Usypianie slepych miotow i nie tylko

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 29, 2008 9:14 Usypianie slepych miotow i nie tylko

Wydaje mi sie, ze zwlaszcza wiosna taki watek powinien znalezc sie na miau. A do tej refleksji doprowadzily mnie ponizsze cytaty:

XAgaX pisze:
Kasia D. pisze:
XAgaX pisze:a że zastrzyk w serce nie boli, wiem od weterynarza.


Dostał taki chociaż raz?


nie wiem, nie pytałam, w każdym razie takie metody są powszechnie stosowane i chyba reakcje zwierząt obserwował.


Oczywiscie to fragmenty wypowiedzi ale te, ktore dotycza stricte sprawy, ktora wydaje mi sie niezmiernie wazna (calosc: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=76 ... c&start=15)

Mianowicie pewnie wiekszosc z nas stanie przed dramatyczna potrzeba uspienia zwierzecia. Z reguly towarzyszymy zwierzakowi do konca... Wiec patrzmy na rece wetowi. Podanie morbitalu wprost do serca bez wczesniejszej premedykacji jest BARBARZYNSTWEM a taki wet, oszczedzajacy pare groszy kosztem ogromnego cierpienia zwierzaka powinien byc wpisany na liste wetow niepolecanych.
I mam nadzieje, ze XAgaX przesadzila piszac o powszechnosci takich praktyk spod ciemnej gwiazdy :(

EDIT.
Tinka07 pisze:Tematem eutanazji od strony medycznej zaczęłam zajmować się mniej więcej 9 miesięcy przed odejściem mojej Kocicy. Wiedziałam, że nie będę mogła jej uratować i że ten moment może nastąpić w każdej chwili. Chciałam być jednak dobrze przygotowana, jak najlepiej rozumieć, co się dzieje w tym ostatnim momencie z moją Przyjaciółką, i nie pozostawić niczego przypadkowi, gdy nie będę potrafiła myśleć logicznie. Emocje są złym towarzyszem w podejmowaniu decyzji. Emocje są tym bardziej złym towarzyszem w podejmowaniu decyzji, gdy się strasznie miotamy, bo nie mamy nawet tej „wyrywkowej” wiedzy na temat choroby własnego stworzenia. Nie jestem jednak osobą pozbawioną emocji, wręcz przeciwnie, bardzo przeżyłam tę śmierć. Wiem jednak, że przeżyłam ją świadomie i przytomnie, rozumiejąc każdą wykonywaną czynność. Ta wiedza dała mi wewnętrzny spokój i pomogła mi pogodzić się z losem.

Najlepszym rozwiązaniem, zarówno dla zwierzęcia, jaki i dla właściciela byłaby eutanazja w domu, gdyż eliminuje ona w dużej mierze czynnik potwornego stresu.

Premedykacja (leki zmniejszające lęk, działające przeciwbólowo i rozluźniająco) jest najwłaściwszym wyborem i daje opiekunowi dodatkowo możliwość, o czym sama się przekonałam, pożegnania się w ciszy i spokoju z przyjacielem, zanim nastąpi ten decydujący moment.

Niestety, wizyta lekarza w domu nie jest zawsze możliwa. Kiedy jednak udajemy się do lecznicy, lekarz nie ma prawa wypraszać nas z gabinetu podczas eutanazji. W moich oczach to nie lekarz, tylko jakiś wyzbyty uczuć ludzkich potwór. Takiego „lekarza” nie poprosiłabym nigdy w życiu o przeprowadzenie eutanazji. Weterynarz nie musi razem z nami opłakiwać straty stworzenia. Tego nie możemy od niego oczekiwać. Rutyna zawodowa uodparnia, ale nie ma w tym przecież nic złego. Czasem lekarz zaciska zęby, żeby nie pokazać po sobie wzruszenia. Najważniejsze jednak, żeby nam pozwolił na smutek i uszanował naszą wolę.

Właściciel (opiekun) ma, moim zdaniem, obowiązek zostać i towarzyszyć swemu przyjacielowi do samego końca. Każde zwierzę zasługuje sobie na to. Cytaty: „Nie mogłam / mogłem na to patrzyć.” lub „Tego bym nie zniosła /zniósł.” świadczą bardziej o egoizmie niż o miłości do swojego czworonożnego przyjaciela. Nigdy, ale to nigdy, nie powinno się liczyć to, co jest w stanie wytrzymać właściciel, tylko jedynie to, co jest najlepsze dla zwierzęcia.

