Bry!
Casica, pleciona siatka była u mnie przez lata i koty nie ruszały, aż nastał Moher. Żuł, żuł, aż przeżuł - dlatego zmieniłam na stalową. Efekty widać. Największa dziura jest w miejscu, gdzie łobuzy lądują po skoku z ziemi i odbijają się do skoku na najwyższą półkę: skok ze skrętem i prawie śrubą, to nauki Sybirka.
No to cd. "Syberiady":
Myślałam, że jestem przygotowana na małego, szalejącego kota, nawet wzięłam poprawkę na "syberię". Rzeczywistość przeszła najśmielsze oczekiwania. Okazało się że to wariat, świr, cyrkowiec i himalaista ze zdolnościami do teleportacji. Do tej pory lubi czasem z rozbiegu wskoczyć na ramię. Gdy pierwszy raz zobaczyłam gnającego kota, szykującego się do skoku na mnie, myślałam, że dostanę zawału i już widziałam krwawe ślady na plecach. Okazało się, że nigdy nie wbija pazurków, a gdy źle wymierzy skok (albo człowiek się poruszy) i nie utrzyma równowagi, odbija się jak piłka i nie próbuje się zaczepić

.
Biegał sobie bezimienny dość długo, bo imię z papierów - Gaston - nijak nie pasowało. Moher narzuciło się samo na widok kota, a tu nic. Był nie upilnowania, gdy się otwierało szafę, szufladę na pościel, skrzynię kanapy itd., a krzywdę maliznie łatwo zrobić, więc szedł na zsyłkę z pokoju ze słowami: malutki na Sybir! Szybko skojarzył że słowo "Sybir" oznacza coś ciekawego i gnał na złamanie karku, gdy tylko ktoś go nieopatrznie użył. Tym sposobem ochrzcił się sam

.
Jest niesamowicie pieszczotliwy, uwielbia i ludzi, i koty, a przy tym to najinteligentniejszy kot, jakiego spotkałam w życiu. Otworzy drzwi i zwykłe, i przesuwne, potrafił wdrapać się po korku pod sufit i odsunąć drzwiczki szafki. Umie wysunąć szufladę, jeśli tylko ma uchwyt za który można zaczepić łapki i doskonale pamięta gdzie jest schowane coś ciekawego

. Dalej nosi w pyszczku, co tylko można: myszki, piórka, korki od zlewu itd. Uwielbia czesanie, nie można wziąć do ręki grzebienia, bo od razu miauk i kot się materializuje. Czasem, gdy uzna, że za długo nie był szczotkowany, potrafi przywlec szczotkę - za duża, że nieść, to wlecze po ziemi na uchwyt.
Mohera rozruszał i zdemoralizował przy okazji. Można było obserwować, jak jeden kot uczy się od drugiego: wdrapywanie się po siatce, odsuwanie drzwi.
Widać, niestety, że Sybirkowi Moher nie wystarcza do gonitw, brakuje Fryca

, który uzupełniał drużynę. Nie mogę jednak dobrać mu nowego kota - parę lat temu Lotnia była młodsza i w lepszej formie, teraz każda zmiana ją denerwuje i może odbić się na jej zdrowiu.