Kocia Koalicja - Trykot zdrowszy

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 13, 2008 12:12

Monostra pisze:Wieczorem tylko "fotnęłam" Sybirka, który był oburzony postawieniem konkurencji na oknie w łazience i siedział tam długo, pokazując, że on jest ładniejszy. Potem dziwnym trafem konkurencja znalazła się na ziemi :twisted:


Konkurencja ze swoją sztuczną urodą nie ma startu do Sybira. Ale zawsze lepiej zdeptać każdą konkurencję ;-) . Sybir dobrze wie co robi :twisted: :ok:

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pt maja 16, 2008 7:56

...bry... KK!
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie maja 18, 2008 11:36

cześć KK, co u was, Duża nie piszę, czyżbyście grzeczni byli 8O
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Nie maja 18, 2008 12:24

Monostra pisze:Ja wskakuję bez problemu, a Moher-nielot włazi przez płytę.

Sybir skoczny :D


I to jest właśnie problem z piecem :? . Zostawiłam go, bo jest zabawny i ma podkowę połączoną z bojlerem - gdyby wyłączyli prąd (gazu nie ma) można coś ugotować i mieć ciepłą wodę. Boję się jednak, że po napaleniu w piecu któryś kot wskoczy na rozgrzaną płytę. Tak więc w piecu będzie się palić pewnie tylko w razie awarii prądu, a wtedy koty pójdą na górę do aresztu.


Piękna relacja z majówki. :)

Co do wskakiwania na rozgrzaną płytę, to u mnie na działce jest zwykła kuchnia węglowa z 4 fajerkami. Palę w niej drewnem jak jest jeszcze zimno. Nie zdarzyło mi się, by kot wskoczył na nią jak jest rozgrzana, a jest niska i bez problemu mogłyby to zrobić. Nawet nie próbują się na nią wspinać.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39307
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie maja 18, 2008 12:28

MariaD pisze:
Monostra pisze:Ja wskakuję bez problemu, a Moher-nielot włazi przez płytę.

Sybir skoczny :D


I to jest właśnie problem z piecem :? . Zostawiłam go, bo jest zabawny i ma podkowę połączoną z bojlerem - gdyby wyłączyli prąd (gazu nie ma) można coś ugotować i mieć ciepłą wodę. Boję się jednak, że po napaleniu w piecu któryś kot wskoczy na rozgrzaną płytę. Tak więc w piecu będzie się palić pewnie tylko w razie awarii prądu, a wtedy koty pójdą na górę do aresztu.


Piękna relacja z majówki. :)

Co do wskakiwania na rozgrzaną płytę, to u mnie na działce jest zwykła kuchnia węglowa z 4 fajerkami. Palę w niej drewnem jak jest jeszcze zimno. Nie zdarzyło mi się, by kot wskoczył na nią jak jest rozgrzana, a jest niska i bez problemu mogłyby to zrobić. Nawet nie próbują się na nią wspinać.


jednak trzeba uważać. Jak przywiozłam do znajomej kotkę Tosią na DS, to wskoczyła na gorącą płytę i poparzyła łapulki. Nie za mocno, ale zawsze to boli :cry:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Nie maja 18, 2008 20:48

tosiula pisze:cześć KK, co u was, Duża nie piszę, czyżbyście grzeczni byli 8O

Duża usiłuje złapać własny ogon, a koty są PRAWIE grzeczne :roll: .
Sybirek np. się szoruje, prawie robiąc szpagat:
Obrazek
Na tym zdjęciu widać to, co zawsze mnie śmieszy - oficjalnie Sybir jest czarny :) . No fakt, stopy ma czarne.

