Mój świat bez Irenki będzie całkiem inny...






Irenka i Tarusia razem
Nie miałam okazji się z nią pożegnac...Irenka zajmuje w moim serduszki szczególnie mieksce. Był apierwszą kotka która do nas przyjechała. Pamiętam jak zadzwoniłą do mamy i zapytałam czy nie wzieła by kici gdyby miała opiekunów wirtualnych. Wystarczyła tylko chwila rozmowy i wyjaśnienia a wszystko było uzgodnione.
Pamiętam jak Sydney ją do mnie przywiozła, jak wypuściłam ją w łazience, jaka byłą chudziutka i kochana. Łaziła sie wokół nóg, miaugoliła, dopraszała się o głaski.
Dopiero po wypuszczeniu na pokoje zrobiła się bardzo niezależna. Gdy Matahari pierwszy raz napisała Irenka się bawi myszką myślałam, że zmyśla. Ale okazywało się, że Irenka była coraz bardziej kontaktowa i chciałą przebywac z człowiekiem.
Gdy byłą u Matahari w sobote przyszła do mnie gdy siedziaąłm przy komputerze, przyszła po oparciu kanapy na głaski, a potem zaczepiałą i podgryzała tak samo jak na zdjęciach.
Kochałam ją jak mojego własnego kota...bardzo chciałam żeby była moja... była tak tylko połowicznie, zawsze mogłam iśc do Matahari.
Naprawdę gdy kładłam się wieczorem spac, to wierzyłam, że to tylko chwilowe...że sobie z tym poradzimy. Irenka była innego zdania.
Irenka['] 15.05.2008- odeszła u osoby która ofiarowała jej dom.