Nie wiem, co to oznacza, ale złapałam się na tym, że mówię do Lucka "Lucynko"
Jak idę do niego, to wsiąkam tam na długo, tyle jest głaskania, czułości, wystawiania brzuszka i nóżek...
Już trochę umył sobie buzię
A jak go biorę na ręce, to kładzie główkę na ramieniu...
Dziś już musiałam włączy pralkę, ale nie bał się jakoś bardzo; on jest bardzo zrównoważony i grzeczny.
Za to Kituś zafundował nam kolejną niespodziankę, tzn. mnie, bo ja wróciłam pierwsza do domu - obsrałzaprzeproszeniem dywan (dotąd oszczędzał go i zanieczyszczał tylko podłogę), trochę drapak, i obrzygał podłogę i oparcie sofy...
Rano dostał czopka, bo zawsze dostaje, jak zwleka z robieniem koopala, no i się zemścił.
Mialam co sprzątac.
Wszystkim życzę s p o k o j n e g o wieczoru....