Każdy szanujący się lekarz weterynarii powinien również poinformować właściciela prostymi słowami o przebiegu eutanazji. Powinien uświadomić właściciela, że zwierzę zarówno podczas narkozy, jak i po podaniu śmiercionośnego zastrzyku nie zamyka oczu, powinien powiedzieć, że po fakcie mogą wystąpić drgawki, że mogą się wypróżnić jelita lub pęcherz. Powinien powiedzieć też, że po śmierci z pyszczka może wydostawać się płyn ustrojowy wraz z krwią i że należy pomyśleć o jakiejś pieluszce i ceratce, żeby podłożyć ją pod ciałko, gdy kociak umiera w domu na kanapie. Lekarz powinien też poinformować właściciela, że w następnych godzinach po śmierci ciało zaczyna sztywnieć. Jest to bardzo ważne, jeśli chcemy pochować nasze zwierzę dopiero następnego dnia. Ciało należy po śmierci ułożyć tak, żeby mogło się zmieścić do trumienki lub jakiegoś pudełka, i żebyśmy w razie czego mogli je bez problemów przetransportować, jeśli zaistnieje taka konieczność. Zmiana pozycji, np. zagięcie łapek jest przez następne 24 godziny niemożliwe. Zesztywnienie ciała ustępuje powoli dopiero po ok. 24 godzinach.

To nie lekarz weterynarii powinien wybierać sposób zabijania, tylko właściciel. Dla mnie zupełnie nieważne są jego preferencje, ważny jest jedynie jak najbardziej humanitarny i bezbolesny sposób eutanazji. Dlatego każdy właściciel powinien się do tego wcześniej starannie fachowo przygotować. Tylko wtedy będzie można uniknąć jakichkolwiek błędów lub późniejszej traumy.

Premedykację wykonuje się standardowo takimi substancjami czynnymi jak: domitor, ketamina, acepromazyna, ksylazyna, romifidyna ect.

Środki te najczęściej kombinuje się ze sobą ze względu na ich uzupełniające się właściwości, przede wszystkim przy premedykacji do zabiegów operacyjnych, np. domitor z ketaminą lub ksylazynę z ketaminą. Moi weci przy premedykacji do zabiegów operacyjnych preferują osobiście domitor + ketaminę, uzasadniając, że po ksylazynie koty bardzo często wymiotują. Przy eutanazji stosują do premedykacji również standardowo domitor razem z ketaminą.

Premedykacja podawana jest prawie zawsze domięśniowo. Najczęściej stosowaną metodą po sedacji jest wstrzyknięcie pentobarbitalu (morbitalu) dożylnie po wcześniejszym założeniu wenflonu. Istnieją oczywiście niekiedy sytuacje, gdy jest to niemożliwe (np. malutkie zwierzęta). Wtedy wybiera się sposób podawania dootrzewnowo. Należy jednak w takich przypadkach koniecznie pamiętać, że zwierzę umiera wtedy z reguły dłużej niż przy metodzie dożylnej, gdyż środek musi się najpierw rozprzestrzenić w organizmie.

Niektórzy lekarze weterynarii podają morbital dożylnie bez wcześniejszej premedykacji, co jest oczywiście możliwe, ale nie jest chyba tą najlepszą dla stworzenia metodą. Jeśli jednak podaje się zastrzyk dosercowo lub doopłucnowo, premedykacja ze względu na bolesność iniekcji jest konieczna.

Nie pragnę swoim „elaboratem, pisanym w pocie czoła”, „narzucać nikomu swoich racji i poglądów”. Nie jest też moją intencją „przymusowe edukowanie”.

Mam jednak cichą nadzieję, że te informacje, które zebrałam, przygotowując się do eutanazji mojej Kocicy, i które uzupełnili moi weci (obszerniej tu wraz z linkami: http://www.poose.de/eutha/med_seite.php ), komuś się przydadzą. W polskim Internecie czegoś takiego jeszcze nie znalazłam.

Pozdrawiam ciepło

Jana pisze:
MariaD pisze:
Jana pisze:
genowefa pisze:
espana pisze:To ja przy okazji zapytam ogólnie; jak powinno wyglądać humanitarne uśpienie? Najpierw narkoza, a potem zastrzyk, tak? A gdzie ten zastrzyk? i w jaki sposób się tą narkozę podaje?


Czy Jana czasem tego pisała w "słynnym wątku"? nie mam teraz czasu szukać :oops:


Tam zacytowałam informację od wetki na temat usypiania płodów przy sterylce aborcyjnej. Ogólne zasada jest taka sama - płody są pod wpływem narkozy podanej kotce.


Trudno mi sie z tym zgodzić wiedząc jak zachowuja się kociaki urodzone przez cesarskie cięcie. Kotka wtedy jest też pod wpływem środka usypiającego.
Nie są "uśpione" - są żywotne, piszczą, gramolą się w zadziwiająco szybkim tempie i z dużą siłą. Owszem, maja w krwi narkoze podaną kotce, ale nie do tego stopnia by zastąpiło to narkozę podaną im bezpośrednio.


Informacje od wetki, chirurga:
Inaczej znieczulam kotke do cesarki , inaczej do OH ab. W pierwszym przypadku robie wszystko, zeby kotka wziela leku jak najmniej - np dodajac znieczulenie miejscowe. Inaczej rozklada sie czas zabiegu - to jest wyscig - jak najmniej czasu ma uplynac od podania lekow do wyjecia kociat. Dopiero jak male sa wyjete, a ja jeszcze robie OH - poglebiam narkoze - z oczywistych wzgledow. Nie dziwne wiec, ze przy cesarce - szybko wyjete z macicy i odessane z wod plodowych koty zaczynaja piszczec i pelzac.
Do OH ab - wiadomo - regularna narkoza, zwykle w wiekszej dawce niz normalnie. Koty wyjmowane sa z macicy po jej usunieciu - nie ma sensu robic tego wczesniej, zeby nie ryzykowac zakazenia kotki. Zostaja wyjete z macicy, ale zanim wezma pierwszy oddech dostaja dootrzewnowo barbituran w wysokim stezeniu (najczesciej morbital) Jak juz pisalam robimy to bez wzgledu na wiek plodow (no chyba ze ich jeszcze nie widac)

O ile rozumiem, ktos ma problem z brakiem premedykacji przed ostatecznym podaniem morbitalu. Mysle, ze przypadku nienarodzonych kociat jest to nieuzasadnione. "Narkoze" przed eutanazja stosuje sie, zeby zniesc stres, zeby smierc uczynic bardziej godna (eutanazja=dobra smierc). Jest to istotne u zwierzat przytomnych, swiadomych (?), cierpiacych. Czy w przypadku plodu zasadne jest podanie dootrzewnowo 2 zastrzykow zamiast jednego? Bol ten sam - efekt koncowy tez, po co kluc 2 razy?


Dodam tylko a propos narkozy do sterylki aborcyjnej, wcześniej była już o tym mowa - macica jest bardzo ukrwiona w ciąży, więc dużo narkozy tam właśnie sie dostaje.

MariaD pisze:
XAgaX pisze:natomiast zastrzyk w serce jest dla ŚLEPEGO MIOTU podobno bezbolesny


Z całym szacunkiem, ale czym się różni fizjologicznie ślepy miot od takiego co już widzi? Zwłaszcza w odczuwaniu bólu? NICZYM!
Ślepe kociaki przygniecione łapą przez matkę piszczą rozpaczliwie z bólu.
Nikt mi nie wmówi, że nie odczuwają bólu!


Mysle ze zastrzyk w serce jest bolesny, natomiast zastrzyk dootrzewnowy może bolec mniej niż podskorny (nie sprawdzalam na sobie).

Kociak slepy od widzacego akurat fizjologicznie się rozni (wzrok to tez fizjologia, wiec skoro jeden widzi, a drugi nie, to się roznia, nieprawdaz?) Zastrzyk dosercowy boli na pewno tak samo. I znowu wracamy do zastrzykow dootrzewnowych.

