I znowu byłam ze Żwirkiem w lecznicy
Cały czas siedział skulony pod narożnikiem, nie poszedł do kuwety, wyciągnięty na siłę pokładał sie tam, gdzie go zostawiłam

Zepsuł mi sie termometr, nie miałam jak zmierzyć temperatury. Nie chciał jeść, nawet gerberka. Zapadnięte boki, duży brzuch, brak apetytu, wysoka gorączka i zamglone oko - przeraziłam się.
W lecznicy pobraliśmy krew do kolejnych badań (białka, wątroba), usg nie pokazało płynu w brzuchu, temperatura spadła. Troszeńkę odetchnęłam.
Żwirek znowu się schował, nie chce jeść (mimo peritolu), nie mam mu jak podać zakwaszacza