W ten weekend pojechałam na działkę bez kociastych, bo mieli glebogryźć i bronować nasze wertepy, a po to, żeby siedziały cały czas w domu, szkoda było koty wlec. Co dziwne, jak się teraz pakowałam, na torbach siedział Moher, ocierał się o rzeczy i w ogóle był w świetnym humorze. Wyglądało to tak, jakby się szykował do wyjazdu 8O . Oczywiście maszyny nie wjechały, bo było za mokro. Kolejna próba w środę - proszę o kciuki, żeby nie lało w poniedziałek i wtorek. Już widzę kociska szalejące na świeżych uprawkach we czwartek :twisted: .

Jak wróciłam, pogłaskałam Mohera i pierwsze, co wyczułam na grzbiecie, to kleszcz :( . Musiał być z poprzedniego wyjazdu, ale wczoraj rano był jeszcze niewyczuwalny. Nie wiem, czy na kocury nie trzeba większej tubki Fipreksu - to są jednak duże koty.

Na działce wszystko pięknie rośnie, a najpiękniej chwasty, oczywiście. Ale oprócz chwastów kwitnie jabłonka:
Obrazek
Jabłonka, jak jabłonka, ale ta jest dwuodmianowa. Panu, który ją sadził, nie przyszło do głowy, że drzewa owocowe trzeba ciąć, a odrosty od podkładki to już na pewno. W związku z czym teraz pół jabłonki to Antonówka, a drugie pół inna odmiana :) Doszłam do wniosku, że pomysł świetny :twisted:
Oprócz tego pięknie wychodzą funkie ("Jakie piękne kapusty" - stwierdziła w tamtym roku jedna Pani :) ) i bluszczyk kurdybanek, obrastając ukochaną okolicę Mohera, czyli szambo:
Obrazek

Poza tym zakwitły azalie pod kolczastymi różami:
Obrazek
Przycinając wilki róż, stwierdziłam, że wycięcie większości kolczastych chaszczy było chyba błędem. Na gałązkach było mnóstwo futra Sybirka - idealny koci grzebień!

Kociaste jadą znów we czwartek - będę polować na nie z aparatem, tym bardziej, że ostatnio odkryły, że pod bramą można się przeczołgać :evil: .
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 18, 2008 22:14

Właśnie zlazła mi z kolan księżniczka Lotnia. I mam dylemat.
Jakiś czas temu (a miała dobre wyniki i zachowanie było OK) stwierdziłam, że jest za gruba. Zawsze była okrągła, ale zauważyłam, że ma kłopoty ze wskakiwaniem na stół itd. Wprowadziłam reżim dietetyczny i faktycznie schudła. I teraz się martwię - schudła z powodu diety czy choroby?! Zachowuje się OK i nawet wychodzi na balkon, czego ostatnio nie robiła. Ale muszę ją znów zawlec na badania, a ona tego nie lubi :( . Każdy stres, to ryzyko :evil: .
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 18, 2008 23:27

Monostra, ja się zagapiłam :oops: nawaliły mi powiadomienia :twisted:
Ale juz wszystkie zaległosci nadrobiłam :)
ano własnie w relacji długoweekendowej, owszem obaj panowie pięknie się prezentują, a Lotnia? Co z nią zrobiłaś zła kobieto na czas wyjazdu :?: :?: :?:

Moja faworytka, slicznosci kotenka :) nie martw się, ale oczywiście też bym się martwiła tym schudnięciem. Ja od pewnego czasu robiąc badania krwi Draculowi zapraszam lekarza do siebie, okazuje się, że pobieranie mu krwi w domu to stres znacznie mniejszy niż wynoszenie go do gabinetu. Może spróbuj?
za Lotnię oczywiście trzymam mocno kciuki :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 19, 2008 5:06

dzień dobry :wink:
może nie warto męczyć kocinki, skoro była na diecie :wink:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Pon maja 19, 2008 9:55

casica pisze:ano własnie w relacji długoweekendowej, owszem obaj panowie pięknie się prezentują, a Lotnia? Co z nią zrobiłaś zła kobieto na czas wyjazdu :?: :?: :?:

Lotnia zostaje pod czułą opieką mojego ojca i świetnie się bawią. Wcale nie wygląda na baaardzo stęsknioną, gdy wracam, niewdzięcznica jedna. Ona uwielbia, gdy ktoś siedzi na kanapie i czyta albo ogląda telewizję - układa się obok, przytula do nogi i żąda miziania. Może tak leżeć miziana i trzy godziny :) . Przerw nie można robić, bo zahacza łapą i wydaje z siebie oburzony miauk.
Na wieś pojedzie, gdy będzie mogła mieć swój azyl w osobnym pokoju i stopniowo sobie zwiedzać.

