*Schr.Op.-Jorguś i Jagusia-FeLV-DOM albo w pon. za TM ;(!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 17, 2008 8:39 *Schr.Op.-Jorguś i Jagusia-FeLV-DOM albo w pon. za TM ;(!!!

Nigdy nie dubluję wątków. Ale ta sytuacja wymaga cudu, więc wrzucam ją gdzie mogę. Główny watek jest tu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3020427#3020427

Mam czas do poniedziałku. Tyle dano mi na cud, na uratowanie dwóch kotów przed śmiercią. Jorguś ma białaczkę. Jagusia towarzyszy mu od stycznia. Jej testu już nie robiono. W schronisku nie mogą być, zagrażają kilkudziesięciu kotom. Mamy 3 dni...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw kwi 17, 2008 9:31

Przecież ona wcale białaczką nie musiała się zarazić. Może być zdrowa!
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Czw kwi 17, 2008 10:06

Lucky13 pisze:Zrobiłam taki bannerek dla kotków... :oops: :roll:

Kod: Zaznacz cały
[url=http://tiny.pl/43lb][img]http://iup.in/img/guest/o.JPG[/img][/url]


Obrazek
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Czw kwi 17, 2008 13:21

Potrzebny ratunek NA CITO!!!

Lucky13

 
Posty: 4259
Od: Sob wrz 01, 2007 10:13
Lokalizacja: Strzelce Opolskie

Post » Czw kwi 17, 2008 14:46

sytuacja jest naprawdę dramatyczna :( :( :(
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

Post » Czw kwi 17, 2008 18:35

:!: :!: :!:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Czw kwi 17, 2008 18:41

Podnoszę :ok:

Morderstwem było by uśpienie kotki, której nie zrobiono w ogóle testu. Samo przebywanie razem nie oznacza, że kotka się zaraziła.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw kwi 17, 2008 18:45

:( :!:

Paulaaa

 
Posty: 8777
Od: Wto lis 06, 2007 21:48
Lokalizacja: Namysłów

Post » Czw kwi 17, 2008 19:01

Bardzo smutno i bardzo przykro. :cry:


Prosimy o domki.

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Czw kwi 17, 2008 21:39

ryśka pisze:Podnoszę :ok:

Morderstwem było by uśpienie kotki, której nie zrobiono w ogóle testu. Samo przebywanie razem nie oznacza, że kotka się zaraziła.


Jest mi bardzo, bardzo przykro. Łatwo ferować wyroki. Zrobimy test, wyjdzie negatywny i co? Dasz ją do innych kotów? Wprowadzisz do niej inne koty? Co zrobisz z nią przez 3 miesiące? Zamkniesz do klatki w której siedziała ponad 2 miesiące? Klatki mniejszej o 1 metra? Jaga już się panicznie boi gdy się do niej podchodzi z czymś w ręku, od stycznia jest leczona, kłuta...
Pozostawienie jej w schronie jest narażaniem kilkudziesięciu kotów na zarażenie się.
Oskarżenia o morderstwo nigdy się nie spodziewałam.
Powiedz proszę co byś zrobiła?
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw kwi 17, 2008 22:24

Boo77 pisze:
ryśka pisze:Podnoszę :ok:

Morderstwem było by uśpienie kotki, której nie zrobiono w ogóle testu. Samo przebywanie razem nie oznacza, że kotka się zaraziła.


Jest mi bardzo, bardzo przykro. Łatwo ferować wyroki. Zrobimy test, wyjdzie negatywny i co? Dasz ją do innych kotów? Wprowadzisz do niej inne koty? Co zrobisz z nią przez 3 miesiące? Zamkniesz do klatki w której siedziała ponad 2 miesiące? Klatki mniejszej o 1 metra? Jaga już się panicznie boi gdy się do niej podchodzi z czymś w ręku, od stycznia jest leczona, kłuta...
Pozostawienie jej w schronie jest narażaniem kilkudziesięciu kotów na zarażenie się.
Oskarżenia o morderstwo nigdy się nie spodziewałam.
Powiedz proszę co byś zrobiła?

