od jakiegoś czasu was czytam , choć nic dotąd nie pisałam ...
dwa miesiące temu odeszła moja piękna piętnastoletnia szylkretka, myślałam że już nie wezmę nowego kotka ale los postawił na mojej drodze mocno zabiedzonego kocurka ...
to jeden z kilkunastu kotów krecących się i dokarmianych przeze mnie i koleżanki ,w pobliżu mojego miejsca pracy, większość z tych kotów wyglada dobrze a ten jeden kocurek (największy, najgłośnijszy i najłagodnieszy) jest najbardziej dotknięty przez los i prawdopodobnie przez ludzi...
zabrałyśmy go z zakładu do lekarza z niegojąca się dziurą na grzbiecie wielkości pięciozłotówki w której zaczynała się już martwica, zwichniętą (prawdopodobnie w wyniku kopnięcia ) łapką i okropnym świrzbem w uszach i na skórze wokół głowy ma okropne rany na prawym uchu które z trudem się goją , z wybitymi dolnymi zębami, po badaniach okazało się że nie jest wykluczona tez białaczka (za tydzień drugi test) ...
jego wiek lekarz ocenia na cztery do siedmiu lat
Lekarz zajął się raną na grzbiecie (oczyścił, pozszywał ) wyposażył w masę leków do wcierania i łykania
póki co kocurek przebywa już drugi tydzień w siedzibie towarzystwa opieki nad zwierzętami ale pani która się nim zajmuje nalega by już go stamtąd zabrać i tu rodzi się poważny problem : dokąd ?
jeśli ktoś wie gdzie w okolicach szczecina można takiego kota przetrzymać byłabym wdzięczna za informację....
w pierwszej chwili przyszło mi do głowy że to ja mogłabym go zabrać choć czuję że po mojej kiciuni jeszcze jest za wcześnie na nowego futrzaka jednak poważnie to rozważam ale przyznam że bardzo boję się świerzbu , wiem że usznym nie można się zarazić ale on ma tez ten drugi rodzaj świerzbu skórnego no i o zawrót głowy przyprawiają mnie koszty leczenia , póki co kocurek nie jest wysterylizowany , choć był taki plan , jednak na razie jest za słaby na kolejny zabieg, był już szyty pod narkozą, po tygodniu gdy rozdrapał sobie szew musiał być ponownie na zabiegu, ma mocno obniżoną odporność ...
jednym słowem bieda....ech...
niestety u jednej z kotek w stadzie równiez zauważyłysmy że plackowato łysieje wokół łebka , jest smutna i mimo karmienia chudnie ...
poradżcie co robić ? jak leczyć koty które nie mieszkają w domu ? i jak to jest z tym świerzbem (skórnym) mozna się nim zarazić czy nie.... ???
przepraszam że tyle tego ale nie wiem co robić ...
joanna