K-ów,kolejne chore maluszki wzięte ze schronu,umierają nam:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 09, 2008 21:19

Myślę, że nie powinnam mieć problemu z odbiorem Zojki w niedzielę z dworca...
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Pt maja 09, 2008 21:21

CoToMa pisze:Myślę, że nie powinnam mieć problemu z odbiorem Zojki w niedzielę z dworca...


rozumiem, że nadszedł czas mojego stawania na głowie :wink: na początek idę pomrauczeć TŻ-owi :wink: on mnie kiedyś zastrzeli

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 09, 2008 21:54

zadzwoniła do mnie Miszelina, zawiezie Zojkę do Chrzanowa :1luvu: :1luvu: :1luvu: Chyba się jeszcze nie zdarzyło aby nie pomogła mi w biedzie więc po raz kolejny dziękuje! W najgorszym razie przetrzymam Zojkę u siebie w dużym transporterze w czymś co przypomina z funkcji pokój mojej najstarszej córki (z wymiarów jest to raczej większa szafa :wink: ). Przed innymi kotami jej nie uchronię, bo na pewno wsadzą swoje kinole ale mam nadzieję, że to nie będzie dla niej szczególnie stresujące, bo w szpitaliku też ciągle się zmieniali jej towarzysze

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 10, 2008 12:43

CoToMa podaj mi jakiś telefon do Ciebie, abym mogła dograć sprawę transportu. Zaraz jadę po Zojkę, jutro o 9 rano odbiera ją ode mnie Miszelina i jedzie do Chrzanowa, prawdopodobnie o 13:20 Zojka wyjedzie z Chrzanowa ale ten termin może ulec przesunięciu na wcześniejszy

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 10, 2008 23:36

Zoja u mnie. Oczywiście nic nie mogło być dzisiaj zwyczajnie, bo po co. Najpierw ganiałam po mieście w poszukiwaniu świecy komunijnej dla mojego chrześniaka, bo okazało się, że sklep, do którego uderzałam w ciemno został gdzieś przeniesiony. Wiem, że mogłam to zrobić wcześniej ale przecież ciągle jeździłam gdzieś z kotami. Cały czas miałam na uwadze, że do 15-stej muszę odebrać Zoję. Na nieszczęście mój TŻ wziął samochód i pojechał za Kraków więc została mi komunikacja miejska co nie jest dla mnie rzeczą dziwna ale nie znam tamtych rejonów od tej strony, zawsze jeździłam tam autem. W międzyczasie ochrzaniałam moje córunie, że siedzą trzy godziny w domu i okoliczny "chlew" w ogóle nie robi na nich wrażenia chociaż miały się nim zająć pod moją nieobecność.
Oczywiście wysiadłam sobie za wcześnie, przesiadkowy autobus był zbyt późno no to poleciałam piechotą. Odebrałam Zojkę wzięłam taksówkę na powrót i uszczęśliwiona, że jednak dobrze wszystko się zakończyło popełzłam na to moje 4 piętro licząc, że siądę sobie w spokoju (bo nikogo miało nie być w domu) i napiję się herbatki, może nawet przejrzę jakąś prasę. No i ta pustka w domu stała się przekleństwem. Średnie dzieciątko zapomniało mi oddać klucza, który ode mnie pożyczyło :evil: Więc przeżuwając brzydkie słowa i tłumiąc przelatujące myśli o wydziedziczeniu goowniarza zadzwoniłam do męża, że siedzę pod domem i źle mi bardzo. Cóż miał zrobić, rzucił robotą i w pól godziny przyjechał. W między czasie zadzwoniła matka mojego komunijnego chrześniaka z zapytaniem co chciałam dzwoniąc ok. 13-stej, po czym usłyszałam informację, że świeczkę to oni kupili sami .... :evil:

Zoja reaguje syczeniem na próbę dotyku ale jeżeli sie ktoś nie wystraszy to potem mruuuczy z zadowolenia gdy się ją głaska, wchodzi na ręce i się ociera. Jeść nie chce, to fakt, żadna szynka kurzęca czy inne frykasy. Muszę trzymać ją w kontenerku bo dwie próby przechadzek po mieszkaniu zakończyłyby się bójką z moją Zuzanką. Tolka oczywiście poleciała sie przywitać z nową ciocią ale została skarcona przez tę właśnie
Rano przychodzi Miszelina zabrać Zojcię. Pewnie więcej osobiście się z nią nie spotkam Szkoda, bo to milusia koteczka tylko taka biedna. Pozostałość po ogonku goi się, przednie łapki ma jakieś takie krzywicze, ten jęzorek wystawiony i ciągłe pomiaukiwanie oraz posapywanie dopełnia obrazu :(

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 12, 2008 22:11

CoToMa, jak kocinka-pieszczoszka? nadal je gerberka czy, nie daj Boże, był to jednorazowy odruch? dzisiaj zadzwoniła Pani, która chciałaby przygarnąć Zojkę ale zapowiedziałam, że kota najpierw trzeba utuczyć, bo mam sam kręgosłup i miednicę :( Pani poczeka, bo ona chce taką bidę, która ma niewielkie szanse na adopcję.

