joshua_ada pisze:J
Kolejny problem to sterylizacje kotów dokarmianych przez tą karmicielkę: kolejna pani nie zgodziła się na to - cytuję: "Absolutnie!" gdyż nie pozwoli na krojenie i operowanie
jej kotów! Po czym w trakcie dyskusji z moją Mamą przyznała, że "u niej nie ma problemu rozrodczosci, bo np. jedna z jej kocic okociła się w piwnicy, a wszystkie kocięta zmarły z głodu"... !!!
Na jakiekolwiek argumenty odpowiada, że jej córka jest weterynarzem i wie, co dobre i nie pozwala na podawanie żadnych tabletek i cięcie kotów!
Ja właściwie NIE ROZUMIEM jednej rzeczy.
Ciemnota i tępota niektórych karmicieli sięga dna, ale te koty nie są ich własnością! Owszem opiekują się nimi, są z nimi związane emocjonalnie (z ich dziećmi już nie) i należy dziękować, że w ogóle są.
Ale jeśli mi karmicielka mówi, że pozwoli SWOICH kotów kastrować, a koty są wolnożyjące, to po prostu łapię nie pytając o zgodę. Fakt ich karmienia nie stanowi tytułu własności. Tym bardziej, że jeden kot może odwiedzać kilka stołówek.
I mnie też zdarzały się takie przypadki, że karmicielka NIE POZWALA ZE WZGLĘDU NA ZDROWIE KOTKI, czasem powodem jest RELIGIA. Na pytanie co Pani robi z kociętami odpowiada, że usypia ślepe mioty.
Jeszcze nigdy nie odwołałam sie do uczuć religijnych, ale jak taka osoba może nie rozumieć, że bierze na siebie grzech śmiertelny niszcząc powstałe życie. Jakoś sobie te panie radzą z własnym sumieniem, ciekawa dwulicowość.
Ale w sumie chodzi mi o to, aby w zaproponowanych ulotkach może właśnie do sumienia też się odwołać? Bo rozumu to się żadna ulotką nie naprawi.