leczę Maxiusia cierpliwie i może to moje pobożne życzenie ale od wczoraj rano mam wrażenie ,że mu trochę lepiej juz nic nie zdąże napisac może jutro dzieki ,że podnosicie maxiusia może ktoś go wypatrzy i pokocha taką słabiznę lichotkę bo oczywiście ja już go kocham i moje koty też i z wzajemnością ze strony maxiunia.
nawet nie mialam czasu wczoraj przytulić Maksia. całe popołudnie i kawalek nocy usiłowałam złapać chorą kotke szylkretkę oczywiście która z nikąd znalazla sie na osiedlu NIE UDAŁO SIE TO PRZEKLĘTE MIEJSCE NIGDY TAM MI SIE NIE UDAJE URATOWAĆ KOTKA