Myślałam o pobieraniu krwi w domu, ale ona wtedy jest na swoim terenie - nie wiadomo kto komu krwi utoczy :) . Poza tym panie w labie, gdzie chodzimy, świetnie pobierają krew - wycisnęłyby chyba i z mumii, a Lotnia tam siedzi grzecznie. Większym stresem jest sam wyjazd, a głównie głodówka przed badaniem :).
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 19, 2008 10:04

Monostra pisze:Myślałam o pobieraniu krwi w domu, ale ona wtedy jest na swoim terenie - nie wiadomo kto komu krwi utoczy :)


Z tego samego powodu wolę ja jechać do weta z kotem, niż zapraszać weta do domu. W lecznicy kot zdecydowanie lepiej współpracuje :wink: . Poza tym dom ma być dla kotów azylem, a nie polem bitwy na strzykawki :lol:

Monostra, fotki z ogrodu przepiękne. Kiedyś kompletnie nie rozumiałam ludzi, którzy widzą przyjemność w sadzeniu drzewek i plewieniu grządek. Odkąd mamy działkę, sama grzebię w ziemi z niesamowitą przyjemnością :lol: . Jedna z moich koleżanek zgryźliwie zauważyła, że widać to przychodzi z wiekiem :wink:

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pon maja 19, 2008 10:08

Ufff, odetchnęłam :) Żartuję oczywiście, tak podejrzewałam, że ktos sie Lotnią czule opiekuje. Mój tata też był genialnym opiekunem moich kotów. Rano załatwiał je w biegu, bo do nakarmienia przed praca miał kilka zgrupowań swoich bezdomniaczków. Ale wieczorem, luksusy. Wspólne oglądanie dziennika, długie rozmowy, pieszczoty etc.

Wiesz z Draculem mam podobnie, jakkolwiek od Lotni młodszy, to jednak 16 lat w grudniu skończy. Jak byl młody, to nie dało się utrzymac wizyt domowych, bo własnie na swoim terenie był nie do opanowania. Zmieniłam opcję i zaczęłam go wozić. Cały w strachu więc i spokojniejszy, co nie znaczy grzeczny i spolegliwy :twisted: I też największy stres to głodówka, wynoszenie z domu, jazda samochodem. Jednak teraz gdy cierpi na PNN zauwazyłam, że w domu stresuje się mniej. I nawet pobranie krwi nie jest problemem. Po kroplówkach kolejne badanie krwi zaowocowało takim stresem, że zachowywał się jak kot "zatkany", pojechaliśmy na sygnale na USG a wet stwierdził stres. Stąd mój pomysł, może Lotnia lepiej przyjmie pobranie w warunkach domowych :)
W każdym razie kibicuję koteńce :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 20, 2008 10:58

Docisk klapy skanera :evil: .
Obrazek

Odwróciłam się na moment i łobuz wlazł na pracujący skaner. Trzy razy go zdejmowałam i wracał jak bumerang.
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 20, 2008 11:00

Monostra pisze:Docisk klapy skanera :evil: .
Obrazek

Odwróciłam się na moment i łobuz wlazł na pracujący skaner. Trzy razy go zdejmowałam i wracał jak bumerang.


Bo KK jest pracowita :twisted:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto maja 20, 2008 11:07

Wracał, bo klapa pewnie ciepła! :lol:

Ależ jest piękny i dostojny :1luvu:
Prawdziwy Król! :D

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia i 45 gości