Cieszę się, że oba dzisiejsze kicie się wyadoptowały.
Pani, która wzięła pingwinka od MOni już od dawna szukała kicia, długo trwała jej żałoba po kiciu który odszedł. Chorował na serce, jeździli z nim nawet do Warszawy na konsultacje.Mam nadzieję, że pani i pingwinek będą szczęśliwi...
Kichuś został dziś kiciem pani doktor, która niedawno pracowała w "Zwierzaku" Cieszę sie bardzo - z racji na trudny do wyleczenia katar to miejsce najlepsze z możliwych. I pani doktor fajna. Oby kić nie wywinął żadnego numeru (wiecie, Archiwum X)
Tylko
Szalwii mi troszki szkoda - jakoś tak nie mogła się z nim rozstać. i Jej mężczyzna też nie bardzo. Pewnie gdzieś sobie teraz chlipią w kąciku...
Monia- AniHili napisała mi, że panienka króffka od Ciebie jest raczej kolczasta. Jakieś dzikie dzicze masz tam u siebie. Jakby co u brata jest spora klatka (oprócz tej w której siedzi obecnie czarnula)- trzeba by popracować nas zamknięciem, ale ma wymiary 50x50x100 cm, więc kocia rodzina zmieści się spokojnie. Jakby co to materiał na jeszcze jedną taką leży u mnie w piwnicy.
Beatko-super,ze dałaś szansę pingwinkowi... Ludzie jednak chętniej biorą kicia "od kogos" niż "z ulicy." Chętnie będziemy podrzucać Ci następne bidki - obawiam się, że kotów na tymczas nie zabraknie...
CO do białaska - ostatnio łapałam kotę na Piastowskiej 3d. Wiem, że tam gdzieś chodzi biały pan- w tamtym roku oddaliśmy trójkę jego synków

( z czego jeden jest najmłodszy w rodzinie u mojego brata)
Rozejrzę się - ale coś mi się wydaje, że on jest czyjś, tylko sobie wychodzi na seksturystykę
Iwonko - co do rozliczeń- dobrze, że dzięki Tobie mamy co wydawać
Byłam dziś na sesji drapania za uszkiem kici, którą przedwczoraj ciachnęła
Melba. Ale fajna kota - tylko by tuptała i mruczała. Trochę zagaduje, zaczepia, ale głównie mruczy i ugniata. Jutro za światła dziennego zrobię jej fotki. Szkoda jej na ulicę- jest bardzo ufna, jeszcze jakiś "człowiek" zrobi jej krzywdę.