Łódź - szpitalne kotki szukają domków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 02, 2008 7:56

Dziś też podrzucę - może ktoś wypatrzy Zuzię albo Gunię...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70088
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 02, 2008 10:20

Jolabuk5....
Podrzucaj i opowiadaj o kotkach, chociaz po trochu w każdym poście....

Zapracowana jestem... :roll:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro kwi 02, 2008 11:31

Zuzia jest naprawdę miłym kotkiem! Kiedy do nas przyszła, bała się innych kotów, trzymała się na dystans i trzeba było nosić jej jedzenie ze 100 m od punktu karmienia. Stopniowo, stopniowe nabierała do nas zaufania, potem znów był mały regres po sterylce - ale Zuzię Dorcia złapała do kontenerka, nie było potrzeby uzyć klatki-łapki! Teraz Zuzia jest kotem "zaprzyjaźnionym", szczególnie kocha Dorotę, która podsuwa jej smakołyki i bierze na ręce. Byłoby cudownie, gdyby Zuzia znalazła dom!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70088
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 02, 2008 12:31

Te kotki bardzo proszą o domki :!:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 02, 2008 18:26

kristinbb pisze:Jolabuk5....
Podrzucaj i opowiadaj o kotkach, chociaz po trochu w każdym poście....

Telepatia? :-) Zanim napisałaś ten post, zaczęłam pisać o Zuzi... Postaram się opowiedzieć więcej o szpitalnych kotuchach. Także o tych, które odeszły do swoich domków - lub za Teczowy Most...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70088
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 03, 2008 8:40

Bo to tak fajnie jak się poczyta o kotkach, o ich pobycie, historiach.... :D
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw kwi 03, 2008 18:06

Historie koteczków powodują,że szybciej znajdują domki..
Dlatego trzeba o nich opowiadać...
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw kwi 03, 2008 18:48

To prawda. Historie kotków są takie wzruszające! Najbardziej wbiły mi się w pamięć losy Grubcia (pisałam o nim kiedyś dawno temu na forum). Grubcio był królem szpitalnego stada kiedy w 2000 roku zaczynałam dokarmiać koty. Kto wie, czy moja Pusia, wzięta ze szpitala (jej mama urodziła małe w pracowni) nie jest córką Grubcia... Grubcio był zawsze trochę spięty, toczył nieustanne boje z czarno-białym kotem, który tez przychodził na karmienie (ale chyba mieszkał gdzie indziej). Starałysmy się, żeby Grubcio i Czarny się bezpośrednio nie spotkyali przy karmieniu, bo koty od razu stawały w pozycji bojowej, syczac ostrzegawczo. Kiedyś pobiły się tak, że Dorcia ledwie je rozdzieliła (oczywiście mocno ją podrapały). Czarny był łaskawszy, ale Grubcio od karmicielek trzymał się w przyzwoitej odległości. Potem zaczęła się akcja sterylizacyjna i traf chciał, ze oba koty zostały tego samego dnia złapane do kastracji. Wykastrowany Czarny zaczął pojawiać się rzadziej, aż w ogóle przestał przychodzic. Być może stracił ochotę na wędrówki. Natomiast Grubcio, nie tracąc wcale swojej pozycji w stadzie stał się leniwym piecuchem i wielkim miziakiem. Wylegiwał się leniwie w słoneczku, przytył (stąd imię) i bardzo pilnował, zeby dostac swoją porcję głaskania. Oczywiście przepychał się przy karmieniu, wybierając co lepsze kąski. Trwało tak kilka lat, aż w pewnym momencie zauwazyłysmy, że Grubcio bardzo schudł. Niestety! Badania wykazały mocznicę, wysoki poziom kreatyniny nie rokował dobrze. Mimo to udało nam się utrzymac go w niezłym stanie (na lekach) prawie rok. Pod koniec zaczął dostawac kroplówki - było to ułatwione, bo pracowała jeszcze w szpitalu pielęgniarka, która "dorabiała' w lecznicy dla zwierzat i potrafiła załozyc kroplówkę, więc nie musiałysmy biegac codziennie do weta. Grubcio znosił wszelkie zabiegi z nieskończoną cierpliwością, cały czas pozostając najbardziej miziastym kotem na swiecie. Ale w końcu widziałysmy, że już bardzo się męczy. Bałam się, że schowa się w jakiś kąt w piwnicznych korytarzach i będzie odchodził w bólu. Zdecydowałysmy się pomóc mu przejśc Tęczowy Most... Zawsze pozostanie w naszej pamięci...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70088
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 04, 2008 8:40

Dziś wszystkie koty ładnie jadły i w dodatku miały chęc na głaskanie. Łatek zajada się surowym kurczaczkiem i podbiera go Zęboli, która w ogóle nic innego nie chce jeść. Gotowanego kurczaczka Dorcia przygotowuje głównie dla Zuzi, ale Zuźka woli suche (szczególnie Royal Canin, który dla niej podkradamy własnym kotom) i mleczko (dostają troszkę, bo niektóre bardzo lubią).
Poza tym zgłosiły się dziś wszystkie koty, nawet Balbinka i Indira (króra, mam nadzieję, jest jednak Indirem, bo jakby to była kotka, to JUŻ byłyby małe albo widoczna ciąża... (brr....). Indir przychodzi, kiedy już odchodzimy - boi się nas mimo wszystko, chociaż Dorci boi się TROCHĘ mniej. Dorcia ze swoim wielkim sercem oswoiłaby nawet tygrysa! :lol:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70088
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 04, 2008 12:09

