Wiesz, u mnie wprowadzanie nowego pieszczoszka wygląda przeważnie tak:
nowy siedzi przez kilka dni w kuchni, drzwi zamkniete, jest dopieszczany i dogłaskiwany intensywnie i bardzo uważnie obserwowany, czy siusia, kupka, ma apetyt i czy zdrowy. Jak sie oswoi z nami, to zwykle zaczyna z kuchni uciekać i te ucieczki sa coraz dłuższe, ma wtedy okazje posykać na "starych" i dać sie obwąchiwać. Zaznajamia sie też powoli ze wspólnymi kuwetkami. Po następnych kilku dniach zostaje już na stałe na pokojach i nie interweniuję jeśli do jakichś nieporozumień dochodzi.
Poważnych starć nigdy nie miałam, ale czasem pelna asymilacja trwa nawet do miesiąca.
Nie denerwujcie się, bo koty doskonale wyczuwają Wasz nastrój i same wtedy się też denerwują.
Na pewno będzie dobrze.

& Maximus