Już po rujce. Celina przestała się przymilać do chłopaków - teraz już tylko ich gania. Czarnuch jeszcze jakoś sobie radzi, potrafi się postawić, ale Rudzik tylko ucieka z przeraźliwym wrzaskiem. Tutaj zdjęcie jeszcze "rujkowe" -
wszyscy razem na parapecie.
Zaczęliśmy trochę małego Ściura wyprowadzać z gniazda na pokoje, niech się przyzwyczaja. Cela wtedy przylatuje i się na nim kładzie

Maluch już prawie chodzi na czterech łapach, trochę się szwenda, trochę mamę gryzie. Zresztą matka nie pozostaje mu dłużna - dusi go, przygniata do ziemi i w ogóle sadystka z niej.
Próbowaliśmy zachęcić go do przejścia na stały pokarm, ale puszką nie był absolutnie zainteresowany, trzeba jeszcze poczekać.
Pokazywałem go chłopakom - Rudy się go boi, Dymuch go obwąchał i nasyczał, więc od razu dostał od Celiny w łeb.
Czekamy na możliwość sterylizacji, jak na zbawienie - może się w końcu uspokoi i cała czwórka będzie mogła sobie swobodnie biegać po całym mieszkaniu.
Przy okazji - sterylkę będzie robić moja Marta sama osobiście, więc będzie to wiekopomne wydarzenie.
Trochę zdjęć, niestety wszystkie z telefonu, bo mi Marta zabrała aparat:
Ściur z mamą.
Pełzak
Ściur z niedowładem
- w tle wujek Fus