Pierwszą czynnością po wyjściu z transportera i pobieżnym rozejrzeniu się po pokoju było jedzenie, a konkretnie wypicie mleczka:
Każdy kotek po jedzeniu nie zapomni o... toalecie, która w moim - Jaśnie Pani Eranii - przypadku trwała bite pół godziny:
Jak już jestem czysta - bardzo, ale to bardzo lubię się miziać, oczywiście wskakując uprzednio na kolana:
Jak już Pan porządnie mnie wymizia, można dać sobie i jemu chwilę wytchnienia:
Z początku bardzo boję się nieznanych hałasów... Ale za wersalkę po włączeniu dmuchawy z ciepłym powietrzem schowałam się tylko raz:
Skoro mleczko się skończyło (jak się później okazało - tylko chwilowo

) mogę zjeść coś miękkiego:
Po jedzeniu lubię uciąć sobie drzemkę:
Bardziej niż na wersalce wolę jednak spać na parapecie, zwłaszcza kiedy grzeje mnie słonko:
Jak się podniosę, przez okno mogę coś ciekawego zobaczyć:
Nie myślcie sobie, że jestem niejadkiem - w trosce o zdrowie jadam także suche:
Po jedzeniu idę do kuwety. Nie zawsze jeszcze trafiam (zwłaszcza, kiedy Pan musi wyjechać na weekend i kuwetka robi się mało pachnąca) ale Pan mówi, że robię postępy

:
Po weekendzie sprawdzam, co też Pan przywiózł mi dobrego:
Wolę się upewnić, czy po śniadaniu przypadkiem coś nie zostało:
Pan nie lubi, kiedy głośno miauczę i gdy mnie po tym strofuje jestem wtedy trochę obrażona:
