Czesio, Jożik, Mirmiś, Pola. - Prosimy o zamknięcie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 13, 2008 21:07

Cześć Pimpuszku!! Fajnie, że jesteś! Nareszcie mogę się komuś wyżalić. Ja to Ci powiem, że biedny jestem. Duża gania mnie stale po mieszkaniu, krzyczy, że jestem "guziczekkluseczkanajukochańsza" i tak mnie tuli mocno, że aż mi tchu brakuje. Jak mnie już tak wytuli, to chwyta grzebień, który jest większy niż ja i czesze mnie wciąż mamrocząc o kołtunkach i "swojejlaleczcekochanej". Potem przylatuje Duży i zabiera jej grzebień, wyrywa mnie i krzyczy, że jestem najładniejszy wtedy, gdy rozczochrany. Potem udaje, że mnie zjada (na początku, to się naprawdę bałem) i znowu mnie ugniata jak ciasto na pierogi. A Duży jest silniejszy, więc jak on ugniatać zacznie, to ja się czuję jakbym był strasznie twardym ciastem. Jak mnie oboje tak pougniatają, to uciekam szybciutko na drapaczek, skąd Czesio mruczy do mnie - "lizusek...". Ledwo mi się oczki zamkną, a już Duża stwierdza, że właściwie to ona po to mi jeść daje, żeby mieć ze mnie jakąś korzyść, że się za mną stęskniła, że mam spać z nią i szybciutko pakuje mnie pod kołderkę, żebym jej pomruczał. Nie umiem odmawiać, jestem nieśmiałym kotkiem, no to mruczę. Gorąco mi się robi i przebieram łapciami, żeby uciec. Wtedy słyszę: co? niewygodnie Ci malutki? i... zamiast wolności, dostaję tylko więcej miejsca w łóżeczku. :roll: A potem Czesio znowu mruczy, że jestem lizusek. On sam wyleguje się i spaceruje po domu jak hrabia, czasem da się pogłaskać, czasem dłużej pomiziać, coś zamruczy i to wystarczy, żeby Duża rozpływała się w zachwytach pół dnia. A mnie ściskają, duszą, miętolą, i zadnej pochwały nie dostanę - ot sprawiedliwość. No i jeszcze nie widziałem, żeby Czesiowi dupkę myli, albo gmerali nożyczkami koło ogonka. A ja? Tylko wyjdę z kuwetki, zaraz Duża krzyczy: "Wizja lokalna!" i hop mnie na ramię (przerzuci jak worek), ogonek do góry i albo nożyczki idą w ruch, albo mi mokrą gąbką pod ogonkiem szoruje!!!! Nikt mnie nie pyta, co ja o tym myślę. :roll:
I tak to wszystko wygląda. Pozdrawiam Cię Pimpusiu, i dziękuję, że napisałeś. Będę czekał na kolejne liściki.
Twój nieszczęśliwy, kosmaty Jożik.
Aniada
 

Post » Nie kwi 13, 2008 21:52

Jożiku.. pisz czesciej :) ja z niecierpliwoscia czekam na eiadomosci od Ciebie :)

