Czesio, Jożik, Mirmiś, Pola. - Prosimy o zamknięcie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 14, 2008 15:39

Ło matko!!!! Spłakałam sie ze smiechu :ryk: :ryk: :smiech3: :smiech3: Dobrze, ze szefa nie ma.

Aniada, Ty to gdzies wydaj! Masz kobieto talent!!!!
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pon kwi 14, 2008 15:57

:lol: superowe :lol:

poprosze o kolejna porcję :wink:
Obrazek

dzikus

 
Posty: 8809
Od: Nie paź 02, 2005 16:42
Lokalizacja: śląsk

Post » Pon kwi 14, 2008 16:20

Czuję niedosyt.. :twisted:

Aniada, daj jeszcze trochę Czesiowych opowieści.. :oops:
Śliczne są.. :1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon kwi 14, 2008 16:45

miszelina pisze:Aniada, Ty to gdzies wydaj! Masz kobieto talent!!!!


Aniada zgadzam się w 100% z Miszeliną wydaj pamiętniczek Jożika i Czesia
Ja ci gwarantuję kilkunastu stałych i wiernych czytelników masz jak w banku
Obrazek

"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to co oswoiłeś..." Antoine de Saint Exupery (Mały Książe)

Dolores

 
Posty: 1707
Od: Nie gru 02, 2007 19:46
Lokalizacja: Warszawa-Bielany

Post » Pon kwi 14, 2008 17:39

Cóż Aniadno musze Ci pogratulować w Twoim domu mieszkają bardzo utalentowane koty. Mam nadzieję ze udostępnisz nam wiecej "ich" twórczości :P
Jeżeli ktokolwiek z Was miał do czynienia z egzekucją administracyjną to proszę o pomoc i wypełnienie ankiety:

http://www.ankietka.pl/ankieta/91684/pa ... yjnej.html

Wisienki

 
Posty: 344
Od: Pon sty 21, 2008 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 14, 2008 18:22

Rezolutny ten Czesio,nie ma co... :wink: :smiech3:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Pon kwi 14, 2008 18:35

Także wróżę kociszczom sukces medialny-może by tak teksty plus parę fot do "Kota" lub "Kocich spraw"?
PS.Jak zdrówko?

Hańka

 
Posty: 42019
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon kwi 14, 2008 18:37

Znalazłam. Najwcześniejsze wspomnienia Czesia.

1

Nieznośni są. Ania i ten wielki, którego ona - nie wiedzieć czemu czule nazywa - Piotrusiem. A to ja, ja tu powinienem być najczulej nazywany - Czesio, Czesiątko, Czesiulek... Oni obydwoje znają się na czułościach jak kury na pieprzu. Klik, klik, klik - jak cudnie chodzi się po klawiaturze - ale nie! zaraz muszą mnie zdejmować i mówić ostro o tym czymś wielkim i buczącym, co wygania mnie za kanapę - zaraz, zaraz, jak to szło... odkurzacz??? Każdą najlepszą zabawę przerywają: gdy takie śmieszne zielone, pozawijane ląduje z parapetu razem z pojemniczkiem wprost na podłogę i wysypuje się z tego mięciutkie, czarne i ślicznie pachnące zimne COŚ, taki piaseczek... Lubię go wąchać i próbować. Albo mówią, że brzuszek mnie rozboli, gdy chcę spróbować takich różowych, mięciutkich, delikatnych dyndadełek *... (Czy takie dyndadełka naprawdę są szkodliwe???) Albo przeszkadzają mi jak ostrzę pazurki na skrzypiącej skrzyneczce - Anka krzyczy wtedy - moooooja wiklina!! Albo gdy pokazuję temu drugiemu kotu z długimi uszami**, że jednak jestem silniejszy. Ooo, dziś mogło być fajnie. Anka już już miała wyjść do pracy, gdy ten z uszami wydostał się z klatki - spryciarz. Nawet ja bym tak nie umiał. Plan był super - zabawa na całego, skoki w dal, huśtawki, i w ogóle. Można by w końcu sprawdzić, kiedy spadnie ta metalowa latarenka, albo czy ten z uszami rozchoruje się po moim kurczaku... Ale nie! Anka capnęła uszastego i zamknęła w klatce. Nawet nie pogłaskała na do widzenia, tylko wypadła mamrocząc o spóźnieniu. Musiał się uszasty tak spieszyć?? nie mógł poczekać??? ehhhh.... Potem znowu byłem sam. Nooo, właściwie niezupełnie. Ten wielki, na P., zostawił duuuużo pudełek, w które potem chowa różne kolorowe sznureczki i nazywa to "komputerem". Ale było fajnie, nawet nie tęskniłem za ośmioma pogubionymi myszami i piłeczką! Niestety nie zostawił kabelków. Szkoda. Cały czas powtarzam, że oni nie wiedzą, co to dobra i prawdziwa zabawa...