Zojciu, jak się miewasz koteczko? W życiu nie przypuszczałam, że taki z niej pieszczoch

Tolka, i dzisiaj również Lalunia, tak sobie, u Toli jeszcze ze dwa tygodnie zastrzyków, ja już nie mogę na to patrzeć i słuchać jej płaczu :(
Lusia też jeszcze nie za dobrze, nadal liczne szmery w płuckach :(

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 13, 2008 7:03

Zoja jest kochana. Ona chce jeść tylko ma problemy z zamknięciem pyszczka. Krzywo zrosła się jej szczęka, jeden kieł zachodzi na drugi i dlatego nie ma szans na zamknięcie. Po przyjeździe szamanka nakarmiła ją gerberkiem podają c małe kawałeczki ręką. Zjadła pół gerberka. Idzie jej coraz lepiej, ma coraz większą wprawę z mamlaniem i przełykaniem. Wczoraj też wcinała gerberka i piła Conalescenta. Wczoraj nawet sama zjadła co nieco z miseczki. Dzisiaj jedzie do weta na konsultację w sprawie tych zębów.
Czy Zojka miała robione jakieś badania krwi? Jeśli tak, to czy mogłabyś przesłać wyniki, albo je przeskanować i wysłać mailem?
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Wto maja 13, 2008 7:18

byc moze trzeba bedzie jej usunac zeby
co nie jest tragediąbo jedna moja kota ma juz tylko z przodu i radzi sobei swietnei z suchym
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 13, 2008 7:21

BarbAnn pisze:byc moze trzeba bedzie jej usunac zeby
co nie jest tragediąbo jedna moja kota ma juz tylko z przodu i radzi sobei swietnei z suchym

Mozliwe, że konieczne będzie usunięcie tylko jednego kła, ale zobaczymy co dzisiaj wet powie.
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Wto maja 13, 2008 7:30

CoToMa pisze:Zoja jest kochana. Ona chce jeść tylko ma problemy z zamknięciem pyszczka. Krzywo zrosła się jej szczęka, jeden kieł zachodzi na drugi i dlatego nie ma szans na zamknięcie. Po przyjeździe szamanka nakarmiła ją gerberkiem podają c małe kawałeczki ręką. Zjadła pół gerberka. Idzie jej coraz lepiej, ma coraz większą wprawę z mamlaniem i przełykaniem. Wczoraj też wcinała gerberka i piła Conalescenta. Wczoraj nawet sama zjadła co nieco z miseczki. Dzisiaj jedzie do weta na konsultację w sprawie tych zębów.
Czy Zojka miała robione jakieś badania krwi? Jeśli tak, to czy mogłabyś przesłać wyniki, albo je przeskanować i wysłać mailem?


miała, były podwyższone leukocyty ale to było robione gdy był ucinany ogonek a tam był silny stan zapalny. Natomiast muszę zapytać czy były powtarzane

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 13, 2008 7:59

Tweety co z Marcysiem czy ma domek ?
Obrazek

ezra

 
Posty: 742
Od: Nie cze 25, 2006 18:22
Lokalizacja: Suwałki/Sidorówka

Post » Wto maja 13, 2008 21:22

ezra pisze:Tweety co z Marcysiem czy ma domek ?


jeszcze nie

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 13, 2008 22:20

CoToMa, co u weta, tego od Zoji? bo ja tu mam maila, od Pani chcącej zaadoptować Zojkę: "nie moglam sie od wczoraj zalogowac na poczte, co sprawilo, ze moja ciekawosc wzrosla i neicierpliwosc tez :) mysle, ze spora ilosc pieszczot to najlepsze lekarstwo jakie wybrala Zoja :) jest takim klebkiem obok ktorego nie mozna chyba przejsc obojetnie i bardzo bysmy chcieli ja przygarnac. Mam nadzieje, ze dochodzi powoli do zdrowia i apetyt jej wzrasta z dnia na dzien." (na pocztę, bo wysyłałam fotki)