Usypianie URODZONYCH kotow to jednak cos innego niż nieurodzonych. Czy zabranie slepego kotka, po trudach porodu, wylizanego przez kotke, po smaku pierwszego mleka, po cieple mieciutkiego futerka , wiec czy zabranie go, nierzadko oderwanie od sutka – czy to już nie jest barbarzynstwo? A kotka? Ale Ty to wszystko rozumiesz.
Jestem przeciwna usypianiu slepych miotow, z tymi nieurodzonymi jeszcze jakos sobie radze, ale z puszystymi kulkami już nie. Ale co zrobic? Wiadomo. Lepiej uspic „kulki” niż patrzec jak cierpia pozniej sponiewierane.
Ci co nie sterylizuja kotek, chociaz by mogli, nie powinni spac spokojnie.
Jeszcze uwaga – mysle, ze można dyskutowac z potrzeba premedykacji w przypadku urodzonych kotow – ale znow – to jest zastrzyk – tak samo dootrzewnowo, wiec znowu 2 wklucia. Idealem byloby usypianie gazem, a pozniej podawanie dootrzewnowo morbitalu. Nie, idealem byloby nigdy tego nie robic...


Powyższe informacje otrzymałam mailem od dr Agnieszki Żurańskiej.
Ostatnio edytowano Pt cze 06, 2008 7:26 przez Liwia, łącznie edytowano 2 razy
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15703
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Czw maja 29, 2008 9:36

To ja przy okazji zapytam ogólnie; jak powinno wyglądać humanitarne uśpienie? Najpierw narkoza, a potem zastrzyk, tak? A gdzie ten zastrzyk? i w jaki sposób się tą narkozę podaje?

espana

 
Posty: 841
Od: Pon sie 28, 2006 14:29

Post » Czw maja 29, 2008 9:38

Też mam taką nadzieję...
Koty, które musiałam uśpić, odchodziły na moich rękach, w domu, bo nie chciałam ich dodatkowo męczyć jazdą do weta. Po podaniu pierwszego zastrzyku bardzo cierpiący Nasch westchnął - jakby z ulgą - i zasnął. Przy zastrzyku w serce nawet nie drgnął. Odszedł spokojnie. Maja (nerki i wątroba w stanie szczątkowym) bała się zastrzyków, więc po premedykacji uciekła do łązienki. Dałam jej spokój, poczekałam aż zaśnie i wtedy - również bez żadnych widocznych objawów bólu - dostała morbitural. Usypiało dwóch różnych wetów.

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 29, 2008 9:48

espana pisze:To ja przy okazji zapytam ogólnie; jak powinno wyglądać humanitarne uśpienie? Najpierw narkoza, a potem zastrzyk, tak? A gdzie ten zastrzyk? i w jaki sposób się tą narkozę podaje?


Czy Jana czasem tego pisała w "słynnym wątku"? nie mam teraz czasu szukać :oops:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw maja 29, 2008 9:50

Uśpiłam w swoim życiu dwa psy i cztery koty. Wszystkie najpierw zostały wprowadzone w stan narkozy, dopiero po upewnieniu się o jej działaniu, podawany był zastrzyk z morbitalu. Nigdy, podkreślam NIGDY, nie zgodziłabym sie na iniekcję w mięsień sercowy bez uprzedniego podania usypiacza. I żaden z wetów, którzy przeprowadzali eutanazje nawet nie próbował czegoś takiego zrobić bądź sugerować.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw maja 29, 2008 9:54

No właśnie z tego wątku się dowiedziałam że najpierw powinna być narkoza, a później zastrzyk. Ale chciałabym wiedzieć tak bardziej technicznie jak to wygląda. Jak się tą narkozę podaje i potem gdzie ten zastrzyk. Póki co nie musiałam jeszcze usypiać żadnego zwierzęcia ale wole być przygotowana zawczasu

espana

 
Posty: 841
Od: Pon sie 28, 2006 14:29

Post » Czw maja 29, 2008 9:55

Becinka umarła bardzo spokojnie.
Najpierw dostała domięśniowo narkozę (jak premedykację przed operacją), kiedy już spała - wetka dokładnie sprawdziła - założono jej wenflon i dożylnie dostała morbital. We śnie po prostu przestała oddychać.


