Kilkadziesiąt Częstochowskich kotów prosi o pomoc CAŁY KRAJ!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 22, 2008 15:02

Odnalazłam po wielu samotnych godzinach w tym nocnych poszukiwań w obcych piwnicach i zabrałam szylretkę. Nazwałam ją Tyldzia. jest w bardzo strasznym stanie ma bardzo małe szanse na przeżycie ale wet cudowny człowiek postanowił jej pomóc. Będziemy ja ratować. Obiecał ,że jeżeli stwierdzi ,że dalsza walka tylko pogłębi jej cierpienie to mi powie i podejmiemy decyzję... Nie wiem czy zastanę ja żywą jak wrócę. jest skrajnie wycieńczona i nie chce jeść. Natomiast stale chce być głaskana i przytulana. Może mieć nawet kilkanaście lat. Nie wiem jak dlugo pożyje ale ona doczekała ratunku bo tam udało mi się zrobić coś samej ale Tysiaczki choć zdrowe niestety nie. Prawdopodobnie już nie żyją teren sprzątnięty. Nikt za nimi sie nie wstawił w szkole żeby poczekali na ich zabranie przez nas nikt poza mną ich nie odwiedzal nikt nie zadzwonil w ich sprawie do instytucji nikt nie chciał naprawdę sie zaangażować w łapanie i tymczas. Jeśli nawet ktoś z cz-wy coś oferował to było tak zastrzeżone czasowo, i ogólnie, że ja nie byłam w stanie sprostać tym wymogom. Od 2 tygodni nie ma nawet kotki ktora była zawsze a wczoraj wyrzucili talerzyk ktorego mi przedtem nie ruszali. I oczywiście nikt nic nie wie. Nie ma Ptysi nie ma Burasków i nie ma łaciatego ślepuszki. Nikogo poza truskawką z osób mieszkających i obecnie przebywających w cz-wie ich los nie obszedł na tyle, że poprostu coś zrobić zaangażować się i uratować je.Pomagali mi ludzie z krakowa warszawy wrocławia łodzi i okolic i przyjezdni częstochowianie ale stali mieszkańcy cz-wy są twardzi nie dają się sentymentom. Juz cz-wa może spać spokojnie problem sie sam rozwiązał. Zostały tylko zdjęcia. Chodzę tam codzień ale juz nie mam nadziei. To juz dwa tygodnie a kotka była zawsze one stopniowo zniknęły i nie tylko one w tej okolicy. Chcialabym żeby kotki sie znalazły ale wiem ,że nie ma szans. Ktos mowil o truciu okolicznych kotków ale na poczatku nie uwierzylam dopiero jak znikla nawet kotka... Juz nie wiem gdzie szukać....i jak mam to wszystko sama zrobić nie mam juz ani sił ani odrobiny niezajętego czasu....
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto kwi 22, 2008 21:23

Trzymaj się, Iwonko, wiem że Ci ciężko, ale TY zrobiłaś, co mogłaś. Czasem nie możemy pomóc sami, a inni się nie interesują... Biedne te kotki. :cry: Każda z nas ma takie czarne wspomnienia o zwierzętach, którym nie zdołała pomóc...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69278
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 23, 2008 10:45

Wyjdę teraz pewnie na łajzę ostatnią, ale... nie da się wszystkim kociakom pomóc. No po prostu się nie da! Ja mam na sumieniu moją białaskę, która pewnie gdzieś urodziła i tylko mam nadzieję, że w jakiejś piwnicy, a nie w krzakach... A ja jestem udupiona w domu 24 godziny na dobę przez zaospowanego syna, który chce tylko z mamą być cały czas. Wczoraj cudem udało mi się pojechać Kitkę zaszczepić i tyle...

Pozostaje mieć nadzieję, że się koty gdzieś po prostu przeniosły. Moje po wyrzuceniu z balkonu zniknęły na 3 tygodnie. Teraz przychodzą już wszystkie poza cudnym rudzielcem, ale on taki wędrownik był, to może sobie poszedł w lepsze miejsce... oby!