pzdr
GreenEvil

GreenEvil

 
Posty: 2703
Od: Pon mar 27, 2006 8:33
Lokalizacja: Warszawa/Zielonka

Post » Nie kwi 13, 2008 23:01

Będę pisał, na pewno. Tak sobie myślę, że jako mały kocurek, to ja mam jednak troszkę gorzej. Na przykład jeśli chodzi o Dużego. On woli spać z Czesiem, a mnie zawsze z pokoiku wynosi. Jakoś dziwnie szybko się wtedy porusza i nigdy nie cmoknie mnie w czółko po drodze. Potem ja stoję pod drzwiami i płaczę. Czasem zdrajca Czesiek weźmie mnie w obronę. Wtedy on też płacze po swojej stronie drzwi, Duża mówi, że osiwieje, wypuszcza Czesia i razem się bawimy. Ale najczęściej Czesio o mnie nie pamięta. Śpi na wygodnym foteliku obok Dużego i udaje, że nie słyszy jak ja lamentuję pod drzwiami. Wtedy Duża łapie za kołdrę, poduszkę, bierze Cześka pod pachę i wychodzi z sypialni mamrocząc, że zanim ja urosnę, to jej się małżeństwo rozpadnie. Układa się w innym pokoju i zabiera nas ze sobą. Jakaś jakby zła jest wtedy i mówi, że to cud prawdziwy, iż Duży jeszcze mnie nie oskubał, bo gdyby to ona była budzona po 4 godzinach snu, to by mnie po prostu zjadła. Ja naprawdę nic z tego nie rozumiem. No bo czy to źle, że gdy Duży śpi ja w końcu mogę pobawić się jego słuchawkami?? No niby on ma te słuchawki w uszach, ale sznureczek jest długi i starczyłby dla nas obydwu. Albo kiedy jest ciemno i Duzi śpią, nikt nie przeszkadza mi zbadać, co komputer Dużego ma w środku. Albo sprawdzić, ile orzeszków mieści się w takim metalowym pudełeczku wysoko na półce. Czasem to pudełeczko z orzeszkami spadnie na panele w środku nocy, ale tylko w ten sposób mogę się dowiedzieć ile tych orzeszków jest, prawda? Zanim Duża wyskoczy wtedy z łóżka, zdążę sobie jeszcze zagrać orzeszkiem w nogę.
Ale Duzi tego nie rozumieją. Czesio też nie rozumie, chociaż niedawno sam był malutki. Teraz jest tak potwornie grzeczny i cichutki, że nie mam z nim życia. Tak więc będę do Was pisał, bo gdzieś muszę się wyżalić. Mam nadzieję, że tutaj zawsze znajdę zrozumienie.
Wasz samotny Jożik.
Aniada
 

Post » Pon kwi 14, 2008 0:04

Jożik!!! :ryk: :ryk: :ryk:

Hańka

 
Posty: 42019
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon kwi 14, 2008 5:50

No poprostu szał
Jożiku pisz częściej :lol:
Aniada ty to masz talent
Obrazek

"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to co oswoiłeś..." Antoine de Saint Exupery (Mały Książe)

Dolores

 
Posty: 1707
Od: Nie gru 02, 2007 19:46
Lokalizacja: Warszawa-Bielany

Post » Pon kwi 14, 2008 8:52


Jożik... zieeew... nie łam się! Mi dzisiaj Duża powiedziała, że mi łeb ukręci przy samym ogonie... I za co?! Nie wiem. Wieczorem spokojnie zająłem punkt obserwacyjny za domem, na tej wysokiej skale z której wszystko widać. Pilnowałem. Chciałem pomóc. A ta co? Krzyczała, że mnie wyeksmituje jak się tak proszę. Nie rozumiem jej zupełnie. Właśnie wtedy, kiedy jest najfajniej, najciemniej i najwięcej można upolować, to ona mnie woła do domu! Zupełnie jak z Twoimi orzeszkami. Duzi zawsze przerywają zabawę w najlepszym momencie. A Grubasem się nie przejmuj, on pewnie tylko takiego udaje dystyngowanego. To pewnie z powodu kompleksów robi taką wyniosłą minę ;)

Sing_Sing

 
Posty: 8
Od: Wto lut 12, 2008 23:04

Post » Pon kwi 14, 2008 9:18

Jożiku to masz podobnie jak ja ,tylko mnie nie czochrają tak często,ale też nie cierpię szczotek :evil: Ja lubię sobie w nocy pomiauczeć pod drzwiami,bo wtedy tak fajowo mnie słychać ,a pani za mną gania i straszy że mnie na jakieś allegro wystawi.Nie wiem co to- to się nie boję :lol: A tak to pan mówi że Filipek to jego kot ,a jak mnie złapie w swoje wielkie ręce to dusi i mówi serce ty moje ! Pańcia jest bardzo delikatna i ja bardzo lubię się do niej przytulać i lubię jak mnie mizia i zagłaskuje :lol: I jeszcze lubię jak się ze mną bawi,w ganianego i chowanego :lol: :wink: Karmelek
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Pon kwi 14, 2008 9:46

