Wiesci od Wiesi ciag dalszy
Wczoraj został po raz pierwszy sama w domu. Wracałam z pracy z lekkim niepokojem w sercu
Wchodzę, kota nie ma. Wołam i nic, zaglądam we wszystkie zakamarki KOTA NIE MA
Miałam juz wizje że otworzyła okno, wyskoczyła i zamkneła je za sobą.
Po dobrych 10 minutach kicia jakgdyby nigdy nic wyskoczyła z szafki na buty...... spała tam wcisnieta w kacik na pochyłej półeczce...
Zauwazyłam ze chrupkiego prawie nie ruszyła, dostała wiec parzoną pierś z kurczaka. To był strzał w 10! kotu uszy się trzesły z zachwytu.
Dostała jeszcze 2 porcję pod wieczór i jedną dziś rano.
Kicia zaczyna się zadomawiac, juz nie bunkruje się wszafie ale spi sobie na fotelu albo na dywaniku pod oknem. Bardzo ładnie sie wczoraj bawiła -miałam akurat gałązkę z baziami, która robiła za potwora do atakowania, podgryzania i do kopania łapkami.
Tak jak u evalli kicia w nocy zwiedza mieszkanie i kuwetkuje, głosnym skrobaniem w kuwetę oznajmia że sie ładnie postarała
Kicia mruczy, daje się głaskac i troszkę barankuje ale narazie nie ma mowy o wskakiwaniu na kolana i siedzeniu tam.
Był 2 razy skok na kolana, mini baranki i zeskok.
Czy może byc tak że kicia polubiła evallę i dlatego jej nie odstępowała i kolankowała a mnie "nie lubi" ?
przepraszam za to byc moze idiotyczne pytanie ale tak mi brakuje tego kota na kolanach
c d n
