Domino/Panda [*] 11 mies. i 6 dni razem. dobranoc malutka.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 06, 2008 21:07

:crying: :crying: :crying:
wierzyłam, że jeszcze długo tego tu nie przeczytam :cry:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Nie kwi 06, 2008 21:24

Domisiu [']

puss...trzymaj się...

Tak mi smutno :(

Tiris

 
Posty: 2490
Od: Pon paź 16, 2006 0:38
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 06, 2008 21:26

Kasiu :cry: :cry: :cry:

Domino [']

Matahari

 
Posty: 4299
Od: Pon cze 18, 2007 7:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 06, 2008 21:26

smutno... :cry:
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pon kwi 07, 2008 0:26

16 kwietnia 2007 r. zabrałam Domino z Korabiewic. Prawie miesiąc spędziła w szpitaliku SGGW, 1 maja zawiozłam ją do Kasi. Minął prawie rok... Dobry rok. Rok, który Domisia spędziła ze swoją Dużą, w swoim domu. Myślę, że to był najlepszy rok jej krótkiego życia...
Dziękuję Kasiu. Zrobiłaś dla Domisi tak wiele, że po prostu brakuje słów, aby to wyrazić. Dzięki Tobie kicia poznała co znaczy miłość, troska, opieka. Dziękuję...

Domisiu, bądź szczęśliwa [']
.
.

Obrazek
_________________

Koty w potrzebie proszą o pomoc
Zobacz, pokochaj, adoptuj: realnie albo wirtualnie
www.koty.sos.pl

BAJKA-BB

 
Posty: 2913
Od: Pt gru 02, 2005 23:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 07, 2008 6:18

dla Domisi [']
dla Wielkiego malego kotka.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon kwi 07, 2008 6:26

:cry:

Brykaj kotku po zielonej trawce...

Kasiu, bardzo mi przykro.

Mereth

 
Posty: 12519
Od: Pon paź 01, 2007 10:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon kwi 07, 2008 8:24

:(

(')

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 07, 2008 8:38

..............[*].........

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Pon kwi 07, 2008 9:20

[*] Domisiu pozdrów od nas wszystkie kociste z Korabiewic, które spotkasz za tęczowym mostem... opowiedz im o Puss... i o fantastycznym domku jaki dostałaś w prezencie od losu.

Puss... nie poddawaj się.
Przytulam bardzo mocno.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 07, 2008 9:50

wierzyłam, że ukradniecie jeszcze trochę czasu :(

['] dobranoc, malutka...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 07, 2008 10:02

Kasiu... bardzo mi przykro... :cry: .

Nie mam wątpliwości, że dni spędzone u Ciebie były najszczęśliwszymi w życiu Domisi. Przytulam cię bardzo, bardzo mocno i serdecznie współczuję :cry:

Śpij słodko Domisiu [*]

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pon kwi 07, 2008 10:43

napisałam przed chwilą bardzo długi post, który został usunięty w trakcie wysyłania. płakałam kiedy go pisałam i nie wiem czy uda mi się napisać wszystko jeszcze raz...

Obrazek

Wczoraj odeszła za Tęczowy Most moja przyjaciółka. Domino przyjechała do mnie nad ranem 1 maja - mój spóźniony o parę godzin prezent imieninowy. Bajka przywiozła ją i Bezika na tymczas - Domino załapała się na pobyt u mnie w ostatniej chwili, bo czułam, że nikt inny jej nie weźmie do siebie. Później okazało się, że to nie Domino do mnie przyjechała, ale korabiewicka Panda. Moja mała spryciula wydostała się ze schroniska do lepszego życia pod przybranym imieniem...
Przyjechała taka drobna, ważąc 2.40 kg, z brzydkimi strupami na skórze, z gnijącymi zębami i dziąsłami, z ropniem na pysiu...
Zabraliśmy ją na usuwanie zębów (żałuję teraz, że nie wszystkich), przez 2 miesiące leczyliśmy strupy. Przez te dwa miesiące Domino była cichym, niewidocznym kotem. Zaprzyjaźniła się tylko z naszą tymczasową Esme. Esme myła ją i spały przytulone. Później Esme znalazła nowy dom. Po dwóch miesiącach postanowiliśmy wysterylizować Domino. Wyglądała lepiej i pomyśleliśmy, że może po sterylizacji nabierze ciała. Badania krwi przed sterylizacją wykazały niewydolność nerek. Przez tydzień jeździliśmy na kroplówki, które kotka znosiła bardzo źle. Co wieczór kładłam ją obok siebie na poduszce, otulałam kołdrą, głaskałam i prosiłam, żeby nie odchodziła jeszcze.
Po tygodniu zaprzestaliśmy kroplówek. U Domino wykryto obecność wirusa FIV. Skojarzyliśmy objawy, które kotka miała wcześniej i doszliśmy do tego, że jest już w terminalnym stadium choroby. Postanowiliśmy, że Domino zostanie u nas, żeby mogła dożyć swoich ostatnich dni w domu, do którego już się przyzwyczaiła. Podjęłam też decyzję, że nie będzie izolowana od pozostałych kotów, ponieważ i tak przez 2 miesiące nie była izolowana.
Staraliśmy się zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby była szczęśliwa. Stała się naszym ukochanym skarbem, naszym małym czarnym słoneczkiem. Cieszyliśmy się z każdego dnia, kiedy czuła się lepiej, gdy się bawiła albo kradła szynkę z talerza.


