Znajoma zaś przeżyła kiedyś coś podobnego z innym gatunkiem. Wieczorem czemuś pewnego dnia zaskoczył ją dokumentnie przezokienny desant gacków na pokój (stara kamienica, wysoko, lato). Zwiały z matką z tego pokoju, zajrzały po jakimś czasie... cisza i spokój... A rano otwierają niedomkniętą szafę, a tam: płaszcz, gacek, suknia, gacek, gacek, peleryna, gacek....
Piękne! A mój TŻ wkłada dres, a tu dres "miauuuu!" (to było dziś rano). Z teguły przed puszczeniem pralki, przed zamknięciem lodówki, łazienki, jakichkolwiek szafek następuje "odliczanie koty". No, ale dziś się spieszyli....
wiem, że Tygrys nie jest typem słodkiej przytulanki, pewnie pozostanie taki troche dziki i płochliwy już zawsze (zawsze??????? nie!!!!!!!!!).
Ale ma takie słodkie pycho, przez to czarne Mna czółku wygląda jakby był wiecznie czyms zafrasowany. A jak patrzy tym zielonoburymi oczkami i czólko zmarszczone to az sie rozpływam. I tak by sie chciał wziąc na rece i ugryźć w bruszek (żartowałam).
Owszem wziąc na ręce jak go złapie a gryzie kto szybszy
Kociasty charakter i już. Mara tak samo: tu cię obcałowuje, a tu chap! Zawsze trzeba być w pogotowiu, kiedy jej się pieszczotki znudzą. No ale cóż, kot jest kotem Za to jakim kotem!
No i Tygrys jest u Ciebie w domu dopiero od półtora miesiąca. To nie tak znowu wiele. Poza tym to kocię jest w "głupim" wieku, uczy się polować. Pogadamy za rok.
wczoraj wpakowała sie mojej mamie na kolana, złapał za dłon pazurkiem i kazał sie glaskac. kiedy przestawala przyciągal do siebie dlon pazurkiem. Mama musiala wstac i pojsc do kuchni, kot pobiegł za nią i zacząl łapać za spódnice i ciągnąc w strone pokoju. Jak wrócili do pokoju znów usadowił sie na kolanach i kazal sie głaskac. sytuacja powtórzyła sie kiedy mama znów poszła do kuchni.
Na poczatku mama nie mogła sie zorientowac o co chodzi, ale kiedy w trakcie drugiego pobytu w kuchni Tygrys znów szarpnał za spódniće, domysliła sie, że ma wrócic do pokoju i głaskać kota.
Taki płochliwy a jaki bezczelny.
Tygrysisko kochane.
wczoraj wróciłam do domu juz po 21.00 (dręczyłam cialo tzw. brzuszkami i rozciaganiem i innymi miłymi cwiczeniami na roznych narzedziach tortur, chamskie chamy zakręcili wode i nie mogłam sie po saunie i tych wszystkich torturach wykąpać), dziecko z TŻ o czyms zawziecie dyskutowali a ja sie kreciłam bez celu po mieszkaniu usilujac sie rozpakować, cos przyrządzic do jedzenia i przy okazji wtrącic swoje trzy gorsze do dyskusji az dziecko mówi - mamo, spój na tygryska on ciebie nie odstepuje nawet na krok. I rzeczwywiscie uswiadomiłam sobie, że cały czas gdzies tam w polu widzenia widzialam to bure poldiable wenckie.
Rozczulilam sie, ale podejsc do siebie nie dal. dopiero jak otworzylam puszke sheby to doal sie poglasakc.
Bo Tygrys na pewno bardzo Was kocha, tyle ze jak na prawdziwego kota przystalo - to on dyktuje warunki .
Pomyziaj go ode mnie. jak laskawie pozwoli rzacz jasna...
Swoja droga to plaga jakas z tym wylaczaniem. U mnie tylko w tym tygodniu nie bylu juz pradu, wody i co gorsza internetu .
tiaaaaaaaaaa, ja wczoraj od rana do 16.00 nie miałam dostępu do sieci, brrrrrrrrr no ale na szczęscie po torturach (też miałam wczoraj aerobik) woda była. Luksus chciał się oczywiście ze mną kąpać )) Iwona, a może on też chciał się z Tobą wykąpać i chodził za Tobą w tym włąsnie celu ???