Nie rzucajcie kamieni w ......

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 03, 2008 11:22

OK,chętnie pomogę w "łapance",nie mam auta,ale mam czas!Czy ktoś wie,do kogo w Trójmieście mogłabym się zgłosić?

Hańka

 
Posty: 42034
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Czw kwi 03, 2008 11:44

Miiuti, myślę że nie można od nikogo oczekiwać posiadania 4-5 kotó , tak jak nie można oczekiwać podzielania się zarobionymi pieniędzmi czy przyjęcie bezdomnego do dużego domu - to indywidualne decyzje.

Żle mnie zrozumiałaś. To jest tylko moje pobożne życzenie!

Basiu - gdyby nie Twoja wspaniała działalność, już bym Cię zabiła.
Ale nie mogę pozbawić Twoich kotów takiej wspaniałej opiekunki.


Mam spore mieszkanie. W tym mieszkaniu jeden pokój (malutki) jest MÓJ - zwierzęta wchodzą tam tylko wyjątkowo. W drugim pokoju zwierzęta, w małej liczbie, BYWAJĄ, pod ścisłą kontrolą. Trzeci pokój należy do zwierząt. - I już! Bo ja, wstrętna egoistka, nie umiem się wyzbyć dywanów, firanek, bibelotów, kwiatuszków na parapecie.
W reszta mieszkania jest... taka sobie. Sprzątam jak wściekła - ale nie nadążam. A ile mnie kosztują środki czystości - lepiej nie mówić. No i zainwestowałam w kryte kuwety. Warto.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 03, 2008 12:13

Miuti, ja też nie wyzbyłam sie firanek i bibelotów. Jednak wiele cennych, rodzinnych pamiątek m in. stara porcelana po prababci rozbite w drobny mak, ładowało w koszu.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw kwi 03, 2008 13:01

Miuti, mam nadzieję, że nie zrozumiałam Cię źle :wink:

Chodzi mi o to, by popyt na koty przewyższał podaż, żeby kotów było mniej niż domków - żeby kot był cenionym i trudno dostępnym "luksusem" nie w sensie finansowym - ale żeby nie można go było wziąć z każdego podwórka, działki, śmietnika, schroniska, i potem w to samo miejsce wyrzucić.
Tylko nie chcę, by ten stan rzeczy osiągnąć tak, jak podobno Niemcy - przez wieloletnią masową likwidację kotów wolnożyjących. Chcę do tego dojść drogą bardziej humanitarną - sterylkami, kastracjami.

Cenię, podziwiam i szanuję osoby, które mają wiele zwierząt pod opieką - ale to nie dla mnie, nie umiem i nie lubię sprzątać, nie umiem zamykać drzwi w mieszkaniu, chcę mieć kwiaty i bibeloty, chcę czasem mieć czas dla siebie.

Dlatego wybieram wariant wygodniejszy - sterylki dziczków, i wypuszczanie. Jeśli przypadkiem trafi się kot oswojony - trudno, wypadek przy pracy, wszelkimi siłami będę się starała go wyadoptować.
Ale to będzie jeden na kilka, a nie stadko kociąt.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 03, 2008 13:13

annskr pisze:Miuti, mam nadzieję, że nie zrozumiałam Cię źle :wink:

Chodzi mi o to, by popyt na koty przewyższał podaż, żeby kotów było mniej niż domków - żeby kot był cenionym i trudno dostępnym "luksusem" nie w sensie finansowym - ale żeby nie można go było wziąć z każdego podwórka, działki, śmietnika, schroniska, i potem w to samo miejsce wyrzucić.
Tylko nie chcę, by ten stan rzeczy osiągnąć tak, jak podobno Niemcy - przez wieloletnią masową likwidację kotów wolnożyjących. Chcę do tego dojść drogą bardziej humanitarną - sterylkami, kastracjami.