Nie znam Waszych uwarunkowań ani możliwości, więc trudno mi powiedzieć, co bym zrobiła na Twoim miejscu - mogę jedynie powiedzieć, co bym zrobiła na swoim.
Skoro siedzi tam już przez dwa miesiące, to zrobiłabym test i jeśli wyjdzie negatywny, to można jej szukać domu jako zdrowej kotce, z zastrzeżeniem, że powinien ją wziąć ktoś, kto nie ma kotów lub ma poszczepione na białaczkę koty i zajmie się jej zdrowiem. Nawet, gdyby miała posiedzieć jeszcze chwilę dłużej w klatce.

Odniosłam się dokładnie do tego, co napisałaś w pierwszym poście, gdzie nie napisałaś ani tego, że koty mieszkają razem w bardzo ciasnej klatce, ani tego, że kotka od stycznia choruje cały czas.
Napisałaś dokładnie tyle, że kotka zostanie uśpiona w ciągu najbliższych dni, bez sprawdzenia czy jest ku temu powód, bo towarzyszy choremu kotu.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt kwi 18, 2008 9:23

No właśnie nie znasz naszych warunków. O Jorgusiu i Jadze jest dużo napisane w wątku opolskiego schroniska. O tym ile siedzieli w klatce, ile chorowali, o tym jak wlecze się to od stycznia.
Na prawdę myślisz, że tak rozpaczliwie bym błagała o pomoc? Gdybym mogła tutaj, coś sama wywalczyć?
Ten wątek został stworzony też tutaj, ale jest link do głównego wątku gdzie jest cała sytuacja opisana.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt kwi 18, 2008 11:04

do góry kotusie..
Obrazek

dzikus

 
Posty: 8809
Od: Nie paź 02, 2005 16:42
Lokalizacja: śląsk

Post » Pt kwi 18, 2008 11:06

Do góry, po szanse na życie
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 18, 2008 11:47

Wklejam wypowiedź z drugiego wątku Jagi i Jorgusia.

Wczoraj pisałam szybko i w panice. Być może moje słowa zostały źle zrozumiane. Być może napisałam zbyt mało szczegółów i dlatego i ja i schron wyszliśmy na "morderców" :(
Sytuacja wygląda tak, oba koty trafiły do nas 4 stycznia. Chyba do połowy marca siedzieli w króliczej klatce. Ciągle chorowali. Dlatego cały czas, do dziś są razem, tylko ze sobą. Wpadali z infekcji w infekcje. Fakt, że bardzo szybko wychodzili z chorób. Już jeden antybiotyk polepszał ich zdrowie. W pewnym momencie okazało się, że młodsza Jaga choruje bardziej od starszawego Jorgusia. Do tego dużym problemem było też to, że Jaga była bardziej nieufnym kotem. Im dłużej była leczona, kłóta, im więcej leków dostawała tym bardziej przerażonym i nieufnym kotem się stawała. Nie jest dzika, absolutnie, tylko panicznie się boi. Jest problem nawet przy podaniu interferonu do pyszczka.
W schronie jest 8 boksów, w każdym przebywa po kilka kotów. W kociarni nie ma ciepłej wody, kanalizacji. Nie odkaża się misek, kuwet. Sprząta się szybko.
Jeśli nie weźmie się ich w warunki domowe, spokojne to mamy dwa rozwiązania będą siedzieć w klatce, niespełna metrowej, kolejne miesiące, miesiące przez które będzie się je leczyć, bez gwarancji na wyleczenie, dom albo pozwoli się im odejść.
Nie podoba mi się to, nie umiem sie z tym pogodzić. Uważam, że to nie ich czas. Nie pora.
Ale pomyślcie tak na trzeźwo, obiektywnie. Czy tu ma sens ratowanie w schronisku "za każdą cenę"? Ryzykując ich komfort psychiczny i życie kilkudziesięciu innych kotów?
Ja nie wiem. Nie wiem co zrobić, co myśleć.
Pewnie są tu osoby mądrzejsze...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1685 gości