Ja to się lubię z Dużym droczyć - nazywa mnie wtedy "Łachudrą z Grójca". Nawet Duża nie wie, czemu akurat z Grójca. Znów nam Duża przerwała zabawę :( A taka była fajna! Ja sobie wszedłem pod kapę rozłożoną na kanapie. Bawiłem się w żołnierza! Miałem tunel, czołgałem się i wspinałem pod tą kapą po oparciu kanapy. A Czesio to był mój wróg i mnie atakował. Próbował mnie wymacać pod kapą, naskakiwał na mnie i polował, gdy ja się szybciutko przemieszczałem! No i jak to Duża zobaczyła, to się złapała za głowę. Podobno żeśmy tę kapę pozaciągninowywali, podobno to niedobrze. Jeśli jej chodzi o to, że niteczki teraz wiszą - to znów jej nie rozumiem. Przecież takie niteczki są fajne! Można w nie włożyć pazurki i się huśtać! No tak czy nie?? Duża krzyknęła, że jeszcze pół sekundy i dostanę w dupkę!!!! Zapytałem Czesia o co chodzi i on mi wyjaśnił. Mówił, że bardzo często dostaje w dupkę. Zawsze wtedy, gdy go zabierają do takiego paskudnego pana weterynarza. Ten paskudnik daje wtedy Czesiowi w dupkę termometer. To bardzo nieprzyjemne. Przypomniałem sobie, że w takim razie i ja już dwa razy w dupkę dostałem! Ale nie rozumiem - byłem wtedy całkowicie grzeczny! A czy teraz, gdy jestem - jak mówi Duża - od morowego powietrza, będzie się chciało chorej Dużej zabierać mnie do weterynarza??? Przecież tylko on daje kotkom w dupkę! Duża nie da, bo już ostatnio mówiła, że jej całkiem słabo, gdy ja tak przy tym termometerze płaczę. Nic nie wiem, nic nie rozumiem. Położyłem się cichutko w przedpokoju i znów niedobrze! Duża wybiegła, jakby się paliło z okrzykiem: co taka cisza????!!!! co wy znowu robicie??? Aż się przestrachnąłem. Kocham Dużą bardzo. Nie mogę bez niej wytrzymać nawet chwilki, stale muszę ją widzieć, bo bez Dużej i Czesia wszystkiego się boję i mi smutno - ale, jak mawia Duża, koniazrzędem temu, kto mi wytłumaczy, o co jej czasami chodzi. Co to jest "koniazrzędem"??
Wasz zatroskany Jożik

ps.

uciekamwywaliliśmysusarkęzpraniem...............................................
Aniada
 

Post » Pon kwi 14, 2008 13:58

:smiech3:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Pon kwi 14, 2008 14:08

Joziku , Aniada litości :lol:
Czytałam w pracy i ze smiechu zaczełam płakać :lol:
Patrzeli na mnie jak na głupia nie wiedza c o co chodzi :lol: :lol: :lol:

Aniada mam pomysł załóż może Jożikowy pamiętnik
Obrazek

"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to co oswoiłeś..." Antoine de Saint Exupery (Mały Książe)

Dolores

 
Posty: 1707
Od: Nie gru 02, 2007 19:46
Lokalizacja: Warszawa-Bielany

Post » Pon kwi 14, 2008 14:16

gaja2856 pisze:Joziku , Aniada litości :lol:
Czytałam w pracy i ze smiechu zaczełam płakać :lol:
Patrzeli na mnie jak na głupia nie wiedza c o co chodzi :lol: :lol: :lol:

Aniada mam pomysł załóż może Jożikowy pamiętnik


:ryk: :ryk:

Ja podobnie jak Dolores.. :twisted:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon kwi 14, 2008 14:20

Aniada pisze:uciekamwywaliliśmysusarkęzpraniem...............................................

Run,Forrest,run!

Hańka

 
Posty: 42019
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon kwi 14, 2008 14:34

Jeśli chcecie to Wam przekopiuję wspomnienia Czesia z innego (nie kociego) forum. I tak chcę to zebrać w jakąś całość, bo porozsiewałam takie bzdurki po rozmaitych stronach :mrgreen: Zrobię to dziś wieczorkiem, zgoda? Bardzo się cieszę, że Wam się podoba. Haniu, swoim komentarzem rozłożyłaś mnie na łopatki. :mrgreen: Te dwie cholerki naprawdę wywaliły mi pranie, a co do zabawy w tunel i żołnierzy, to mam zdjęcia. Te relacje NIE są fikcją literacką :mrgreen:
Aniada
 

Post » Pon kwi 14, 2008 15:01

Aniada pisze:Jeśli chcecie to Wam przekopiuję wspomnienia Czesia z innego (nie kociego) forum. I tak chcę to zebrać w jakąś całość, bo porozsiewałam takie bzdurki po rozmaitych stronach :mrgreen: Zrobię to dziś wieczorkiem, zgoda? Bardzo się cieszę, że Wam się podoba. Haniu, swoim komentarzem rozłożyłaś mnie na łopatki. :mrgreen: Te dwie cholerki naprawdę wywaliły mi pranie, a co do zabawy w tunel i żołnierzy, to mam zdjęcia. Te relacje NIE są fikcją literacką :mrgreen:


chcemy,chcemy! -albo podaj linki do stronek to sobie poczytamy Obrazek
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Pon kwi 14, 2008 15:09

