Wczoraj pierwszy raz się awanturował o więcej głasków

z początku nie wiedziałąm o co chodzi, bo miauczał tak jedynie jak coś wyjątkowo smacznego przemykało mu koło noska. A wczoraj zaczął miauczeć tonem nieznoszącym sprzeciwu tuż po wygłaskaniu jego grzbiecika...
No i się zaczęło
Po pół godzinie mizianek i kręcenia się w kółko za ręką, co by coraz to nowsze partie kota dać do wygłaskania, Buranio zirytował się na Misia, który chciał się podpiąć pod jego głaski. Najpierw chłopaki dzielili się uwagą, potem Buranio nie na żarty oprychał Misia. Musiałam później Misia obłaskawiać i tłumaczyć mu, że dla Burania to całkiem nowe odkrycie i że przez jakiś czas jeszcze będzie chciał mieć głaski zaadresowane do niego na wyłączność a nie drugiego kota za plecami który łasi się o łokieć tudzież fragment palca
Strasznie fajny z Burania koci facet. Uwielbiam to jego spojrzenie

i to cichutkie nawoływanie i powarkiwanie

No i mruczy cichutko, ale za to tak jakoś "pełnowymiarowo".
Jakieś takie hiszpańskie skojarzenia mam z kawalerem

cykady, świerszcze, ciepełko.