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro kwi 23, 2008 13:30

Tak ancymonko może nie da sie wszystkim pomóc ale to nie jest usprawiedliwienie przynajmniej nie dla mnie i myśle ,że dla wielu ludzi tutaj na forum. I nie o tym byla tu mowa. Nie o wszystkich kotach tylko o tych konkretnych. A nadzieje ,że koty którym nie pomoglaś Ty czy ja uratowal kto inny lub znalazły lepsze miejsce są bezpodstawne zwlaszcza w tym mieście doskonale o tym wiesz. Chętnie zobaczę te miejsca i tych ludzi

Jolabuk, Ruru dziekuje za wsparcie, Dorciu przecież pomagasz mi w sterylizacjach bardzo ,Truskaweczko dziekuje,że jak się troche uporasz ze swoja wielką gromadą to spróbujemy je namierzyc ja jeszcze troche nadziei mam. Mam też miejsce dla kotki....
Ostatnio edytowano Czw kwi 24, 2008 8:56 przez iwonac, łącznie edytowano 2 razy
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro kwi 23, 2008 13:43

Tak przypomnę o czym pisałam.
Odnalazłam po wielu samotnych godzinach w tym nocnych poszukiwań w obcych piwnicach i zabrałam szylretkę. Nazwałam ją Tyldzia. jest w bardzo strasznym stanie ma bardzo małe szanse na przeżycie ale wet cudowny człowiek postanowił jej pomóc. Będziemy ja ratować. Obiecał ,że jeżeli stwierdzi ,że dalsza walka tylko pogłębi jej cierpienie to mi powie i podejmiemy decyzję... Nie wiem czy zastanę ja żywą jak wrócę. jest skrajnie wycieńczona i nie chce jeść. Natomiast stale chce być głaskana i przytulana. Może mieć nawet kilkanaście lat. Nie wiem jak dlugo pożyje ale ona doczekała ratunku bo tam udało mi się zrobić coś samej ale Tysiaczki choć zdrowe niestety nie. Prawdopodobnie już nie żyją teren sprzątnięty. Nikt za nimi sie nie wstawił w szkole żeby poczekali na ich zabranie przez nas nikt poza mną ich nie odwiedzal nikt nie zadzwonil w ich sprawie do instytucji nikt nie chciał naprawdę sie zaangażować w łapanie i tymczas. Jeśli nawet ktoś z cz-wy coś oferował to było tak zastrzeżone czasowo, i ogólnie, że ja nie byłam w stanie sprostać tym wymogom. Od 2 tygodni nie ma nawet kotki ktora była zawsze a wczoraj wyrzucili talerzyk ktorego mi przedtem nie ruszali. I oczywiście nikt nic nie wie. Nie ma Ptysi nie ma Burasków i nie ma łaciatego ślepuszki. Nikogo poza truskawką z osób mieszkających i obecnie przebywających w cz-wie ich los nie obszedł na tyle, że poprostu coś zrobić zaangażować się i uratować je.Pomagali mi ludzie z krakowa warszawy wrocławia łodzi i okolic i przyjezdni częstochowianie ale stali mieszkańcy cz-wy są twardzi nie dają się sentymentom. Juz cz-wa może spać spokojnie problem sie sam rozwiązał. Zostały tylko zdjęcia. Chodzę tam codzień ale juz nie mam nadziei. To juz dwa tygodnie a kotka była zawsze one stopniowo zniknęły i nie tylko one w tej okolicy. Chcialabym żeby kotki sie znalazły ale wiem ,że nie ma szans. Ktos mowil o truciu okolicznych kotków ale na poczatku nie uwierzylam dopiero jak znikla nawet kotka... Juz nie wiem gdzie szukać....i jak mam to wszystko sama zrobić nie mam juz ani sił ani odrobiny niezajętego czasu....
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro kwi 23, 2008 13:51

iwonac pisze:A nadzieje ,że koty którym nie pomoglaś Ty czy ja uratowal kto inny lub znalazły lepsze miejsce są bezpodstawne zwlaszcza w tym mieście doskonale o tym wiesz.


Może nie lepsze, ale po prostu inne miejsce. Ja w to wierzę, bo te uliczne koty nie takie rzeczy przechodziły, jak utrata miejsca pobytu. Gorzej z tym truciem... :(
Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak można kota traktować na równi ze szczurem czy myszą... :(

