[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 05, 2008 21:48

NO MOnia się rozpędziła, nie ma co... Za kilka dni już ani kota w Starosielcach nie zostanie :D
Mam nadzieję, że to stworzenie dziś przez nią złapane spokornieje do rana- ostatnie jej dzicze pozostawię bez komentarza.
Jutro rano wiozę toto o 7.30 -40 8O (rozumiecie, spokojny, niedzielny poranek :roll:) na Białostoczek. Mam nadzieję, że nic mi toto nie odgryzie bo jeszcze mam obrażenia z ostatniej soboty :roll:

cieszę się, że Beatka ma nowego kicia. Trzymam kciuki za dokocenie :D

Dzis miałam sobie spokojnie szkolić urzędników państwowych. Ale szkolenie odwołano. To wykombinowałam sobie przedpołudniowe polowanie.
Nowy Świat-1 sztuka. Puchata krófffka. Karmicielka - bez komentarza. Byłyśmy kiedyś u niej z Melbą.
Pani dzwoni do mnie średno 3-4 razy w tygodniu i albo prosi o karmę z TOZ, albo opowiada ile to kocic w ciąży ma w piwnicy :twisted: I pyta co z tym zrobić?
Ale jak tylko proponuję jakieś konstruktywne rozwiązanie - typu przyjadę, (przyjedziemy) złapię (złapiemy) i albo wsadzimy dzieś żeby odchowały młode. Lub wysterylizujemy - wedle wskazania to wynajduje tysiąc wymówek. A to do lekarza, a to kuzynka przyjedzie a to pogoda nie taka :roll:
Ale mi się czas kurczy (18 kwietnia wyjeżdżam) a przez cały tydzień jestem uziemiona (z wyjątkiem wt rano gdy mam łapać na osiedlu) więc dziś zagroziłam, że jak dziś nie chce łapać to może więcej nie dzwonić.
Udało się złapać długowłosą krófffę- pani utrzymywała że to dziewuszka.
Okazało się toto być chłopaczkiem,ale i ta był "otwierany' bo miał podejrzanie duży brzuch. Na szczęście wszystko ok.
Ale tuż po złapaniu króffki pani powiedziała- choćmy do piwnicy, tam może sa kociaki. poszlyśmu. Bosszz, ale syf. Straszne miejsce. Szukając kociaków znalazłam martwego kota :cry: Jakoś tak nawet nie umiałam go sama stamtąd zabrać.
Piwnica pani Jasi to Mariott w porówaniu z tym miejscem. Tak więc cieszę się, że króffka zabrałam - chłopak to chłopak, ale przecież też zasługuje na dom. Pojechał się cywilizować do kochanej Nakashy.
Do tej fatalnej piwnicy pojechaliśmy potem jeszcze po południu z Tomaszem. W końcu jest prawdziwym mężczyzną - zabrał martwego kota, pozbierał trochę syfu z podłogi.
A karmicielka jak się dowiedziała, że krówek to chłopczyk spytała-to kiedy go przywieziecie? 8O Bo tak mi go szkoda, gdzieś w obcym miejscu...
Najgrzeczniej jak umiałam powiedziałam, że szkoda to mi jest tych kotów które zostały w tym syfie gdzieś między zwłokami swoich rodziców i braci. A nie kotka, który (miejmy nadzieję) znajdzie w końcu dom, będzie karmiony, leczony w razie potrzeby i kochany...

W międzyczasie byłam u brata podrapać za uszkiem czarnulkę. Fajniutka jest. Dziś w jej sprawie dzwoniła pani. Mam nadzieję, że sptawa wypali bo kicia kochana.
Obrazek
Obrazek

A oto Trio brata-kojarzą mi się z taką fotografią w sepii - rodziny uwiecznione na zdjęciach z początku minionego wieku tez miały takie miny :D
Obrazek
Obrazek

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie kwi 06, 2008 11:46

No i niestety kić okazała się facetem 8)
Jest prawie identyczny jak Beaty Lucjusz ;) ale niestety to dzikus.
Narazie zostanie u mnie w łazience może da się ucywilizować :?:

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie kwi 06, 2008 15:15

witam znalazlam w internecie to forum i wasz post z bialegostoku to pomyslalam ze tutaj napisze bo szkoda mi malych kociackow, a dzis bedac na spacerze widzialam cos co mnie zlapalo za serce, w bialymstoku przy bloku Gruntowa 5 (bloki sa polozone rownolegle do wiezowcow ulicy zwyciestwa -sa obok), od strony klatek, mniej wiecej w polowie bloku, przy zakratowanym okienku piwnicznym (tak troche w glebi) okocila sie chyba pare godzin wczesniej kotka i lezy tam sobie z malymi, osiedle wyglada na spokojne, ale wiadomo, psy, dzieciaki i moze byc roznie... ktos postawil dla tej kotki jedzonko i polozyl jakas wykladzine zeby nie lezala na plytkach, nie jestem z bialegostoku i tak mi sie szkoda zrobilo tych kociakow bo dzis padalo ze dam wam taki namiar, moze ktos kto tam mieszka pomoze tej rodzince...

