taj, jak pisała Ania byłam wczoraj u wetki i powiedziała, ze trzeba kilka dni poczekać z kastarcją przez tą biegunke
ale kocio juz tam w sobie wszystkich rozkochał...jest miły, grzeczny, pozwala sobie wszystko robić, gada z ludźmi

i jak stwierdziła wetka aż się trzesie jak widzi saszetki

(zapasik na bieżąco uzupełniam

)
wetka sama mi wczoraj powiedziala, ze to był na 100% kot domowy (wcześniej mówiłam jej tylko, ze to znajda)...lgnie tam do wszystkich
(miła odmiana dla wetów po pobycie mojego ślepaczka, który wszystkich tam zdążył pożreć
)
na inne zwierzaki nie reaguje wcale
także czekamy do kastracji i jedziemy do Poznania na razie
a moze DS sie jakiś szybciuko znajdzie...? (jak dobrze idzie, to człowiek się rozbestwia...
)