Sniezka, to cudna kotka schroniskowa, znamy sie od ponad roku, mieszkala w kuchni schroniskowej, poslanie miala na lodowce, miala mozliwosc wyjscia na teren schroniska, zawsze z boku, zawsze cichutka, niezauwazalna...

Mowiono o niej "sterylkowa" moze dlatego uspiono nasza czujnosc i oto w ub weekend ok 5 kwietnia kotka urodzila kociaki...
I tu wszystko sie zaczyna.
Historia 7miu minionych dni.
Dzien pierwszy i drugi.
Dziewczyny zobaczyly ja w niedziele 6 kwietnia gdy byla w porodzie, ja dowiedzialam sie o niej w poniedzialek i chociaz sytuacja nie byla alarmowa od razu zdecydowalam sie po nia pojechac, z zamiarem zabrana do siebie na kilka dni, po czym rodzinka miala trafic do wandul66 na dt.
Jednak gdy zobaczylam kotke bez chwili wahania zawiozlam ja na ostry dyzur do kliniki. Kotka byla w porodzie od 3dni! Podejrzewalam ze plod utknal w niej, ubumarl i juz zaczynal sie rozkladac, bo czuc bylo rozkladjace sie tkanki.. kotki byla apatyczna, w goraczce, nie reagowala na nic. Dwa maluszki, calkiem bialy i czarno-bialy, ktore zdazyly sie urodzic, byly nie umyte, spaly przytulone do siebie.
Sniezka i dwa male misie: polarny i koala, w klinice



Jeszcze tego samego dnia Sniezce zrobiono USG i trafila na stol.
Usunieto jej macice wraz z martwym plodem, plod byl w stanie rozkladu.
W czasie operacji byla dramatyczna sytacja, nie wiedziano czy kicia z tego wyjdzie, czy sam zabieg przezyje. Rokowania byly bardzo ostrozne.
Udalo sie..
Po kilku godznach juz byla widoczna poprawa. Kotka byla spokojna, maluchy ja ssaly.
Dzien trzeci.
W drugiej dobie pobytu w klinice jeden z kociakow, czarno-bialy maluszek odszedl

Byc moze kotka go przygniotla w nocy, byla jeszcze slaba, moze nie czula, moze...
po trzech dniach kociaki byly juz u mnie
rachunek w klinice 298zl

cdn