Dziś u sąsiadów rodziny okociła się kotka. W miocie jest czwórka albo piątka kociąt. Dwa czarne, dwa łaciate biało-czarne (po matce). Jeśli do jutra (do poniedziałku) nie znajdę im chociaż domku tymczasowego czeka je najgorsze. Wywalczyłem tylko te dwa dni. Do wzięcia na teraz jest cały "zestaw", czyli kocica i kociaki.
Rodzinka jest w Skierniewicach, ale mogę ją dowieźć do Łodzi.
Kocica prawie na pewno ma koci katar. Jest dość ufna, pozwala podejść blisko, nie fuka na wyciągniętą rękę. Stolerowała nawet gromadkę małych dzieci. Dopiero na ostry krzyk niespełna rocznego dziecka ostrzegawczo miauknęła, ale to było wszystko z jej strony. Ogólnie kotka jest bardzo zapuszczona, ale na pewno za miłość odpłaci się wspaniale.
Proszę, pomóżcie znaleźć kotce i kociakom jakiś domek. Inaczej czeka je śmierć. I nie będzie to śmierć humanitarna...

Wypowiadać się o podejściu osób, u których kotka się okociła nie będę... Dość powiedzieć, że jak się dowiedziałem kotka koci się regularnie co roku. Ale przecież to nie problem, prawda?

Pomóżcie jak możecie. Zróbcie banner, cokolwiek. Dziś jeszcze obiecuję zdjęcia i ministronkę.
Dziś będę wchodził gdzieś do 22. Odpowiem na każdą wiadomość.
Niestety u siebie nie mam możliwości przechowania - moja kocica terrorystka już parę razy zmusiła mnie do wydania kota, którego próbowaliśmy przygarnąć. Oczywiście znajome domy

Proszę, pomóżcie kociakom pozostać na tym świece...