Kochani!
I juz po krakowskiej wystawie, a było tak:
Denerwowałam sie okrutnie, jak przed randka w ciemno!!! TŻ mnie podwiózł, ale wchodzić nie chciał....
Oczywiście, jak zwykle byłam za wcześnie, więc najpierw odszukałam toalety - nerwy!!!!! - a nastepnie przez pomyłkę wpakowałam się bocznym wejściem bez biletu!
W końcu jednak zdecydowałam sie wyjść na umówione miejsce przed wejściem głównym i stałam tak, jak osiołek, uzbrojona w forumowa plakietkę. Z daleka rozpoznałam Kingę - córkę Lory - jakie to śliczne dziewczyny!!!!!!! Normalnie czyłam sie tak, jakbym znała je od lat! Postałyśmy trochę przed wejściem, po czym spoczęłyśmy przy stoliczku popijając kawkę i obgadując Was (ŻART!!!). Totalnie zatopiłyśmy się rozmowie, aż tu nagle patrzę, a tu jakies 2 kobitki z dziewczynkami stoją obok nas, wytykaja nas palcami i mówia do dzieci: "patrzcie, jakie baby z głupimi plakietkami!!!!!", zamurowało nas!!!!! Już miałam wstać i zaprezentować swój biceps, ale patrzę - Cumka!!!!! Patrzę lepiej - Mijo!!!!!!!!!!! Alez były całusy!!! Mijo przyjechała ze skrzypaczka Martą i jej przyjaciółką. Dziewczyny miały obłęd w oczach, koty, zwiedzanie miasta, Cumka biegała, jak oszalała z aparatem fotograficznym - wyobraźcie sobie, że żadnego zdjęcia nie mamy! - co chwilę się gubiłyśmy. Dołączyli do nas Olat z cudownym TŻ, Olat wpadła na pomyś zakupienia kociaka i tylko nie mogła sie zdecydować między orientalnym a syberyjskim. Potem smsem poinformowała mnie, że jednak ten słodki kocurek syberyjski - kot cudo!!!!!!! Było naprawde uroczo, w pewnym momencie Kinia zaczęła mówić do mnie "mamo", więc chyba naprawdę jesteśmy jedna wielka rodziną.
Koty były fantastyczne!!! Zakochałam sie jeszcze głębiej w Maincoonach i norwegach - ach ten rudy maincoon- 9 kg żywej wagi!!!!!
Lotra zauważyła tez kobietę, która wyglądała kropla w kroplę, jak jej kot perski!!!!!!!! Taka sama twarz!!!!
Fajnie było - rozstaliśmy się obiecując sobie kolejne spotkanie na piwku - Mijo - masz być przecież w Krakowie!!!!!!!!
Obładowane żwirkiem po promocyjnej cenie zapakowałyśmy sie do samochodu Lory, która wywiozła mnie gdzieś do Huty

!!!
Było świetnie - szkoda, że Was wszystkich nie było!!!
Olat - pilnuj męża, bo jest ŚWIETNY!!!!!!!