Cenię, podziwiam i szanuję osoby, które mają wiele zwierząt pod opieką - ale to nie dla mnie, nie umiem i nie lubię sprzątać, nie umiem zamykać drzwi w mieszkaniu, chcę mieć kwiaty i bibeloty, chcę czasem mieć czas dla siebie.

Dlatego wybieram wariant wygodniejszy - sterylki dziczków, i wypuszczanie. Jeśli przypadkiem trafi się kot oswojony - trudno, wypadek przy pracy, wszelkimi siłami będę się starała go wyadoptować.
Ale to będzie jeden na kilka, a nie stadko kociąt.


O to samo nam chodzi Aniu, dlatego te sterylki i kastracje.

A co do sprzątania. Ktoś to lubi? Ja nie. "Nie chcem ale muszem." :)
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw kwi 03, 2008 13:19

Życzę Ci, Agnieszko, skompletowania silnej grupy na mokotowskie sterylki - proszę, relacjonuj działania "ku pokrzepieniu serc".
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 03, 2008 13:28

nie umiem i nie lubię sprzątać, nie umiem zamykać drzwi w mieszkaniu, chcę mieć kwiaty i bibeloty, chcę czasem mieć czas dla siebie.


Jo tyz...
A w ogóle to się z Tobą całkowicie zgadzam.
Przyjmij wyrazy szacunku z racji tego, co robisz.
I niech każdy robi to, do czego ma predyspozycje.

Czasem biorę koteczki po sterylce na tymczas.
Ale raczej się specjalizuję w kotach powypadkowych, chorych, staruszkach. No i oseskach. To ostatnie jest chyba zadaniem najtrudniejszym, ale daje też ogromną satysfakcję.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 03, 2008 13:36

Prakseda pisze: I nie nosi to znamion cierpiętnictwa, jakby ktoś mógł pomyśleć. Sprawia mi to wiele satysfakcji, wiele radości. Mój wybór.


Rzadko się wypowiadam w takich wątkach, ale pod tymi słowami Praksedy podpiszę się bez wahania. Chodzi o tę motywację. Właśnie o to, żeby pomaganie nie było cierpiętnictwem, męczeństwem, spektaklem z samoubiczowaniem przed publiką.
Żeby motywacja była zdrowa - dla mnie to satysfakcja przed sobą, że się zrobiło coś dobrego. Kiedyś zapowiedziałam jednej forumowiczce, że jeśli zauważy u mnie symptomy cierpiętnictwa właśnie - i "poświęcania wszystkiego dla kotów" , to ma czym prędzej mnie nakłonić do usunięcia konta na tym forum. I do nielogowania się na żadnym bliźniaczym. I do zajęcia się innym hobby, najlepiej jak najbardziej odległym od kotów. Dla odzyskania higieny psychicznej. Bo uważam, że można skutecznie działać tylko mając "luz psychiczny": ot, choćby świadomość, że świat się nie zawali, jeśli któryś tymczas będzie dłużej czekał na TEN dom.


Mój dom jest w tej chwili na granicy akceptowalnego zakocenia - 9 kotów stałych i tymczasowych, tarasowiec + dziczki po sterylkach. W święta miałam pod opieką 14 kotów i z całą stanowczością twierdzę, że moje możliwości skutecznego działania kończą się na 10 kotach. Tyle i nieodwołalnie tyle.
Powyżej tej liczby zaczyna się nieodpowiedzialność, paraliż.
Wiem, nie przejdę obojętnie wobec 11 (naprawdę potrzebującego) kota, który stanie mi na drodze. Ale tylko i wyłącznie, jeśli stanie mi na drodze fizycznie, sam, we własnej kociej osobie.

Piszę o sobie i swoich możliwościach, nie oceniam nikogo i nikomu nie narzucam tej akurat liczby. Po prostu dla mnie 10 kotów to absolutny max.
Większa ilość zwierząt + praca zawodowa to nieuchronne przeoczenia brzydkich kupali, zbyt małych siuśków w kuwecie, zapalenia dziąseł, złego samopoczucia, braku apetytu. To brak czasu na jazdę do dobrego weta (jeżdżę daleko, do blisko położonych gabinetów nie mam zaufania), to zapominanie o regularnych szczepieniach i terminie odrobaczania.
To brak możliwości zajęcia się z odpowiednią troską poważnie chorym zwierzęciem, wymagającym więcej czasu.
O kwestiach finansowych nie piszę, bo to truizmy.