*fiołki alpejskie, ** króliczek
Ostatnio edytowano Pon kwi 14, 2008 18:48 przez Aniada, łącznie edytowano 2 razy
Aniada
 

Post » Pon kwi 14, 2008 18:44

2.
Wielki Pe jest fajny. Pokazał mi, co jest w środku takiego potężnego, białego, zimnego pudła. Kiełbasa! Prawdziwa kiełbasa z czosnkiem, jaką małe kotki dostają chyba tylko w bajkach, albo - jak uważa Anka - w "gospodarstwie Boryny". Nie wiem, gdzie to jest, ale pewnie tam małe kotki mają dobrze...

Z pojemniczka, w którym jest miękki, czarny piaseczek wystają wielkie cebule. Lubię sobie kopać dołki wokół nich. Anka twierdzi, że dla mego zdrówka wywiezie je do mamy. Mama... - jest duuuża, ciepła i lubi tulić małe kotki. Dmuchała mi kurczaka... Oddam jej te cebule, niech się cieszy. Mam nadzieję, że nie wpadnie im do głowy zabrać mi także te soczyste i chrupiące korzonki, co wystają z takich pojemniczków, w których nie ma czarnego piaseczku... Mmmm, podgryzam czasem taki korzonek, gdy nikt nie widzi - fajnie chrupie.


3

No i narobiło się! Chciałem pomóc miłemu Pe, który wyciągał pachnącego placuszka z piekarnika. Naprawdę chciałem pomóc. Ale Pe chyba bał się, że się zmęczę, bo wszystko koniecznie chciał robić sam. Tak się wiercił i kręcił, aby wyjaśnić mi, że da sobie radę bez mojej pomocy, że w końcu... poparzył się. Kto to widział, tak się nieostrożnie zachowywać i tak wiercić przy gorącym?! A mówiłem wyraźnie, że chętnie pomogę. Pomógłbym nawet, gdyby nie zechciał podarować mi pysznego mięska z owego placuszka...
Teraz Pe dmucha w palec. Nie widzę jednak powodów, aby nie miał mnie głaskać drugą ręką. Przecież jesteśmy kumplami!


