» Pt kwi 18, 2008 20:53
Od p. Izy
Dzienniczek
Witam Was kochani!
Zacznę od wspaniałych nowin – kociaki dzięki Wam i Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva! Zostały obdarowane dużym zapasem suchej karmy. W ciągu kilku dni nasze wspaniałe głodomorki drogą pocztową otrzymały cztery paczki, w tym od Was 30 kg karmy Arion. Dziękuję serdecznie. Jakie to wielkie szczęście dla nas, że jesteście teraz z nami. To dla mnie coś niesamowitego, że po tych wszystkich bardzo ciężkich latach wiązania ledwo końca z końcem, nasz los się odmienił. Teraz kiedy mogę już jako tako dać radę, i z rachunkami, i lodówka nie stoi wiecznie pusta, i co najważniejsze kociaki są szczęśliwe, radosne i tak wdzięczne, że brak mi słów, żeby wyrazić to co czuję.
W tak skrajnym dla nas momencie znalazło się tak wiele cudownych, wrażliwych osób.
Ogromne wyrazy mojego uznania dla Was wszystkich.
Ogromne podziękowania kieruję w stronę wspaniałej Pani Małgosi, która znalazła już dwa domy dla kociaczków i cały czas pilnuje, żeby było wszystko jak trzeba. W chwili obecnej do Pani Małgosi trafił już trzeci kociak – uroczy, około ośmiomiesięczny kocurek, prawdopodobnie wyrzucony przez ludzi na ulicę. Jest naprawdę wspaniały, łagodny, czyściutki – robi do kuwety jak trzeba, uwielbia głaskanie i przytulanie. Został już zaszczepiony, a po tygodniu Pani Małgosia poda mu Stronghold i będzie czyściła uszka, żeby mu je wyleczyć. Potem pewnie kastracja i kociak będzie czekał na nowy, ciepły dom, w którym znajdzie miłość i opiekę i już nigdy nie wyląduje na ulicy. Polecam go Waszej uwadze.
Przez ostatnie trzy dni miałam mnóstwo dodatkowej pracy związanej głównie z tym, co się u nas wydarzyło w ubiegły poniedziałek. Jak pewnie wiecie, w Szczecinie po ulewie i śnieżycy były duże straty – brak prądu, utrudnienia komunikacyjne, połamane drzewa itp. Kocie budki dosłownie zostały zalane wodą i biegałam z wielkim plecakiem pełnym ciepłych, nowych kocyków, wszędzie tam gdzie trzeba, żeby ratować co się da i żeby kociaki się nie pozaziębiały siedząc na mokrym. Budka Klary, w której kicia zamieszkała, poszła na pierwszy ogień, potem rezerwowa budki Niuni i Misia, budki Idy i Malwinki, budka Sabinki, Sary. Przy okazji zaniosłam na posesję bezdomnego dwa cieplutkie koce dla Julci, Biedronki i ich czarnej przyjaciółki. Zmieniłam też posłanka w ognioodpornych budkach Niuni i Misia w przybudówce przy garażu. Ciepłe kocyki dostały też Fela, Nina, Gacuś, Halinka i Gapcia.
To jeszcze nie koniec. Trzy kociaczki żyjące w krzaczkach, do których ostatnio stale zagląda Patryk, też dostały do swoich budek cieplutkie, świeże kocyki. Został mi jeszcze kilka miejsc do zrobienia, między innymi budka Trusi, Murzynka, Borysa, Księżniczki, Dorotki, Diabełka.
Ostatnie miejsce, z którym mam obecnie największy problem, to piwnica Iskierki, Łapki i Zygusia. Ona nadal stoi zalana wodą po kostki. Kociaki jedzą teraz na zewnątrz i lokują się po komórkach – nic na razie nie mogę tam zrobić.
Kolejną rzeczą jaką przyszło mi ostatnio robić było porządkowanie kocich jadalni. Musiałam oblecieć wszystkie miejsca i uprzątnąć głównie resztki namokniętej karmy. Z tym jest dość duży problem, zwłaszcza gdy pada. Kociaki nie zdążą wtedy zjeść, a styropianowe miseczki są zdmuchiwane przez wiatr i karma moknie i puchnie. W niektórych miejscach zostawiałam już zwykłe duże talerze, bo są ciężkie. Jednak bawiące się dzieci zwykle je gdzieś zabierały.
Latem, kiedy jest ładna pogoda, styropianowe miseczki zwykle stoją na swoich miejscach, a teraz często fruwają i ciężko je odnaleźć. Może ktoś z Was ma na to dobry pomysł? Używałam też pokrywek od wiaderek, takich np. po kiszonej kapuście, ale to też nie zawsze się sprawdza. Więc może doradzicie mi coś lepszego.
Ogólnie u kociaczków wszystko dobrze. Mają apetyt, zjawiają się punktualnie. Nie mogą się tylko doczekać ciepła i słoneczka. Dziewczynki są na swoich starych miejscach, jedynie chłopcy trochę wędrują.
Borysek zawędrował ostatnio do Buby i jego zalotom nie było końca. Buba wzięła to za osobisty napad na jej miseczkę z jedzeniem, bo jest kotką – samotnicą i bardzo sobie ceni swoją prywatność, próbowała więc Boryska wypłoszyć. Ale Borys jest spokojny i zrównoważony i pewnie nie o pełną miseczką mu chodziło, bo na głodnego nie wyglądał,
Rekinek trzyma się z Szarusiem w rejonie Patrycji, Lusi i Marcysi. Nadal też przebywa tam Bazyli. Są tam też dwa inne kocurki o chyba innej orientacji, bo jak przychodzę z jedzeniem, to wywalają się brzuchami do góry i ciągle do siebie gaworzą i śpiewają kocie mruczanki.
Szaruś ostatnio ostro waruje przy śmietniku, gdzie karmię Lusię i Elizę i ostatnio już naprawdę zaczął przesadzać. Wyprosiłam go kilka metrów dalej, bo tak natarczywie obwąchiwał Lusię, że ta nie mogła się spokojnie zabrać do jedzenia.
Misiu docenił w końcu co znaczy dla niego siostra Niunia i po krótkotrwałym zauroczeniu Różą wrócił na stary teren i wraz z Niunią czeka na jedzonko z wielkim utęsknieniem.
Dzwoneczek też niebawem powinien ostatecznie wrócić na swój teren, bo choć zainteresowany jest ogromnie kotką Stellą, to znajduje się już dosłownie kilka metrów od swojego stałego miejsca bytowania.
Bąbelek po wypuszczeniu po sterylizacji nie może się opędzić od kocurka Gacusia i jego zalotów. Gacuś chyba zwariował na jej punkcie, bo jak tylko ją zobaczy, to leci jak w ogień. Bąbelek też jest dla mnie nie do końca zrozumiały, bo raz, kiedy już myślałam, że ma dosyć Gacusia i za karę zaprowadziłam do na jego miejsce, tj. do Feli, Niny i Halinki, zamknęłam bramę, a potem okazało się, że Bąbelek stała przed bramą i rozpaczliwie szukała Gacusia. No to go wypuściłam, bo sama już nie wiedziałam co robić, a oni polecieli gdzieś razem w zarośla.
Mam nadzieję, że to kocie szaleństwo w końcu się uspokoi i wszystko wróci do normy.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i jeszcze raz gorąco Wam dziękuję za wielką pomoc i wsparcie.
Iza i kociaki.

