Od wczorajszego wieczora Miś nie mieszka już w łazience.
Został wyczesany (jakieś kosmiczne ilości kłaków

) i rozmruczał się na cały regulator
mruczy głośniej niż Rudy
Potem przez jakiś czas kontemplował rzeczywistość za uchylonymi drzwiami łazienki siedząc na pralce.
A potem zdecydował się wyjść na rekonesans.
I tak już zostało - bo moje chłopaki wcale się nie przejęły, więc nie widzę sensu w izolacji
chwilami, jak znaniecka

któryś wpadnie na Misia, rozlega się syk
ale nie pociąga za sobą agresji, żadnej.
Miś jest dużym kotem
na razie chudziutkim - i po wyczesaniu śmiesznie wygląda: duża głowa i szczuplutkie ciałko
ale odkarmimy kolegę
Ma bardzo ładny ogon (z którego wczoraj wyczesałam kłaków na dwie kulki) - długi, ładnie ofutrzony
łaskawie umył sobie przednie łapki i pyszczek, choć jeszcze nie wygląda to mycie tak jak powinno...
Nie boi się ludzi
jest trochę wycofany i najpierw musi obwąchać dłoń, która chce go pogłaskać - ale nie ucieka, nie denerwuje go dotyk.
Mieliśmy dziś pojechać do lecznicy, ale mnie wypadły inne rzeczy do załatwienia, więc spróbujemy się na kontrolę umówić na piątek
ponieważ nic niepokojącego - odpukać

- się nie dzieje, myślę, że takie przełożenie kontroli nic nie zmieni.