A to wieści z krakowskiego pola boju:
Tola - wczoraj kontrola, jest lepiej ale ten nowy antybiotyk jeszcze ze dwa tygodnie może, tak samo Lusia. Tola oczywiście rozrabia z Lalką, która wczoraj mnie nastraszyła, bo jakoś ja tak trzęsło wieczorem a dopiero co wróciłam od weta z trzema kotami gdzie odsiedziałam standardowo 2 godziny i od p. Kazi gdzie odstawiłam po wizycie Krówkę. W nocy to już mi się śniło, że wstaję do Lali i ja macam czy żyje a okazało się, że wcale mi się nie śni tylko Lalka wpadła rano do mnie do łóżka i ganiała się z Tolą w najlepsze po mojej głowie Ale miała darowane w związku z moimi obawami
Dodatkowo dzisiaj był horror łazienkowy. Wychodziłam do pracy i coś tam jeszcze robiłam w łazience a tu Lalka zawiesiła się łapką między prętami kratki i rozdarła się wniebogłosy. No to rzuciłam co tam miałam w ręku i odczepiam kota a tu nagle Luśka mnie atakuje. Na szczęście Lalki łapka szybko się wysmyknęła ale Luśka dalej na mnie rzuca się z zębami. Musiałam narzucić na nią ręcznik, bo nie dała mi wyjść z łazienki tylko atakowała wściekle Potem okazało się, że atakowała też po południu moją najmłodszą Monikę, jak tylko weszła do łazienki Zobaczymy co to dalej będzie :roll:
maluchy u p. Kazi - jako, że Krówka poszła jeszcze do kontroli przy okazji pokazałam jeszcze koci pyś, który mocno mnie zaniepokoił i słusznie, maluchy mają grzyba. Na szczęście Krówka już ok jeżeli chodzi o płucka ale trzeba wszystkie smarować i na szczęście raz na 8 dni. No więc odstawiłam kociaka wczoraj, wymaziałam wszystkie maluszkowe pysie i łapki i zobaczymy co dalej, będę tam w przyszły wtorek. Ale wczoraj przyszła tam też w międzyczasie pani, do której namiary dostałam od Tamb (wielkie dzięki, ta pani co weźmie Zojkę, też jest od Tamb) i wzięła jedną dziewczynkę tri, będzie już ją sama leczyć. Dom sprawdzony na siódma stronę, świetne rekomendacje i pani ma jeszcze rozpuścić wici po znajomych, bo to takie pięknotki kocie
No i chyba tyle.
Acha, odebrałam kolejny rachunek z Chirona na 716 zł :strach:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 13, 2008 22:27

Zojka dzisiaj za jednym podejściem wtrząchnęła całą saszetkę Convalescenta. Ona bardzo chce jeść, dlatego tak miauczy, ale trzeba jej kawałki wkładać do pyszczka i popychać, potem się rozkręca i idzie co raz lepiej.

Wet ją pooglądał. Trzeba będzie usunąć górne zęby po jednej stronie. Jeden kieł można będzie tylko trochę spiłować. Ale i tak na razie musimy ją podtuczyć.
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Wto maja 13, 2008 23:32

CoToMa pisze:Zojka dzisiaj za jednym podejściem wtrząchnęła całą saszetkę Convalescenta. Ona bardzo chce jeść, dlatego tak miauczy, ale trzeba jej kawałki wkładać do pyszczka i popychać, potem się rozkręca i idzie co raz lepiej.

Wet ją pooglądał. Trzeba będzie usunąć górne zęby po jednej stronie. Jeden kieł można będzie tylko trochę spiłować. Ale i tak na razie musimy ją podtuczyć.


to świetne wieści :), u mnie nie chciała ale ja jej też nie namawiałam szczególnie, bo i tak była w stresie dużym. Podsuwałam do pysia ale nie dawałam na siłę, bo się złościła :( Uznałam, że jak u Was zagości, wyluzuje się i i będzie można ją "postresować" karmieniem na siłę.
Ona w ogóle nie chciała dać sobie ruszać przy pysiu, bo i ta żuchwa przestawiona i ten wrzód w pysiu, jedzenie kojarzyło jej się z bólem ale widać, że przekonuje się co raz bardziej, że jedzenie jest fajne i nie koniecznie bolesne :)

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus, Google [Bot], Kasiasemba, Patrykpoz i 301 gości