
Czapeczka

i tri Lukrecja

Są to dwie cudne panienki z rodzinki Klusek, o których zaraz napiszę.
Panienki są średnio oswojone, ale pracujemy nad tym usilnie.
Przydałyby mi się też słowa wsparcia, a może i jakieś dobre rady, od tych, co niejednego dzikusa oswoili...

Kluski pojawiły się na naszej ulicy jakoś w listopadzie. Maleńkie. Kruszynki. W liczbie 5. Później dowiedziałam się, że urodziły się w szopie w ogrodzie sąsiadki. Biegały sobie wesoło, nie wiedząc, że nikomu nie są potrzebne.
Udostępniliśmy im pomieszczenie gospodarcze i dokarmialiśmy, z największą ostrożnością, bo tuż przedtem była u nas pp.
Kocięta otrzymały miano "Kluski" i, mimo, że dzikie, stwierdziły, że u nas będą mieszkać.
Wysprzątaliśmy im stary kurnik pod schodami (ponieważ przeprowadziliśmy się tutaj dwa miesiące przed pojawieniem Klusek, razem z nimi odkrywaliśmy zakamarki naszej, że tak to określę, "posiadłości"

Takie były Kluchy zimą:





Przyznać trzeba, że Kluski są niezwykłej urody.
O dalszych perypetiach z nimi pisałam w swoim wątku, ale myslę, że powinny mieć swój. Może przyniesie im szczęście.

Lukrecja i Czapcia są wysterylizowane i zaszczepione raz. Zbliża się termin ich drugiego szczepienia, co niewapliwie zostanie dokonane, dzięki pomocy z forum.
