Melduję z rana.
Cała Trójca Okruszków jest po prostu zjawiskowa. Aż trudno uwierzyć, że to bezdomne kociaki cmentarne.
One nie tylko się oswoiły z prędkością światła, ale wręcz uzależniły się od człowieka. Gdy wchodzę do łazienki, biegną prosto do mnie, wpadają pod nogi, z piskiem, tulą się, wdrapują na mnie.
Na szczęście oboje z TŻ jesteśmy megaostrożni - już podobne malenstwa były u nas.
Jedzą same, ale bardzo nieporadnie, najlepiej idzie im zlizywanie mokrego z mojego palca. Tylko Boruc je samodzielnie suche. Krzynówek już włączył traktorek. Jakże śmiesznie mruczy taki mały okruszek.
Funkcja jedzenia stymulowana jest obecnością człowieka. Miska była pełna rano - niewiele zjedzono - ale gdy weszłam, podbiegły próbowały jeść. Podobnie jak funkcja kuwetkowania.
Rano, w mojej obecności zaczęto siusiać i pojawiła się jedna qpa. Chyba trzeba nadal masować brzuszki.
Na razie ze względu na bezpieczenstwo, zostaną przez kilka dni w łazience. Kicia, Pyzia i Bazia standardowo fuczą na okruszki.
O kciuki prosimy.
