» Pt kwi 25, 2008 18:09
- Tak też myślałałam - babka zsunęła okulary na koniec nosa i przebiegła oczyma po papierze.
Młody czlowiek schował papier i sięgnął po kożuch. Starsza pani była jednak szybsza i położyła mu rękę na ramieniu.
- Nie puścimy pana, panie Janku - powiedziała. - Zima, ma się ku wieczorowi, a po lasach, powiadaja, wilki glodne się włóczą...
Przysłoniłem usta dłonią, żeby nie wybuchnąć smiechem. Ostatni raz wspominano o wilkach może rok temu, a opowieść dotyczyła czasów jeszcze dawniejszych, ale widać ludzie myśleli trochę inaczej, bo " pan " Janek odwiesił kożuch i usiadł na wskazanym mu miejscu.
Na stole pojawił się dymiący samowar i talerz placków, a stary wyżeł ułożył się obok krzesła szczerząc w uśmiechu pożółkłe zęby.
- Wiem, czemu się śmiejesz - powiedział Janek. - Pamiętam jak ukradłeś mi buty...
Pies zamachal kikutem ogona i cicho prychnął.
- I gdyby nie przyniósł ich do dworu, i gdybyś ty nie przybiegł za psem - powiedział stary - nie siedziałs tu dzisiaj z nami.
- Prawda - zgodził się młody człowiek. - A wstyd mi było okrutnie...
- Wstyd ! - wykrzyknęła babka załamując ręce. - A czegoż znowu ?
Jan roześiał się.
- A...tak o stare buty ludzi niepokoić...
Zlociejowski zasmiał się i otarł oczy fularem.
- O swoje się upomnieć żaden wstyd - powiedzial. - Dla jednego skarb to pieniędze, dla drugiego buty.
- Ja się nie smiałam - dobiegł od progu miły, dźwięczny głos.
Obejrzałem się i dostrzegłem Ewelinę, wnuczkę Złociejowskich.
Stała w progu w krótkim kożuszku, z twarzą zaróżowioną od mrozu. Na jej włosach i rzęsach topniały drobne płatki śniegu.
- Ewelina ! - wykrzyknął " pan " Janek, a dziewczyna serdecznie uścisnęła jego rękę.
Rzuciła kożuszek na rzeźbioną ławę i usiadła obok gościa.
- A...uczyć będziesz...podsluchałam ! Jak dobrze ! Szkołę powszechną własnie otworzyli, malutka, ale dzieciaki się pomieszczą...budowy sam dziadek doglądał, i część pieniędzy dał...A wszystko takie ładne, takie nowe, że dzieciaki boja sie w ławkach siadać !
Zerwała się na równe nogi i chwyciła Jana za rękę.
- To stąd niedaleko, zaprowadzę, zobaczysz. Jasno jeszcze !
Jan z zaklopotaniem rozlożył ręce.
- Jak tak - to tak.
Babka pokręciła głową.
- Ewelina, pan Janek zmęczony, pewnie dzień cały jedzie...
Ale młodzi już zdążyli wybiec przed dom.
Babka i dziadek wymienili między sobą rozbawione spojrzenia.
- To ja też polecę - zawołał Wincenty, mlodszy brat Eweliny, ale dziadek zatrzymal go.
- Daj się przyjaciołom przywitać - powiedział. - Swoje sprawy każdy mieć może.
Wincenty wzniósł oczy ku górze, poruszyl wargami i pogwizdując ruszył do swego pokoju.
Stary uśmiechnął się, nabił fajkę i sięgnął po kryształową karafkę.
- Nie wierzyłam, że skończy studia - powiedziała w zamyśleniu babka.
- Zrozumiałbym, gdyby wrócił - rzekł stary. - Lekko mu nie było, ale chlopak zuch !
Babka spojrzała w okno.
- A wiesz, tak mi się zawsze wydawało, że Ewelina i on...
Dziadek pokiwał głową i pyknął z fajeczki. W piecu zapiszczało polano, a wiszący na ścianie zegar wydzwonił godzinę.
- Takiego chlopaka jak Janek warto zatrzymac w rodzinie - powiedział stary .
Babka wyciągnęła ręce grzejąc je nad piecem i pokiwala głową.
- Warto, warto, pewnie, że warto, ale...
Stary rozesmial się.
- Ale, ale. Zawsze jakieś ale. Sztokfisz nie ma tu nic do gadania, Ewelina dorosła jest i basta.
Sztokfisz ! Tym razem nie udalo mi się powstrzymać śmiechu - matka Eweliny ustawicznie przebywająca u wód - rzeczywiście do złudzenia przypominała suszoną rybę
- Ot, i domowy się śmieje - dodał - znaczy się dobra wróżba na przyszlość...
Za oknami było już ciemno, gdy Jan i Ewelina powrócili do domu.
Miny mieli dziwnie poważne, ale oczy obydwojga błyszczały tak jasno jak gwiazdy.
Stary napełnił filiżanki herbatą , a kucharka wniosła garnek z żurkiem suto okraszonym kiełbasą.
- No, dzieci - Złociejowski mrugnął do żony - teraz dobrze zjeść, a potem siadamy do kart. Janku, do domu daleko i przez las...
-...a w lesie wilki siedzą - dokończył Wincenty.
Idąc za ich przykładem moi bracia wyciągnęli talię kart i usiedliśmy w kącie pogryzając owsiane ciasteczka. W kącie za piecem było ciepło i zacisznie, a pomarańczowe swiatlo naftowej lampy oświetlalo równiez i nasz kąt.

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!