Nuncjusz z mojego podpisu żyje głównie dlatego, że we wrześniu przejęłam go z innego (dobrego i troskliwego) DT, gdzie ta liczba została przekroczona i DT nie wyrabiał. Fizycznie i czasowo.
Teraz sytuacja się odwróciła. Chory Groszek, którego miałam na przechowaniu w święta, sparaliżował moje działania całkowicie. Dobrze, że trwało to tylko 4 dni, potem kociaki wróciły do sanny-ho. Ale to doświadczenie pozwoliło mi na własnej skórze przekonać się, gdzie leży granica możliwości. Po to, by jej nie przekraczać i nie prowokować katastrofy.

I z całym szacunkiem dla tych, co robią inaczej - nie wyobrażam sobie np. posiadania nieszczepionych kotów. I dołączania do stada nieszczepionych kotów kolejnych nieszczepionych kotów. Ja bym chyba nie wytrzymała nerwowo takiego ryzyka.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw kwi 03, 2008 13:45

Kolejna kapitalna wypowiedź.

Ja sama w zimie przestałam wyrabiać. Jeden tymczas poszedł do kochanej BarbAnn, drugiego wzięła Granula.

Wyrabiam z ogromnym trudem, ale jednak wyrabiam. To w znacznej mierze sprawa organizacji czasu.

Teraz staram się nie brać nowych kotów - no, chyba że mamy do czynienia z kompletną tragedią.


Bo uważam, że można skutecznie działać tylko mając "luz psychiczny": ot, choćby świadomość, że świat się nie zawali, jeśli któryś tymczas będzie dłużej czekał na TEN dom.


Właśnie!
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 03, 2008 13:48

haniaszaraf pisze:OK,chętnie pomogę w "łapance",nie mam auta,ale mam czas!Czy ktoś wie,do kogo w Trójmieście mogłabym się zgłosić?

Kochane kociary,pytam serio,bom zielona-jak szukać kontaktu?Może założyc wątek pt."Pomogę w łapance"?Co sądzicie?

Hańka

 
Posty: 42034
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Czw kwi 03, 2008 13:50

haniaszaraf pisze:
haniaszaraf pisze:OK,chętnie pomogę w "łapance",nie mam auta,ale mam czas!Czy ktoś wie,do kogo w Trójmieście mogłabym się zgłosić?

Kochane kociary,pytam serio,bom zielona-jak szukać kontaktu?Może założyc wątek pt."Pomogę w łapance"?Co sądzicie?


załóż
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw kwi 03, 2008 13:51

haniaszaraf pisze:OK,chętnie pomogę w "łapance",nie mam auta,ale mam czas!Czy ktoś wie,do kogo w Trójmieście mogłabym się zgłosić?


Hallo Trójmiasto, Hania chętna do pomocy. Łapcie, póki się nie rozmyśli.
Dzięki Hanuś.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw kwi 03, 2008 13:53

haniaszaraf pisze:
haniaszaraf pisze:OK,chętnie pomogę w "łapance",nie mam auta,ale mam czas!Czy ktoś wie,do kogo w Trójmieście mogłabym się zgłosić?

Kochane kociary,pytam serio,bom zielona-jak szukać kontaktu?Może założyc wątek pt."Pomogę w łapance"?Co sądzicie?


http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2979157

Zapraszam!

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw kwi 03, 2008 13:53

Haniu, załóż, bo może tu Gdańsk nie zagląda.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw kwi 03, 2008 13:57

Dzięki za lawinowy odzew :) I wpiszę się do wątku Jany i założę nowy

Hańka

 
Posty: 42034
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], teesa i 44 gości