Monika777

 
Posty: 35
Od: Nie kwi 06, 2008 15:03

Post » Nie kwi 06, 2008 17:21

MOnika777- szkoda że nie wiedzieliśmy wcześniej :(
Pojechała Iwona i chyba Monia i chyba Karina ? Kicia została spakowana do piwnicy pani Jasi. Z 6ciu maluchów przeżyły 2 :(
Karmicielka jakaś niepełnosprytna - widziała jak kotka się kociła pod oknem i jak te 4 pozostałe kociaki umierają. Ech, życie.
Jest tam jeszcze jedna tak samo mocno ciężarna. Jutro rano ma tam pojechać Tomek i Monia. Może chociaż to skończy się szczęśliwie....

Dziś kić poranny to jak najbardziej chłopaczek. W sumie dobrze-przynajmniej nie ma pociętego brzuszka. Pani doktor na Białostoczku była dzielna- sama go ululała za pomocą tłoka. (Tj nikogo więcej nie było do pomocy - nie wiedziała o której będzie mogła operować więc nie chciała go usypiać od razu jak go przywiozłam...)

Sprzedała się kicia czarnulka którą ostatnio Melba załatwiła. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok , bo kicia podejrzanie grzeczna...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie kwi 06, 2008 17:37

super ze pomoglyscie im, dzieki, ja ze swojej strony moge wam zaoferowac pomoc finansowa w sprawie tych i jutrzejszych kociakow z gruntowej, prosilabym tylko o podanie numeru konta na pw lub maila

Monika777

 
Posty: 35
Od: Nie kwi 06, 2008 15:03

Post » Nie kwi 06, 2008 18:11

Witajcie, Juliusz to rozkoszny kociak, mruczanka, udalo mi sie go uczescac i wyczyscic mokrą gąbką:) Grzecznie spi obok poduszki, ale nieobce są mu małe demolki mieszkania: typu zrzucanie wazonów, podgryzanie kabli, nurkowanie w butach hehe:)

A czy mogę zobaczyc zdjecia tego kotka, podobnego do Lucjusza?? bo moze to jednak on, a ze zdziczały... moze przez ostatnie przezycia? Oszalał już przecież gdy mi się nagle wyrwał...

Trzymam kciuki za dalsze wasze akcje!! Pozdrawiam serdecznie!

beata87

 
Posty: 347
Od: Czw mar 27, 2008 22:42
Lokalizacja: bialystok-centrum

Post » Nie kwi 06, 2008 20:36

Beatko jutro postaram się zrobić fotki ale to nie jest Lucjuszek ponieważ Twój był wykastrowany a ten był kastrowany właśnie dziś :) daje się brać na ręce choc trochę fuczy ale myślę, że da się ucywilizować. Jak wchodzę do łazienki to ucieka ile ma sił w łapkach, wszystkie kosmetyki są wywrócone ;)
Cieszę się, że Juliusz się zaklimatyzował i że w końcu jest czyściutki i poczesany zapewne całkiem inny kot :) Jak z załatwianiem się do kuwetki ??

Dzwoniłam do karmicielki z Gruntowej i jadę jutro z Tomkiem łapać koty, wiecie co ona powiedziała :? aby po sterylizacji już ich nie przywozić bo ona już nie ma siły ich karmić :evil: dała mi adres do drugiej karmicielki może ona będzie bardziej " normalna " Kocica mama jest śliczna, kociaczki są maleńkie, jeden pisklak a drugi cichutki mam nadzieję, że przeżyje. Jak sobie pomyślę, że ta kobieta stała i ptrzyła jak te maleństwa umierają i nie zrobiła nic to mnie taka złość bierze :twisted: narazie nie mogłam powiedzieć jej co myślę, bo niestety będzie jutro nam potrzebna ponieważ koty przychodzą do niej do ręki i dają się głaskać więc może złapanie ich nie będzie trudne. Jest jedna kotka w zaawansowanej ciąży i ponoć jeszcze jedna ale nie wiadomo czy ciężarna, zobaczymy jutro.

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie kwi 06, 2008 22:04

Kiciuś, który do mnie trafił jest przesłodki :). Dzisiaj leżałam koło niego i go głaskałam - mruczał, a potem zasnął z moją dłonią na głowie :D.

Jest biało-czarny, półdługa sierść, mordka jakby maincoonowa? Wygląda młodo, nie dałabym mu więcej niż 8 - 12 miesięcy.