Obrazek

Podawałam jej raz na jakiś czas leki moczopędne i osłonowe na wątrobę, dostawała tylko karmę nerkową wymieszaną ze Scanomune.
Domino stała się naszym wiernym kompanem. Od czasu, gdy brała kroplówki, spała i mruczała przytulona do mojej głowy, a ja oddychałam w jej miękkie futerko. Gdy długo nie przychodziłam spać wieczorem, stawała w drzwiach kuchni przestępując z łapki na łapkę: Chodź już spać. Nie widzisz, że czekam na Ciebie? Po kilku miesiącach przeniosła się spać do Łukasza, na jego jasiek. Przychodziła i zaczynała ugniatać brzeg jaśka, co miało być sygnałem dla Łukasza, że ma się przesunąć i zrobić miejsce. Gdy się nie przesuwał, pluła wokół półzębną paszczą lub wydawała odgłos jakby miała zacząć wymiotować, wtedy Łukasz zrywał się z poduszki, a Domisia wygodnie mościła się na środku. Oglądała z Łukaszem mecze piłki nożnej, a ze mną filmy. Była naszym skarbem, zawsze elegancką panią dyrygent, małą wredzią, co biła weta gdy jej podał tabletkę na odrobaczenie, naszą bidzią, chudą dupką i naszą malutką Misią. W czasie mojej przeprowadzki, gdy Elmo chował się pod kanapę i nie wychodził godzinami, ona biegła do mnie gdy tylko mnie widziała, pakowała się mi na kolana i mówiła: Poradzimy sobie. Jestem przy Tobie. W ostatnim czasie towarzyszyła mi wszędzie. Łukasz mówi, że wiedziała że umiera i nie chciała być sama.

Wczoraj zabrałam ją na badania kontrolne, żeby zrobić biochemię i morfologię krwi. Przed wejściem do gabinetu zważyłam ją - ważyła jedne 1.30 kg. Przestraszyłam się. Dwóch wetów próbowało pobrać jej krew, ale miała tak zapadnięte żyły, że nawet gdy się w nie wbili, wypłynęły tylko 3 krople krwi. Jej zęby były w fatalnym stanie, miała też spory wyciek z nosa. Siedziałam przy niej i płakałam, bo nie wiedziałam co zrobić. Wetka powiedziała, że nawet jeśli zatrzymam ją przy życiu, to ona z powodu bólu zębów nie będzie jeść i sama umrze w przeciągu 2 tygodni. Z narkozy by się nie wybudziła. Nie chciałam żeby musiała przeżywać męczarnie kolejnych dni czy tygodni. Domisia umarła na moich kolanach, szybciutko i cicho. Nie ma już Domino. Nie ma Pandy.

Odeszła moja przyjaciółka. Moje małe słońce, mój dzielny wojownik o życie. Jeśli ktoś twierdzi, że koty nie przywiązują się do ludzi tylko do miejsc, to znaczy że nie znał Domino. Ona kochała nas prawdziwie, nie miejsce, ale właśnie nas. Otoczyliśmy ją miłością, jakiej nie daliśmy żadnemu kotu. Odeszła kochana i opłakiwana. Po 6 latach w schronisku znalazła dom na 11 miesięcy i 6 dni. Nie mogę uwierzyć, że ten wątek się skończy, że już nie napiszę Wam co słychać u mojej chudzinki.



Zawsze będziesz ze mną, malutka. Gdziekolwiek ja będę, Ty będziesz ze mną. Pewnego dnia przyjdę po Ciebie za Tęczowy Most i znowu będziemy razem. Zaczekaj na mnie. Przyjdę. Na pewno przyjdę...

[*]

puss

 
Posty: 11740
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon kwi 07, 2008 10:49

Poryczałam się :cry:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18765
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon kwi 07, 2008 10:50

...

:cry:

Trzymaj się Kasiu

Mereth

 
Posty: 12519
Od: Pon paź 01, 2007 10:43
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości