Z tego, co wiem, kocurek już ciachnięty.

Również mam nadzieję, że nie był zbyt młody. Ja niestety w tym czasie biegłam wzdłuż cmentarza po samochód (powędrowałyśmy dość daleko...), kocurka łapały Uschi z panią Wiesią, ponoc miał być kotką.
lada chwila potrzebny transport z lecznicy na Zytniej na ul. Pustola (dobrze byłoby w obecności p. Wiesi), kocurki przetrzymywane są ylko dwa dni...
Ja mam koniec tego tygodnia potwornie obłożony roboczo (i nie tylko) umowiłam się z p. Karmicielką z Powązkowskiej na dalszą łapankę ... nie wiem, czy dam radę. Dopiero w poniedziałek mogę służyć transportem.
Czy ktoś mógłby pomóc? prosimy...
Jestem trochę zawiedziona lecznicą na Zytniej. Wczoraj, gdy przywiozłam zwierzaki, prosiłam panią dr o pomoc w sprawdzeniu, czy kotka nie ma laktacji.. (ani my, ani p. Wiesia, nie byłyśmy pewne, gdy łapałyśmy kotkę z rejonów plandeki, choc wydawało się, że ma brzuch) Pani dr jednak nie mogła poświecić nam czasu, gdyż w poczekalni czekał pacjent... zaniosła kotkę do szpitalika, prosiła, aby zadzwonić po południu. Dodzwonić udało mi się dopiero.... po 7.00 wieczorem i dowiedziałam się... ze jeszcze nic nie sprawdzono 'kotka nadal czeka na zabieg, nie ma jak tego zrobić'
I znow miałam zadzwonić za godzinę. W koncu potwierdzono, ze jednak kotka wygląda na ciężarną, Była godzina 21.00. Przykro mi, mam nadzieję, że był to wypadek przy pracy.
Nalegajmy, żeby w lecznicy sprawdzano kotki, od razu, podczas dowozu ich do lecznicy.
Przecież to ich obowiązek.
Wygranie dzielnicowego przetargu na kastrację dzikich kotów do czegoś zobowiązuje... chyba