Mysza podobnie, chociaż wetowi coś nie poszło z pierwszym zastrzykiem, tym z narkozą - Mysza wyrwała się i pobiegła do kuwety, ponieważ rozluźniły się jej zwieracze, a ona zawsze była bardzo porządna. Podejrzewam, że podano jej inny środek niż Beci.


Inne koty umierające przy mnie były w agonii, więc ich śmierci nie będę opisywać.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw maja 29, 2008 9:58

genowefa pisze:
espana pisze:To ja przy okazji zapytam ogólnie; jak powinno wyglądać humanitarne uśpienie? Najpierw narkoza, a potem zastrzyk, tak? A gdzie ten zastrzyk? i w jaki sposób się tą narkozę podaje?


Czy Jana czasem tego pisała w "słynnym wątku"? nie mam teraz czasu szukać :oops:


Tam zacytowałam informację od wetki na temat usypiania płodów przy sterylce aborcyjnej. Ogólne zasada jest taka sama - płody są pod wpływem narkozy podanej kotce.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw maja 29, 2008 10:00

Jana pisze:Becinka umarła bardzo spokojnie.
Najpierw dostała domięśniowo narkozę (jak premedykację przed operacją), kiedy już spała - wetka dokładnie sprawdziła - założono jej wenflon i dożylnie dostała morbital. We śnie po prostu przestała oddychać.


Czyli zastrzyk z morbitalem może być dożylnie podany, tak? Nie trzeba w serce?

espana

 
Posty: 841
Od: Pon sie 28, 2006 14:29

Post » Czw maja 29, 2008 10:01

espana pisze:
Jana pisze:Becinka umarła bardzo spokojnie.
Najpierw dostała domięśniowo narkozę (jak premedykację przed operacją), kiedy już spała - wetka dokładnie sprawdziła - założono jej wenflon i dożylnie dostała morbital. We śnie po prostu przestała oddychać.


Czyli zastrzyk z morbitalem może być dożylnie podany, tak? Nie trzeba w serce?


Z tego co mi wiadomo można podać:
- dootrzewnowo
- w serce
- dożylnie

To wet wybiera sposób.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw maja 29, 2008 10:02

espana pisze:Czyli zastrzyk z morbitalem może być dożylnie podany, tak? Nie trzeba w serce?

Wszystkie koty, które ja woziłam do uśpienia dostawały morbital dożylnie, oczywiście po podaniu narkozy.
Do serce byłby podany tylko w przypadku niemożności wkłucia się w żyłę...
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Czw maja 29, 2008 10:04

A jeśli kot jest pod wpływem narkozy to zadnego zstrzyku nie poczuje, nawet tego w serce? I jeszcze po jakim czasie od podania zastrzyku kot umiera?

espana

 
Posty: 841
Od: Pon sie 28, 2006 14:29

Post » Czw maja 29, 2008 10:04

Z mojego doświadczenia wynika, że to głównie zależy od preferencji danego weta. Niemal wszystkie moje zwierzęta dostawały zastrzyk w serce. Tylko Kaszmir środek miał podany dożylnie, przez wenflon, który miał po kroplówkach dożylnych.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw maja 29, 2008 10:05

espana pisze:A jeśli kot jest pod wpływem narkozy to zadnego zstrzyku nie poczuje, nawet tego w serce? I jeszcze po jakim czasie od podania zastrzyku kot umiera?

Nie, to jest duża dawka, podobna do tej przy operacjach. Kot umiera po kilku chwilach, niemal natychmiast.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw maja 29, 2008 10:09

Byłam przy uspieniu kilku zwierzat.
Wszystkie dostały narkoze, a dopiero potem dozylnie smiertelny zastrzyk.
Zasypiały spokojnie.

Raz poprosilam nieznanego mi weta, ktory usypiał przyniesionego przeze mnie kociaka o podanie narkozy. Oburzony zapytał za kogo go uwazam, podejrzewajac, ze zrobi to w inny sposób.
Wiem niestety, ze sa weci, którzy oszczedzaja na narkozie :evil:
I słyszałam opisy koszmaru jakim jest wówczas uspienie zwierzecia.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 674 gości