
dziękuję bardzo Magiji, która zadzwoniła do mnie jak tylko się dowiedziała, ba! nawet widziała na własne oczy testy

no to teraz Wam powiem, co wymyśliłam

Za godzinę z kawałkiem wyjeżdżam, wracam dopiero w niedzielę wieczorem. Saszka wciąż jeszcze pokichuje, ale podobno ciut lepiej je. Mam nadzieję, że do niedzieli jakoś dociągnie, a podawane leki też zrobią swoje.
Nasza forumowa koleżanka Arczi_i_Malutek, czyli Renata zgodziła się podjechać do schroniska w niedzielę, w czasie kiedy będzie jeszcze czynne, i zabrać Saszę. Zawiezie go bezpośrednio do naszego mieszkania, TŻ już dostarczył jej nasze klucze. Renia posiedzi z kotem chwilkę, da jeść i wody, pokaże kuwetkę. Tak, że gdy my dojedziemy po weekendzie, Sasza będzie już u nas. Dziękuję, Renatka

Zaraz piszę do p. Ewy do Gdańska. Jeśli się nie rozmyśliła, a Sasza będzie szybko wracał do siebie - na co naiwnie i nieustająco mam nadzieję - to będziemy szukać transportu dla niego.
Dziękuję Wam wszystkim, za kciuki i ciepłe myśli, za podnoszenie wątku i dodawanie nam otuchy. Proszę, nie pozwólcie aby watek spadł, kiedy mnie nie będzie. Sasza wciąż potrzebuje wsparcia, musi chcieć żyć.