Tak podejrzewałam,że o żarcie chodzi

Ale u nas nikt nie daje się szantażować.Opcja "wstać i dać" nie wchodzi w grę (li i jedynie "poducha na łeb",póki co-własny,nie koci)

Dziś Grudzia zamknęła paszczu,jak się do niej po prostu odezwałam.Może ona sprawdza,czy przeżyliśmy noc?
A teraz,proszę szanownej publiczności,dziw nad dziwy czyli ogon Grudzi.Ci,którzy są z nami od początku,wiedzą,że chciałam się dokocić puchatym kiciusiem z ogonkiem jak miotełka do kurzu.A wyszło,jak wyszło,czyli ani kociątko,ani puchate,ani z ogonkiem jak wyżej...Ha,do czasu!Kociszcza się dziś ganiały-coś między ubawem a bijatyką-kiedy wtrąciła się sunia Figa (całkiem niepotrzebnie,jak zwykle).I stał się cud-chudziutki ogonek Grudzi zamienił się w lisią kitę!!!

Coś takiego widywałam dotąd wyłącznie na zdjęciach przedstawiających żbika.Jak się tak Grudzi przyglądam,to sądzę,że tam się może jaki żbik naprawdę po rodzinie pałętał,babcia albo dziadek...te nisko rozmieszczone uszy,obsesja czystości,no a już ten ogon!Proszę się nie śmiać,wiem,że Grudzia to miastowa panna,ale jednak...