Goyka, to jeszcze kociak jest i tyle.

Musi się wyszaleć. Przeczekać trzeba. Jak ci ze słodkiego kociaczka-miziaczka wyrośnie obrażalska pannica (jak ta moja), to jeszcze będziesz tęskniła do dawnych dobrych czasów, razem z tym budzeniem o 5.
Swoją drogą jak tak czytam czasem dylematy nowozakoconych, to próbuję sobie przypomnieć jak to ze mną 4 lata temu było. I - fakt - Nesca potrafiła mnie niesamowicie zaskakiwać, ciągle uczyłam się o kotach czegoś nowego, ale nie pamiętam, żebym była jakoś mocno zniecierpliwiona jej wigorem czy niezadowolona z powodu jej różnych nawyków. Też chodziłam niewyspana, ale i tak dziko szczęśliwa.
Gdzieś tu czytałam zwierzenia pana, który pisał, że przez trzy miesiące noc w noc wstawał i przenosił kota z łóżka na fotel, żeby go oduczyć spania z opiekunami. To ja się pytam - po kiego taki bierze kota.