Wiesz,że chyba gdzieś zahaczyłam na forum o Grubcia...
wydaje mi się ,że o nim czytałam...
Piękna kocia historia ..
Jak dobrze,że się nim opiekowałyście
i nie musiał odchodzić w cierpieniu... :(
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt kwi 04, 2008 13:08

Jolu a jak się ma mój ulubieniec Nosek :D

Czy Łatek ma jakies ogłoszenia?
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Pt kwi 04, 2008 17:16

A może znowu jakieś zdjęcie, z tych które robilaś wcześniej??
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt kwi 04, 2008 19:03

Iwciu, Nosek ma się dobrze, apetyt mu dopisuje. Kiedyś bardziej był chętny do głaskania, teraz trzyma się na dystans. A jak się zbliża rękę, potrafi przywalić łapą z pazurami... Może kiedyś zaniedbałysmy głaskanie go, a on się zrobił zazdrosny i dlatego teraz taki jest? To kotek, który urodził się w szpitalu, ma już kilka latek. Pozycję w stadzie ma taką "środkową", zreszta w ogóle zauważyłam, że ta pozycja, w przypadku wszystkich kotków jest dość płynna. Kotek "mniej ważny" (ale może bardziej głodny") potrafi tak spojrzeć na "ważnego" kota, że ten jak niepyszny odchodzi od michy :-) Oczywiście staramy się od razu podsunąć mu coś innego, zeby każdy kotek miał swoją miseczkę :D

Łatek nie ma jeszcze ogłoszeń w internecie, postaram się zrobić je dla niego (i dla Zuzi) w ten weekend, chociaż nie bardzo wierzę w skutek. Ale będę te ogłoszenia stale utrzymywac na allegro.

Zdjęcia - byłyby, ale kupiłam niedobre bateryjki do aparatu (byłam pewna, ze potrzebne są małe paluszki - a okazało się że zwykłe) Ale spróbuję coś wygrzebać z dawniejszych zdjęc :-)
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70088
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 05, 2008 11:31

Mogą być stare zdjęcia , też ciekawe.... :D
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Sob kwi 05, 2008 15:27

Dziś historia z happy-endem - o Kasi. Kasia urodziła się w szpitalu - był to okres tuż przed "masowymi" sterylkami. Z wielu kociąt (bo urodził wtedy chyba 3 kotki na raz) tylko Kasia przeżyła i została w piwnicy. Była trochę nieufna, nie podchodziła do ludzi, ale z czasem się oswoiła. Kasia zawsze była gadatliwa, "rozmawiała" z Dorcią i szybko stała się jej ulubienicą. Była sliczną trikolorką, chetnie przyjmowała głaski, ale nie pozwalała się brać na ręce. Została wykastrowana. Żyła sobie w szpitalnym stadzie parę lat, aż nagle w 2 lata temu Kaisa przestała wychodzić z piwnicy. Mimo lata musiałysmy schodzić do niej do piwnicy i tam podawać jedzenie. Co gorsza, Kasia straciła apetyt i już same nie wiedziałysmy, czym ją karmić. Nagle - przestała zgłaszać się na śniadanie. Dorcia była zrozpaczona i postanowiła przeszukać piwniczne kanały - moze Kasia gdzieś tam leży? To było bardzo trudne i wydawało się beznadziejne, bo obok w miarę dostępnych korytarzy są tam najróżniejsze dziury i przejścia, gdzie kot z łatwoscią moze się wcisnąć. A jednak okazało sie, że Dorcia miała rację - Kasia siedziała głęboko w podziemnym korytarzu, skulona gdzieś na rurze - do dziś podziwiam, że Dorcia ją wypatrzyła. A może usłyszała, jak Kasia odpowiada na wołanie? Kotka była bardzo osłabiona, ale dała się wziąć na ręce. Nie bardzo wiedziałyśmy, gdzie ją umieścić - obie miałysmy w domu kilka kotów, początkowo Kasią zgodziła sie zaopiekować Dorci mama. Niestety, nie było to dobre rozwiązanie, bo Kasia zaczęła od początku atakować ukochaną kotkę Dorci mamy, Dzidzię. Mieszkanie było maleńkie, więc Dzidzia siedziała w pokoju, a dla Kasi zostawał przedpokój i łazienka. Kasia bardzo źle znosiła to ograniczenie przestrzeni, mimo że Dorcia prawie codziennie biegała do mamy, wypuszczała kotkę do pokoju (Dzidzia natychmiast chowała się w kanapie) i bawiła się z nią. Było żle i w końcu Dorcia postanowiła, że Kasię weźmie do siebie. W domu miała 5 kotów (wszystkie "szpitalne", przygarniane jako małe kotki) i kociolubnego psa. Obie miałyśmy obawy, jak Kasia i reszta kotów zareagują, ale okazało sie, że Kasia dośc szybko przyzwyczaiła się do swojego nowego stada (a stado do niej). Trochę sobie jeszcze schodzą z drogi, czasem ktos zasyczy, ale ogólnie jest świetnie, a Kasia jest po prostu szczęśliwa.
A to Kasia już w nowym domu:
Obrazek Obrazek
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70088
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 188 gości