Niestety jest chory i wygląda to poważnie. Oprócz robaków i świerzbu (czego łatwo się pozbyć) leci mu z nosa i oczu, jest osowiały, nie myje się, nie je, trochę pije. Jutro jedziemy z nim do weta.

Trzymajcie kciuki.... Kotek jest kochany i jak najbardziej "nadaje się" do domu.


A to co się dzieje na Gruntowej.... o bogowie, przecież to jest straszne :/......... Jeśli mogłabym jakoś pomóc, dajcie znać....
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Nie kwi 06, 2008 23:09

Ech, a wiecie, ze gdy kiedys, w poszukiwaniu Lucka, zadzwonilam do bialostockiego schroniska, to uslyszalam: "mamy ponad 200 psow, ale ani jednego kota, bo koty same radzą sobie na wolności" ...? Wy pokazujecie, że jednak jest inaczej...

No tak, Lucek był wykastrowany..Miał przyjąć jakieś kolejne zastrzyki w związku z tym zabiegiem.. ehhhhhhh
Do którego weterynarza mam zabrać Juliuszka, żeby nie skazywać go na żadne niepotrzebne, jak się okazało w przypadku Lucka, kłucia czy takie tam???
Julek wie co to kuweta, już wielokrotnie z niej skorzystał:) Niestety nie mam w domu aparatu, więc w celu podziwiania kociaka zapraszam na herbatkę:)

beata87

 
Posty: 347
Od: Czw mar 27, 2008 22:42
Lokalizacja: bialystok-centrum

Post » Pon kwi 07, 2008 3:05

Czytam, podziwiam, wzruszam się do łez....
Dziwny ten świat!
Taki piękny i zarazem - taki okrutny.
Jesteście TAKIE KOCHANE!
Miłego dnia!!![/color][/b] :roll:

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon kwi 07, 2008 6:50

A to mój dziki tymczasowicz :)
Dziś całą noc miauczał mi w łazience, echhh... miałam zamknąć go w klatce w warsztacie ale nie miałam sumienia bo w zasadzie on nie jest aż takim dzikusem, wogóle nie drapie tylko ucieka na widok człowieka a jak chce się go wziąć na ręce to tylko fuczy ale to nie boli ;) Siku trzeba go będzie nauczyć robić do kuwety ponieważ nasiusiał mi w kącie łazienki :(

Oto on tylko jeszcze trochę brudny ;)
Obrazek

Obrazek


Zastanawia mnie dlaczego on przyjechał już prawie wybudzony, moich jak kastrowała Karolina to nie można było dobudzić przez pare godzin.

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon kwi 07, 2008 7:06

Odwiedziłam w piwnicy przywieziona wczoraj KOCIĄ MAMĘ z 2 malusieńkich ślepych jeszcze kociaczków z ul. Gruntowej.
Mama schowała się i spoglądała na mnie zdziwiona. Nic od wczoraj nie jadła, nie korzystała z kuwety. Widocznie po raz pierwszy w swoim życiu znalazła się w zamkniętym pomieszczeniu. Boi się...
Kociaczki były cieplutkie. Żywe i to mnie uradowało. Pogłaskałam.
Nie zapalam światła, bo zapewne boją się światła.
Może wszystko będzie dobrze.
Miejmy n a d z i e j ę....

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon kwi 07, 2008 16:59

Niestety...
Jestem kompletnie zdruzgotana: Mama Kocia nie chce karmić swoich maluchów, nawet nie zbliża się do legowiska.
Okropna: syczy, warczy, chyba jest w szoku.
Żal małych, zwłaszcza jednego.
Chyba nie przeżyje.
Uważam, ze potrzebna natychmiast jej karmicielka.
Może ją posłucha i zbliży się do swoich dzieci.
Tomku, ratuj....
Nie mogę pogodzic się z taką sytuacją.
Czy to możliwe, aby kotka porzuciła swoje dzieci?!

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon kwi 07, 2008 19:17

jak mozecie to piszcie co sie dzieje bo mam dola ze to wszystko zaczelam.... :(

Monika777

 
Posty: 35
Od: Nie kwi 06, 2008 15:03

Post » Pon kwi 07, 2008 19:36

Agatko i Tomku!!
Dzięki wielkie!!!Tak miło, że można na Was liczyć.
Jesteście tacy KOCHANI!!Dziękuję za przybycie, za wsparcie, za okazaną pomoc,
za d o b r e s e r d u s z k o, za ciepłe słowa!!
No, już teraz jestem spokojna.
Mama Kocia przyszła do maluchów.
Może, naprawdę, wszystko będzie OK.
Trzymajcie się!!!
WSZYSCY z TOZ-u!!!
Jutro znowu napiszę.
Dobranoc!

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 226 gości