Czesiowe rozważania na temat MLEKA

Ludzie nawiązali taki spisek przeciw kotkom. Próbują nam wmówić, że mleczko jest dla kotków bardzo niezdrowe. Mama mi powiedziała, że jak kiedyś będę miał okazję, to żebym pił, dużo, i nie wybrzydzał, bo druga taka okazja może mi się nie trafić. No i ja je po prostu uwielbiam. Pyyyszne jest i czasami Duża mi daje troszkę do miseczki, ale tylko wtedy, gdy do pracy nie idzie. Mówi wtedy "Niedziela jest, to od święta troszkę mleka Czesiowi naleję". Czemu oni z tego taki rytuał robią?? Czemu potem stale do kuwetki zaglądają - to ja nie wiem. I jeszcze jedno - jak mam czasem problem z brzuszkiem i bączka sobie puszczę, to Duży od razu Dużą pyta: "A ty mu mleka nie dałaś??" O co chodzi z tym mleczkiem?? Mama mi mówiła, że kiedyś dla kotków lepsze były czasy. Wyobraźcie sobie drodzy koledzy, że kotki mieszkały wtedy w większości w takich duuuużych, drewnianych domach, spały na sianku (!!!), tak, na tym samym, co Uszatki jedzą (jak można na tym spać???), zbierały się wokół takiego łaciatego kombajnu z mleczkiem, które się "krówka" nazywa, i piły, piły, piły... Mało tego - to co Wam teraz napiszę to już czysta bajka - w tym sianie mieszkały... uważajcie - żywe myszy!! Te co się nimi bawimy, i co ja je sobie kolekcjonuję za szafką. One podobno bywają żywe, takie jak wszystkie koteczki na forum!. Niebywałe. Mało tego - usiądźcie wygodnie - podobno my, koty, POLUJEMY na te myszy i ZJADAMY je!!! Ja sobie tego nie wyobrażam. Poluję tylko na nogi Dużego lub na guziki od kołdry, ale żeby na żywe myszy?? Myślę, że bym się bał. Na pewno bym się bał, bo kiedyś Duża powiedziała tak: "Ja Czesia strasznie kocham, ale jakby on mi zdechłą mysz przyniósł, to albo moje albo jego chwile byłyby policzone". Zabrzmiało groźnie, więc się wolę nie narażać. Boję się, że Duża by sobie poszła w świat i co ja bym wtedy zrobił??? A wracając do mleczka - raz mi dali takie słodziutkie i pyszne i podobno zdrowe dla kotków, w sklepiku specjalnym kupione. Ucieszyłem się bardzo. A potem... OOoo, ostatni raz im zaufałem w kwestii tego mleczka. Najpierw Duży mnie trzymał, a Duża próbowała takim małym białym wlać mi w pyszczek paskudne lekarstwo. Jeju, jakie to było ohydne! Jak ich już z całej siły oplułem, to mi dali spokój i w nagrodę, że byłem dzielny, nalali mi tego mleczka zdrowego dla kotków. Spróbowałem. O mamo!!!!! Jakie się zrobiło paskudne! Nie wyobrażacie sobie nawet! Nigdy, nigdy więcej nie spróbuję tego mleczka. Przenigdy. Wolę takie od krówki - kombajnu! Po paru dniach Duża gdzieś dzwoniła i mówiła: "nie, z whiskasowym mlekiem nie mogę rozpuścić, bo Czesio się zbiesił i poznaje. Pić nie chce". A ja znów nie wiem, o co chodziło...