4

To był fatalny dzień! Potrącił mnie samochód! Tak, tak. Wielki Pe pokazał mi, czym się bawił, gdy był małym ludziem... Mówił na to "zdalnie sterowany". Próbowałem tego Zdalniesterowanego zatrzymać łapką, ale nie do końca mi się udawało. Wciąż mi uciekał. Anka, nie wiem dlaczego, pękała ze smiechu, gdy ganiałem za czerwonym Zdalniesterowanym, by mu spuścić manto. Będzie mnie tu potrącał! To wcale nie było zabawne! Gdy go już wreszcie pokonałem, nagle... w domku pojawiło się mnóstwo ludzi!! Nigdy nie widziałem aż tylu. Krzyczeli, śmiali się, coś grało! Wszyscy, bez wyjątku, siedzieli w czarnym dużym pudle. Lubię się za tym pudłem chować, ale nie wiedziałem, że inni też lubią. To pudło nigdy nie gadało, nie grało, zawsze stało cicho i każdy Czesio mógł spokojnie za nim spać! Nagle okazało się, że ono wcale nie jest dla Czesiów! Wielki Pe usiadł w fotelu i śmiał się ze mnie, bo wciąż wskakiwałem za pudło, aby wyłapać, upolować tych wszystkich ludzi. Oni wcale się mnie nie bali, i wcale a wcale nie mogłem ich znaleźć za tym pudłem! Byli w środku, a jednocześnie wcale ich nie było. Nagle, zaczęli strzelać do mojego własnego Pe! Skrobałem w nich obiema łapkami, podskakiwałem, ale oni nic sobie nie robili z mojej napaści! To było straszne... Do pokoju wpadła Anka i wzięła mnie na ręce, i przytuliła. Potem posadziła mnie na miękkim małym foteliku i ciągle głaskała. W pudle pojawił się las, i ludziowie biegali, i troszkę się bałem zwłaszcza jak spadało drzewo. Leciało wprost na mnie, więc się skuliłem, i... nic. Uff!! potem wszystko było bardzo ciekawe. Pe nie został zastrzelony, tylko sobie patrzył w pudełko. Ja też patrzyłem. Było fajniej niż na wojnie, na którą chodzimy codziennie z Pe. Ta wojna też dzieje się w pudełku. Pe wytłumaczył mi, że tamto pudełko to monitor.
Ale to, przed którym siedziałem sobie z Pe dzisiaj, to z lasem i ludziami, było duuużo większe od monitora. Bardzo kolorowe. Błyskało i hałasowało. Było super.
Ale każda zabawa ma swój koniec. Gdy już już miałem pomóc pewnemu ludziowi i pacnąć łapką jego przeciwnika, Anka wsadziła mnie do transportera. I pojechaliśmy... Ehhh, znów jakiś niedobry ludź chciał być miły i znów nabierał Ankę, że wszystko odbywa się dla mojego dobra. A ona niby taka mądra a dała się oszukać! Gdy tylko wzięła mnie na ręce, by pokazać, jaki jestem śliczny - dostałem najprawdziwszy zastrzyk!!!! Taaaaaaaką igłą! Anka zamiast mi współczuć - cieszyła się. Po prostu sie śmiała i cieszyła, bo podobno przytyłem całe kilo i jestem dużym kotkiem. Jako duży kotek nie mogłem zrobić jej zawodu i nie płakałem wcale wracając do domku. Teraz oczka mi się kleją... Podobno to był spisek, zabrali mnie na ten okrutny zastrzyk wieczorem, bo po nim małe kotki doskonale śpią... Pe i Anka wspomnieli temu okrutnemu gościowi, że może wreszcie "prześpię całą noc"*... Cóż, jeśli tak się stanie, pobawią się ze mną myszą jutro w nocy - gdy wrócą z wesela swojej przyjaciółki.
Pozdrawiam forumowiczów. Czesio.


*chodzi oczywiście o szczepienie
Ostatnio edytowano Pon kwi 14, 2008 19:03 przez Aniada, łącznie edytowano 1 raz
Aniada
 

Post » Pon kwi 14, 2008 18:55

Dla mnie bomba! :P
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pon kwi 14, 2008 18:59

Ostatni fragmencik. Reszta "bajek na dobranoc" będzie jutro ;)

