Stęsknione koty w ogóle nie przejęły się powrotem panci !!!
A wczoraj poszliśmy w pola na spacer. Było mokro, trawy były wysokie i obie kitki fantastycznie skakały, żeby nie przemoczyć futerek
Skakały jak sarenki: wysoko w górę i równocześnie daleko do przodu, takie susy wielkie. Wyglądało to uroczaśno, doprawdyż !
A dziś Lulia cały dzień bryka, gdzieś ją nosi, wraca do domu tylko na chwilkę, polizać to co na misce i zaraz znowu tłucze drzwiami na wyjście.
Co to za kot w ogóle, miała być biedna, krucha i delikatna, a wyrósł z niej babon co tłucze okoliczne kocury
Ale pozdrawiamy Was i w imieniu babona
