Do tej pory leczyłam moje koty na Białobrzeskiej. Nie było tanio.... zostawiłam tam dużo pieniędzy...
Wczoraj pojechałam tam z kotkami ze schroniska - podejrzenie panleukopenii.... Były leczone w domu, ale chcieliśmy zrobić badania krwi + może dostać jeszcze jakieś wskazówki....
Po wyjściu od weterynarza, gdy przyszło do zapłaty, okazało się, że moja karta kredytowa właśnie straciła ważność.... Bo wczoraj był 1 czerwca.... Byłam po zawalonej nocy, zmęczona - zapomniałam, że muszę zmienić kartę.... Podpisałam zobowiązanie, że przyjadę dzisiaj i zapłacę - po południu, po pracy.
Koleżanka pojechała tam dzisiaj rano z małą chorą kotką (jedną z wczorajszej trójki), na kroplówkę dożylną itp. Miała pieniądze na leczenie w dniu dzisiejszym .... Mimo tego została odesłana, bo rachunek za wczoraj nie zapłacony. Oczywiście, że nie zapłacony, bo umówiłam się dzisiaj na wieczór. Pomimo rozmów i osobistych, i telefonicznych dziewczyna została odesłana z kwitkiem - nie ważne, że jechała przez pół Warszawy, nie ważne, że miała pieniądze na dzisiejszą wizytę, nie ważne, ze zostawiłam w tej lecznicy w ciągu ostatnich miesięcy trochę pieniędzy i że jeżdziłam tam wiele razy.... że mnie tam znają.... nie ważne, że koteczka ma panleukopenię.... że tylko raz miałam tam dług, który oczywiście spłaciłam... poza tą jedną sytuacją zawsze płaciłam na bieżąco...
Dopiero po dodzwonieniu się do szefowej kliniki, ustaliłam z nią, że koteczka zostanie przyjęta... ale zanim to się udało, koleżanka po tym, jak odmówiono jej drugi raz przyjęcia, pojechała do domu... nie pozwolono jej też zarejestrować kotki na siebie, bo wczoraj zapisano ją na moje konto (notabene nie jako tą kotkę, tylko jako 3 kociaki). Ani lekarki, ani recepcjonistki nie obchodził los chorego zwierzęcia...
Na razie jestem umówiona wieczorem na wizytę w innej lecznicy...
A na Białobrzeskiej dzisiaj reguluję wczorajszy dług - 85 zł - i nie zamierzam leczyć moich zwierząt w tej klinice....
Dodam jeszcze, że wczoraj i dziewczyna w recepcji, i osoby z presonelu dotykały chorą koteczkę, sadzały na rękach... i nie widziałam, żeby ktoś szedł umyć ręce lub zmienic ubranie, mimo że uprzedzalam, żeby nie dotykać, bo to panleuko...
Białobrzeska cieszy się ogromną renomą w Warszawie - to prawda, tam walczy się o koty, ale prawda jest taka, ze widziałam nie raz jak zwierzaki w poczekalni umierały, dostawały konwulsji - nikt się nie interesował, interweniowali sami wkurzeni pacjenci. To, co wydarzyło się dzisiaj, przekroczyło wszelkie moje wyobrażenia....