Odświeżam wątek prawie po roku... tragedia po prostu, bo chyba nie istnieje lepsze słowo. Figa dobija do 9 kg
A było tak: od dłuzszego juz czasu Figa ma problem z toaletą części intymnych, nie siega po prostu. "Wyręczanie" jej w utrztmywaniu czystosci zaowocowało odpażeniami i opuchlizną, zataszczyłam kicię do weta. Obejrzał, zaordynował antybiotyk, zalecił smarowanie pupska i załamał ręce. Zalecił odchudzenie. Zaproponował np. RC diabetic (półtora roku temu Figa schudła pół kilo przez pół roku i obniżył się jej poziom cukru). Przyznam szczerze, że postanoiwiłam też sama z siebie i całkiem dobrowolnie odchudzić Whisky, któr w ciągu ostatniego roku przytyła cały kilogram i wazy już 6 kg

Ale Whisky nie ma problemu z cukrem (w ogóle wyniki badan ma dobre) i w związku z tym postawiłam na nową duńską karmę Specific Cat Weight Reduction FRD, dostepną takze w wersji mokrej. Nowa karma kotkom smakuje (Wisky je tylko sucha, Fidze smakuje pasztet), odważam porcje wg zalecenia dla grubasków (Whisky 70 g Figa-85 g ), nie przekraczają dziennej normy, przeważnie jeszcze coś zostaje. Problem jest jednak to, że nie ma mnie w domu przez 12 godzin (i wtedy koty nie jedzą), nie wiem czy taka przerwa nie jest szkodliwa? W domu sa jeszcze 3 koty nie wymagające odchudzania i nawet szosty nieletni tymczas
Mam prośbę o rady do osób, które odchudzały swoje koty z powodzeniem.
Jak postepowac, żeby nie zrobić kotu krzywdy?
Czym karmic? Czy ta karma jest OK? Ma ktoś doświadczenie w tej kwestii? A może jest jakaś lepsza. Może istnieje możliwość odchudzania z zastosowaniem jedzenia przygotowywanego w domu, jakiejś urozmaiconej i smaczej diety?
Będę wdzięczna za rady i ew. linki do istniejących juz wątków - mnie nie udało się nic znaleźć