Odniosłem niepokojące wrażenie, że dziś rano Ania nie kochała mnie tak bardzo jak zawsze... A ja tylko chciałem pomóc... Na lodówce stoi kwiatek w wodzie i ma on - wyobraźcie sobie - ogony!! Ogony dłuższe niż u potężnej myszy!!! Ania codziennie przychodzi, patrzy na niego i mówi: już dzisiaj na pewno wsadzę go do ziemi! Chyba coś jej w tym przeszkadza, więc ja postanowiłem pomóc. Gdy nalała dzisiaj wody do kwiatuszków (biedne, biedne kwiatuszki, czemu ona im to robi??), chciałem przypomnieć o tamtym... Chciałem żeby miał towarzystwo i nie stał tak samotnie... Żeby wejść na parapet postanowiłem poświęcić kaktusiki - nie lubię ich. Kotek podchodzi, by miło porozmawiać, a one kłują w nosek. Znów mam niepokojące wrażenie, że to spisek. Zmówiła się z kaktusikami, żeby kłuły i nie pozwalały porozmawiać z pozostałymi kwiatkami. No i, łapką, gdy się odwróciła, delikatnie, żeby nie było, że to ja - zrzuciłem jej ulubione kaktusiki. Nie pojmuję, jak się zorientowała, że to ja! Po czym niby?? Była odwrócona, a jak kwiatuszek spadł - to ja szybciutko zwinąłem się w kłębuszek na moim kocyku - że niby śpię.
Rozpętała się burza z piorunami. Z kaktusika wyleciało mokre, zimne, czarne błotko. Widząc to, musiałem przecież spróbować, czy nadaje się do zabawy. Zeskoczyłem z kocyka (bo i tak już mi zdążyła nagadać) i taką kuleczką z tego błotka grałem sobie w piłeczkę. Podobno "na czyściutkim dywanie". A co ja brudny kotek jestem??? Myję się codziennie! Fajnie ugniatało się łapkami takie błotko. Oj, dawno się tak nie bawiłem. Wtedy ona powiedziała coś, co było po prostu wredne i podłe: "nie ważne, co o tum myślisz - biorę odkurzacz". A byliśmy sami, nie było Wielkiego Pe, nie miał mnie kto przytulić, gdy ten wstrętny warczący stwór wtoczył się na mieszkanie. Schowałem się i siedziałem w kanapie cichutko jak myszka...
Efekty mojej pracy zostały zmarnowane. Ten z ogonami dalej siedzi w wodzie - nie przesadziła go, i towarzystwa też nie ma - kaktusiki włożyła do filiżanki i chyba o nich zapomniała... Powiedziała, że ma dość pracy jak na 7.00 rano, że człowiek wstać nie może, żeby się napić, bo mu zaraz diabli robotę nadadzą, i że co za czort ją podkusił, żeby za konewkę łapać i o świcie kwiatki podlewać
Siedziałem cichutko i nie dyskutowałem. Chyba dlatego przytuliła mnie w końcu i dała ciepłego mleczka (piłem ze smakiem, bo mama zawsze powtarzała - jak ci synku mleka dadzą, to pij i nie wybrzydzaj. To najwiekszy przysmak kota, ale świat zszedł na psy i już mleka kotom ludzie dawać nie chcą. Podobno niezdrowe). Ania daje mi tylko raz w tygodniu, w niedzielę, więc teraz chłeptałem sobie cichutko i przytuliłem się mocno, gdy w końcu zasnęła. Chyba zmęczona była, bo o tej 7.00 rano "z rozpędu odkurzyła" cały dom i podłogi jeszcze umyła
I po co było tak narzekać? Teraz mamy czyściutko!
Aniada
 

Post » Pon kwi 14, 2008 20:02

Super!!!
Rzadko zaglądam, ale Twoje opowieści przeczytałam jednym tchem na raz. I przyłączam się do poprzedniczek - pisz więcej, zbierz w jedno, wydaj np jako książeczkę, już przeciez masz wierny klub czytaczy.

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Pon kwi 14, 2008 20:09

Obawiam się, że kilkanaście osób nie wystarczy :mrgreen: Ale dziękuję bardzo za miłe słowa. Mam jeszcze sporo czesiulkowych wspomnień - na przykład z zabiegu kastracji 8) Muszę je odszukać, zebrać w jedno i jeśli macie ochotę, będę Was stopniowo nimi raczyć.
Wiele z nich to dialog z koteczkiem SING-SING, z którą znamy się świetnie z innego, nie-kociego forum. Tam w dziale poświęconym zwierzątkom, Czesio i Pimpuś wiedli długie kotów rozmowy, ku sporej uciesze kilku forumowiczek. Aż mi samej miło, gdy teraz to czytam :wink:
Aniada
 

Post » Pon kwi 14, 2008 20:13

A ja się upieram-do prasy ich!

Hańka

 
Posty: 42019
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon kwi 14, 2008 20:40

:oops: :oops: Ja chyba za bardzo nieśmiała jestem :oops: Musiałabym dużo elemntów dopracować, zwłaszcza pod względem stylu i gramatyki. Może kiedyś, może na wakacjach siądę i pomyślę... :oops:
Aniada
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: anulka111 i 42 gości