jopop pisze:Gocha17_ pisze:Asia - jest u mnie transporterek od Ciebie, podpisany "kociareczka". Duzy, bordowy (troche pekniety z tylu). W tej chwili w Piasecznie, ale moge go przywiezc do W-wy.
przywieź
i napisz co u trójłapki i maluchów, bo sie pogubiłam

Oki, to dzisiaj przywioze transporterek, ale albo gdzies na Mokotowie musze podrzucic poznym popoludniem/wieczorem, albo bedzie od wieczora do przejecia na Sadybie.
Nie pogubilas sie, tylko ja sie nie odzywam, bo czasu duzo nie ma - w pracy mnostwo roboty, obowiazkowe wizyty na Sadybie, do domu wracam na noce - jak obsluze caly kotostan, to pozostaje mi czas na sen
Zuzia trojlapka miewa sie dobrze - kikutek jej slicznie obrosl bialym futerkiem i chetnie go uzywa do straszenia pozostalych kociakow. Przyzwyczaila sie juz nawet, ze trojca Blanka+Gracja+Stasio uwielbiaja gonitwy i pozorowane walki i powoli zaczyna w nich uczestniczyc (poczatkowo zaproszenie do zabawy kwitowala wscieklym prychaniem, przewaleniem sie na bok i gotowoscia 3 pazurzastych lapek do obrony). Czasem nawet za zabawkami pobiega, albo pileczka sie pobawi - chyba sie od moich tego nauczyla
Zuzia ma dusze podroznika - nie sposob zapobiec jej wybieganiu na korytarz kiedy wychodze lub wchodze do mieszkania. A ze korytarz to takie wielkie atrium zakonczone drzwiami, to pozwalam jej chwile pokustykac, a potem zgarniam spod korys drzwi i wracamy do mieszkania.
Klaudia z Dymsia juz wyszly z grzyba, ale z kolei Dymsi przyplatalo sie jakies uczulenie czy cos - krostki pojawily sie najpierw na podgardlu, tam gdzie juz po grzybie futerko roslo, potem przy pyszczku, a potem nad oczkami. Bidulka to sobie rozdrapuje do krwi ;( Wetka wskazala Whiskasa jako winowajce (mea culpa, w biegu robilam takie zakupy, zeby oprocz suchego weaninga mialy tez cos smacznego), zaordynowala rozowe tabletki (zamiennik za zastrzyki, na ktore nie mialabym czasu chodzic). Tabletki lykamy, Whiskas odstawiony, a Dymsia ciagle podrapana.
Ja obwiniam ketokenazol, bo problemy z watroba i skorne wg mnie sa czesto scisle ze soba powiazane. Ketokenazolu zostalo mi jeszcze na 8 dni, ale na wlasna odpowiedzialnosc odstawie go Dymsi (grzyba nie widac juz od 2 tygodni) i zobaczymy, czy cos sie zmieni. A poniewaz zaschniete strupki i krostki dzialaja na mnie jak plachta na byka, to zeby nie smarowac ludzkimi kremami, zaczelam jej wsmarowywac oliwe z oliwek ... nawet jak zlize to nic sie nie stanie

Acha - Dymsia nadal strachliwa, ale mizianki tak lubi, ze zdarza jej sie nawet podejsc pod reke - a idac tak sie wyciaga i prezy, jakby juz czula te mizianki
Klaudia - okaz zdrowia, choc chudzienki (kocha suche, mokrego skubnie ledwie), za to tak pelen energii, ze tylko tupot slychac. Wyrywa sie z pokoju na potege, a wzieta na rece nie wie jak tu sie obrocic lub przytulic, czy przeciagnac. Zywe srebro.
Obie calusne na maxa! Dymsia nawet bardziej - bo ona wyciaga lapki, opiera o moje policzki jakby mi twarz w dlonie brala i patrzy, a potem siup i buziaka daje, i ociera sie, i wtula w szyje ...
I to wszystko mimo moich krotkich, bo 2xdziennie po 15 minut, wizyt.