» Czw kwi 10, 2008 20:35
Dopiero wróciliśmy do domu.
Kot czuje się w miarę jak na taką poważną operację. Weterynarz uważa, że kot miał przeprowadzany kiedyś zabieg tylko nie został on dokończony - wykonany prawidłowo. Utworzył więc w miejscu stykania się kości poduszkę z tkanki miękkiej aby kości nie ocierały się o siebie. Operacja trwała bardzo długo. Kiciuś teraz śpi, a właściwie zaczął wymiotować, jak to po narkozie bywa. Jutro kontrola i takie tam.
Weterynarz powiedział nam, że czasami w takich miejscach jak schroniska - czy pseudoschroniska niektórzy weterynarze uczą się na zwierzętach i przeprowadzają różne dziwne zabiegi. Osobiście nie chciałam wiedzieć nic więcej bo sama bym na taki okrutny scenariusz nie wpadła.
Jestem okropnie zmęczona, odezwę się jutro. Teraz zajmę się Orzeszkiem i wysterylizowaną sunią.