Ochhhhh.
Ja się do tego nie nadaję... zastanawiam się, dlaczego nikt mi wcześniej tego nie powiedział ?
Jesteśmy w domu.
Małe próbują wstawać, łapki sie rozjeżdżają, zataczają się i przewracają, biedactwa moje...

wstrząsający widok
ostatni raz widziałam coś takiego parę dobrych lat temu, więc musze na nowo przywyknąć...
okropnie mi ich szkoda, takie są bezsilne
Inka na mój widok próbuje uciekać, ale ciało jej nie słucha, widać, że jest mocno sfrustrowana, ponadto kaftanik wyraźnie nie przypadł jej do gustu
aby sobie ulżyć, skoro nie może czmychnąć, w zamian ogulgotała mnie z całego serca
szczerze mówiąc, darła się jak małe dziecko
Tygrysek pierwszy próbował wstawać
przejmujący widok jak kot czepia się pazurami prześcieradła i całą siłę woli wkłada w to, aby stać prosto
usilnie próbował gdzieś iść, tylko kierunki mu się mieszały...
przeczołgał się przez pokój, położył w ulubionym miejscu i... poszedł spać...
Inka teraz walczy z chodzeniem
patrzy na mnie z obrzydzeniem
wet mój ulubiony poświęcił mi dużo czasu
cierpliwie wydostawał sie spod góry pytań...
wręczając mu transporter z drogocenną zawartością, powiedziałam: "Ufam panu, panie doktorze... od wielu lat. Proszę o tym pamiętać."
Ma człowiek poczucie humoru, roześmiał się serdecznie
długo, długo później weszłam z powrotem do gabinetu, pokazano mi kotki
mój wyraz twarzy sprawił, ze pan wet podsunął mi krzesełko

i złapał za stetoskop, rzecząc: "tak pani się boi, że muszę je jeszcze raz osłuchać"
osłuchał, powiedział, ze świetnie
dostały w zastrzyku antybiotyk i środek przeciwbólowy i przeciwzapalny
jutro jedziemy się pokazać i na zastrzyk
za 10 dni zdjęcie szwów
próbuję oczami wyobraźni zwizualizować sobie Inkę przez 10 dni w kubraczku, ale to mnie przerasta...
strasznie są biedne
serce mi się kraje
muszę sie napić...