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro kwi 23, 2008 14:02

Chciałabym zobaczyć jakiekolwiek miejsca gdzie kot może sie przenieść w tym mieście poza łąką Św. Franciszka.
Tak przypomnę o ktorych kotach pisałam.
Odnalazłam po wielu samotnych godzinach w tym nocnych poszukiwań w obcych piwnicach i zabrałam szylretkę. Nazwałam ją Tyldzia. jest w bardzo strasznym stanie ma bardzo małe szanse na przeżycie ale wet cudowny człowiek postanowił jej pomóc. Będziemy ja ratować. Obiecał ,że jeżeli stwierdzi ,że dalsza walka tylko pogłębi jej cierpienie to mi powie i podejmiemy decyzję... Nie wiem czy zastanę ja żywą jak wrócę. jest skrajnie wycieńczona i nie chce jeść. Natomiast stale chce być głaskana i przytulana. Może mieć nawet kilkanaście lat. Nie wiem jak dlugo pożyje ale ona doczekała ratunku bo tam udało mi się zrobić coś samej ale Tysiaczki choć zdrowe niestety nie. Prawdopodobnie już nie żyją teren sprzątnięty. Nikt za nimi sie nie wstawił w szkole żeby poczekali na ich zabranie przez nas nikt poza mną ich nie odwiedzal nikt nie zadzwonil w ich sprawie do instytucji nikt nie chciał naprawdę sie zaangażować w łapanie i tymczas. Jeśli nawet ktoś z cz-wy coś oferował to było tak zastrzeżone czasowo, i ogólnie, że ja nie byłam w stanie sprostać tym wymogom. Od 2 tygodni nie ma nawet kotki ktora była zawsze a wczoraj wyrzucili talerzyk ktorego mi przedtem nie ruszali. I oczywiście nikt nic nie wie. Nie ma Ptysi nie ma Burasków i nie ma łaciatego ślepuszki. Nikogo poza truskawką z osób mieszkających i obecnie przebywających w cz-wie ich los nie obszedł na tyle, że poprostu coś zrobić zaangażować się i uratować je.Pomagali mi ludzie z krakowa warszawy wrocławia łodzi i okolic i przyjezdni częstochowianie ale stali mieszkańcy cz-wy są twardzi nie dają się sentymentom. Juz cz-wa może spać spokojnie problem sie sam rozwiązał. Zostały tylko zdjęcia. Chodzę tam codzień ale juz nie mam nadziei. To juz dwa tygodnie a kotka była zawsze one stopniowo zniknęły i nie tylko one w tej okolicy. Chcialabym żeby kotki sie znalazły ale wiem ,że nie ma szans. Ktos mowil o truciu okolicznych kotków ale na poczatku nie uwierzylam dopiero jak znikla nawet kotka... Juz nie wiem gdzie szukać....i jak mam to wszystko sama zrobić nie mam juz ani sił ani odrobiny niezajętego czasu....
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 24, 2008 8:57

Tylusia nie je i jest coraz słabsza mam wrażenie ,że dzis rano juz nawet nie piła.
Boje się ,że to koniec. Dobrze,że jest w domu bezpieczna wygłaskana i nie okazuje żadnych oznak bolu ale juz nie ma wcale sily i jest szkieletem w skórce. Wczoraj wyraźnie była silniejsza zaczepiała kotki dzis ledwo wstala na lapki. Bedę w domu dopiero przed 18 mam nadzieje,ze zdąże ja jeszcze przytulić, ze nie odejdzie w samotności. Ale mam przeczucie,że to juz koniec.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 24, 2008 11:00

iwonac pisze:Chciałabym zobaczyć jakiekolwiek miejsca gdzie kot może sie przenieść w tym mieście poza łąką Św. Franciszka.


Koty są zdolne, a instynkt przetrwania mają o wiele silniejszy niż my! Może poszły w blokowisko, albo w domki. Trochę miejsc tam jest gdzie mogły pójść. Jak tylko będę miała możliwość to pojadę tam się porozglądać. Wiem, że tam w domkach mieszka jedna Pani która koty kocha i je karmi. Oczywiście swoje własne też ma :)

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 24, 2008 11:37

To blokowisko to ja już opisywalam: :(
Ja juz nieraz opisywałam tą okolice. One się tam urodziły wychowały i nigdy dobrowolnie miski by nie opuściły a jedzenie było zawsze poza tym jak mówie stopniowo zniknęły inne koty na tym terenie takie które na pewno by nigdzie nie poszły na przykład Edziu co prawie nie widzial i miał niedowład nóżek i burasek z chorą łapką i czarny wychodzący kocurek. Tam przedstawicielka spódzielni na stanowisku osobiście przyjeżdzala aby porządkować teren od kotow. Zresztą cz-wa jest prawie cała w takich miejscach nawet tam gdzie pojawiają sie możliwości coś zrobić ludzie nie podejmuja dzialania nawet ci co lubią zwierzęta.
Ja też chcialabym je znaleźć szukam od dwóch tygodni ktki nie mogły się przenieść na pewno. Przez jakiś czas mialam nadzieje ,że porostu mijamy sie ale to już za dlugo trwa.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 24, 2008 11:59

spróbuję złapać kontakt z tą Panią z domków. Choć proste to nie będzie po tylu latach...

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt kwi 25, 2008 9:45

Jak z Tylusią?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69278
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 25, 2008 11:32

No właśnie -JAK z nią??

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt kwi 25, 2008 12:04

......................................................................
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 25, 2008 12:31

MIuti?
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 1168 gości