hmm... wlasciwie to od poczatku wiedzialem, ze przyniesienie tej kiciuni skonczy sie tym, ze ona zostanie juz u Lidki... nawet jej to mowilem wiele razy, ze tak bedzie

ale mowila, ze nie moze zostac, bo nie ma juz miejsca i nie wiadomo jak zwierzaki beda reagowac, no i przede wszystkim nie mozna obarczac dodatkowo rodzicow i innych czlonkow rodziny....
pisze to dlatego, ze przed chwila rozmawialem z Lidka i zadalem jej pytanie: "jakie sa szanse (w procentach), ze kiciunia juz u Was zostanie?".... jej odpowiedz to: "99,9%"....
jak widac - nawet gdy nie ma miejsca i na przeszkodzie stoja inne bariery - zawsze jakis kawalek w mieszkaniu znajdzie sie dla biednego stworzonka
moznaby rzec, ze oprocz kobiecej intuicji istnieje rozwniez "meska"

fakt, ze 99,9% to jeszcze nie jest 100%, no ale...
