SIE UDALO
Az mi sie wierzyc nie chce ale sie udalo
Najpierw uznalam ze sie przejde, zlokalizuje kiciaka...no i co? Akurat wychodzil ze swojej wojskowej piwnicy ... to szybko po klatke

kot byl byl i sie zmyl...ale ustawilam, w koncu musi wrocic

stoje i stoje...i stoje...a tu slysze: pogoń

pies goni za kotem

TYM kotem

a kot do siebie

no to juz pierwszy sukces - kot jest i to w poblizu

pies sobie darowal...kot zlokalizowal kociego fast fooda w klatce. Jeah. I lazi i lazi i od drugiej strony cos podlizuje

i lazi i lazi...i juz mi przeszlo przez mysl ze zaraz puknie w klatke i sie zamknie bez kota

ale nie! Ha! Wszedl! I siedzi na progu...i siedzi...i wszedl! Ha! Sie zamknelo

no jakby mi kto zdjecie wtedy zrobil to by sie bylo z czego smiac

radosc ogromna

i juz ide do klatki...a tu co? ten sam pies znow w pogon na klatke...tez mu sie przypomnialo...to ja tez w pogon

chwala, ze pies jako-tako posluszny i sie zatrzymal jak go pancio zawolal

to ja derke na klatke i heyah do samochodu

a kot ciezki

ale sie UDALO
kot jest juz w lecznicy na powstancow...szczerze mowiac to mam mieszane uczucia :/ to nocny dyzur wiec w sumie wiele nie moge wymagac...ale ida po najnizszej linii oporu

jest kilku lekarzy a nikt nie chcial zbadac kici...jutro maja jej podac srodek uspokajajacy, pobrac krew itp. i idzie na sterylke...bo pani doktor tez sie "wydaje" ze to kicia. I pani doktor tez sie "wydaje", ze w ciazy. Jeszcze nie zaawansowanej. No to widac ze mnie tez niezly doktor na oko
Jak jej zrobia badania, to pojedzie na sterylke i bedzie za tydzien do odbioru...
Wiem tyle, ze to kot niczyj. Mieszka w tamtej piwnicy, chodzi polowac na dzialkach. Az mi sie nie chce wierzyc, ze nikt nie zechcial takiego kota sobie przygarnac, bo jest przepiekny - jasniutenki szary, pregowany...troche brudny

ale i tak widac, ze to pieknota...moze kiedys miala dom...ciężko mi powiedziec czy beda z niej koty...jak zatrzasnely sie drzwiczki, to sie szarpala, ale potem siedziala cichutko, nawet nie pisnela. U weterynarza tez grzecznie...ale nie bylo okazji zeby zobaczyc jak by sie zachowywala poza klatka....
Ma KK ale w szpitaliku KK nie lecza...wiec idzie na sterylke, a przy okazji dostanie antybiotyk. Mam nadzieje, ze szybko wydobrzeje...jak ja widzialam w piatek miala jedno oko z rzeka ropy, drugie czyste. Dzisiaj miala oba totalnie zaplakane ale ropy jakby bez...
Bede sie teraz martwila o nia
Przepraszam za tak przydlugie wypracowanie ale jestem wciaz pod wrazeniem

pierwszy raz przeprowadzalam taka akcje
Jana, Ariel - OGROMNE DZIEKI

cala akcja bez Was by sie nie udala
Ale jestem z siebie dumna
Nawet TŻ nie do konca wierzyl w powodzenie akcji wiec zdziwil sie przeogromnie

z obawa w glosie wychodzac do pracy powiedzial "w razie co...dzwon."

jakbym wybierala sie na smiertelnie niebezpieczna misje