i na temat SZYNKI

Szynka jest boska. Pyszna. Nie ma nic lepszego. Czasem, chociaż według mnie za rzadko, dają kawałeczek i jest bardzo zabawnie wtedy, bo Duży mówi tak: "Chodź Czesiulku, dostaniesz kawałeczek szyneczki, to będziesz mnie bardziej kochał niż Anię, ona nic ci nie da, malutki". Potem Duża mówi: "Chodź Czesiulku, Ania da coś dobrego, żebyś tak grzecznie siedział u mnie na rączkach jak u Piotrusia. Sknerus nic ci nie da". Serkami też mnie usiłują karmić. Właściwie takim jednym - "wiejskim" (zastanawiam się, po co mi go dają, skoro byłem grzeczny). Zjadam całe ćwierć łyżeczki i uważam, że to wielkie poświęcenie z mojej strony, i że powinni mnie szynką nagrodzić. Najgorszym jednak paskudztwem jest gerberek. Uuuuujjj, prawie jak lekarstwo. Że się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami tym nie zajmie, to ja nie wiem! Na szczęście, gdy nie chciałem tego jeść, Duża spróbowała i powiedziała, że wcale mi się nie dziwi. Nigdy mi już tego nie dała, by "nie maltretować bezbronnego zwierzęcia". Nie wiem, czy ciocia Ursulka zauważyła, ale ja już nie seplenię*. Chyba mam już większość ząbków i Duża znów pozwala lizać się po nosie. Pimpuś, a Ty nie szalej z tym próbowaniem wszystkiego, bo jak brzuś boli, to nie ma nic gorszego. Piór przypadkiem nie próbuj, no wiesz, takich z poduszki. Bardzo się kiedyś rozchorowałem po nich i dostawałem taaaaaaaakie zastrzyki. Teraz mam nowe hobby - obrywanie guziczków. Mam nadzieję, że żadnego nie połknę, bo Duża już mi zapowiedziała - jak się rozchorujesz, to miesiąc na gerberkach cię przetrzymam.

* te fragmenciki pochodzą z dzieciństwa Czesia. Są też inne, z czasów, gdy kocurek seplenił. Zamieszczę w wolnej chwili.

Rozmowa Czesia z psem Shannonem nt. WETERYNARZY. W kontekście pojawiło się pytanie "co to jest alkohol", zadane przez psa. We fragmenciku następuje również odwołanie do pewnej znajomej cioci Moniczki, która właśnie kończy weterynarię.

No tak, kolejny przykład na to, że jeśli zwierzątko miałoby wybór, powinno założyć Komitet Likwidacji Wszelkich Weterynarzy. Moje, czesine, życiowe motto brzmi: weterynarz Twój wróg. I nigdy w życiu nie uwierzę, że kochana ciocia Moniczka będzie weterynarzem. Wiem, że jak się brzydko o kimś mówi, to jest to plotka (np. wtedy gdy Duża pisze o mnie, że jestem niegrzeczny i przewracam storczyki - nie przewracam, one po prostu biją się z parapetem). I tak samo, gdy piszecie, że ciocia to weterynarz - bzdura. Nieprawda. Weterynarze są ... oszustami. Tak. Oszustami. Biorą biednego kotka lub pieska i godzinę plotą, jaki jest dzielny i śliczny, a potem - łuuup, strzykawą w pupkę. Pół biedy strzykawa, gorzej z termometrem. I Dużych oszukują. I zabierają im pieniążki. Tak, tak - najpierw krzywdzą im zwierzątko, a potem jeszcze zabierają pieniążek, za który można temu skrzywdzonemu zwierzątku kupić na przykład szynkę. Duzi natomiast wychodzą od weta przekonani, że kotkowi lub pieskowi... się podobało! Duzi kochają swoje zwierzątka i nie moga do siebie dopuścić myśli, że się nie podobało wcale, że było źle i groźnie i że... weterynarzy powinno się za karę poić alkoholem! Tak właśnie. Ja wiem Shannonku, co to jest alkohol. Oooo, to jest coś bardzo bardzo złego. Nigdy nie próbowałem, ale wiem, że moi Duzi musieli parę razy spróbować. Pewnie jakiś ludzki, paskudny weterynarz dał im ten alkohol. Duża zawsze szybko idzie spać, a potem, rano prawie płacze mówiąc do Dużego: "patrz Kochanie, tak mało alkoholu, a jak mnie potężnie głowa boli..." I Dużemu chyba żal Dużej, bo nie włącza wtedy muzyki i nie mówi (głośno i brzydko) czytając najnowsze wiadomości; daje jej też wody nawet w środku nocy. I tak ciiiichutko jest w mieszkaniu, nie ma muzyki, i nawet na mnie odbija się wstrętny alkohol, bo mi myszki grzechoczące zabierają.
Założę się, że paskudny wet zakazał ci picia syropu dlatego, że syrop był pyszny, a Twoja Duża, chcąc wytłumaczyć niegodziwe postępowanie weta, powiedziała, że syrop jest na alkoholu. Masz fajnych Dużych, skoro trzymają Cie z dala od kieliszków. Tak powinno być. Potem nie mógłbyś słuchać muzyki.
Pozdrawiam cieplutko. Cześ, Który Wie Wszystko!

ps. Może powinienem założyć "Kącik porad Czesia"???


Reszta innym razem - jeżeli będziecie chciały :D
Aniada
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, Nul, Talka i 54 gości