Jana pisze:Zakocona pisze:Pół biedy, jesli przygarnęło się małe kociątko. Żyjąc w grupie przyzwyczaja się do innych kotów i jest w porządku. Jednak biorąc kolejnego kota do domu-dorosłego lub prawie dorosłego naraża się go na wielki stres. Nie przyzwyczai się do innych kotów, nie zaakceptuje stada, będzie nieszczęśliwy, bo -będąc jedynakiem w poprzednim domu- za mało mu się poświęca uwagi.
Zupełnie się z tym nie zgadzam. Mam zgoła inne doświadczenia - już sporo dorosłych kotów wprowadzałam do swojego stada i obie strony przeżyły to bez szwanku. Tylko raz miałam kotkę, która tak bała się innych kotów, że robiła pod siebie. U mnie była izolowana, oddałam ją na jedynaczkę. Reszta dorosłych kotów (często po dużej traumie) bardzo szybko aklimatyzowała się w moim stadzie i zaprzyjaźniała z resztą kotów.
Co więcej - kotka moich rodziców, od małego przez 6 lat jedynaczka, po wakacjach u mnie zyskała towarzystwo kocie. Pierwsze dni wśród kotów były dla niej straszne, ale po dwóch miesiącach, kiedy wróciła do siebie, nie mogła się zaaklimatyzować z powrotem i rodzice szybko wzięli kocurka.
Duże kocie stado nie jest złe. Koty potrafią się między sobą dogadać, przynajmniej większość.
Jana, pewnie mamy różne doświadczenia
ja też mam duże stado które jest ze sobą od zawsze, bo mam rodzinę
udało mi się do niego wprowadzić 2 małe koty, bez specjalnych problemów (jedna dorosła kotka przestała się myć, zrobiły jej się dredy gdy przyniosłam Fredzia)
ale nie udało mi się wprowadzić kotów dorosłych - kotkę wywiozłam po ponad pół roku walk i stresu a Fisio jest izolowany
ja kotów do domu nie przynoszę - były to sytuacje wyjatkowe
a dokocenia w pralni też przebiegały różnie ale to ot
co do komentarzy do meggi: moze nie przeczytalam dokladnie ale chyba meggi chodziło nie o to ze ktos nie pomaga w zaden sposób ale o to ze sa tacy ktorzy w zadne sposob nie pomagajac (choc moga) - sa natychmiast zauwazalni gdy trzeba na kogos wylac kubeł wody - czy zgodnie z tematem watku obrzucic kamieniami
tak to odczytalam