Presesa juz nie ma
Zycie toczy sie dalej, swoim tempem.
Stado smutne, mam wrażenie, ze widzieli smieć Prezesa
Marian jest bardzo ostrozny, nie zbliża sie do mnie.
Michę dostaje na działce sąsiada, bo gdybym jej tam nie podała, to nie przeszedłby
Jurek jest bardzo zapracowany, nawet nie odwiedza działki, wiec sama musze odbudowac zufanie Mariana.
Na szczęście ma apetyt.
Zjada wielką michę smakołyków. Na moje oko ciuteńke sie poprawił, ale wg mnie to za mało.
Wiec będe go badać, jak tylko capnę.
Co do Kłapcia , to moze około czwartku pobiorę krew, chić nie wiem czy dam radę, bo Kaziu musi zostac odjajczony.
dzisiaj przybiegła koteczka, bardzo biedniusia, chudzieńka i z pysia bardzo podobna do Fila
Z głodu płakała.
Dostała miseczkę, jedząc bardzo się dławiła
Ręce mi opadają

tyle biedy
