Nawet tu, na forum jest kilka przypadków budzących moje bardzo głębokie watpliwości

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kya pisze:Gorzej jak zaczyna sie chorowanie .Wiadomo ,ze w wiekszej grupie beda sie zarazac jeden od drugiego .W tym momencie przechlapane maja te koty ze slaba odpornoscia bo beda chore naokraglo prawie ,poza tym zazwyczaj wtedy zaczyna sie finansowy dramat bo wiadomo ,ze za wizyty u weta trzeba placic i za leki tez . .
kya pisze: I kolo sie wlasciwie zamyka .
kya pisze:Ogolnie nie jestem za tzw.kolekcjonowaniem kotow ale wiem , ze wiele osob ma " szczescie" natrafiac na koty wymagajace natychmiastowej pomocy i po prostu nie maja wyjscia . Na pewno nie jest latwo mocno zakoconym ale sa tu osoby na forum,ktore jednak ogarniaja to stado jakos.Gorzej jak zaczyna sie chorowanie .Wiadomo ,ze w wiekszej grupie beda sie zarazac jeden od drugiego .W tym momencie przechlapane maja te koty ze slaba odpornoscia bo beda chore naokraglo prawie ,poza tym zazwyczaj wtedy zaczyna sie finansowy dramat bo wiadomo ,ze za wizyty u weta trzeba placic i za leki tez . Druga strona medalu to taka ,ze te koty "skolekcjonowane" czesto ciezko wyadoptowac bo sa albo kalekie albo chorowite a tym samym male szanse na zmniejszenie kolekcji. I kolo sie wlasciwie zamyka .
Prakseda pisze:kya pisze:Gorzej jak zaczyna sie chorowanie .Wiadomo ,ze w wiekszej grupie beda sie zarazac jeden od drugiego .W tym momencie przechlapane maja te koty ze slaba odpornoscia bo beda chore naokraglo prawie ,poza tym zazwyczaj wtedy zaczyna sie finansowy dramat bo wiadomo ,ze za wizyty u weta trzeba placic i za leki tez . .
A ja uparcie przywołuje punkt odniesienia. Czy w piwnicach nie zarażają się jeden od drugiego i w dodatku bez nadziei na jakielkolwiek leczenie? To jest dopiero przechlapana sytuacja.
Przeciez własnie stamtąd je bierzemy by leczyć.
Mag pisze:Prakseda pisze:kya pisze:Gorzej jak zaczyna sie chorowanie .Wiadomo ,ze w wiekszej grupie beda sie zarazac jeden od drugiego .W tym momencie przechlapane maja te koty ze slaba odpornoscia bo beda chore naokraglo prawie ,poza tym zazwyczaj wtedy zaczyna sie finansowy dramat bo wiadomo ,ze za wizyty u weta trzeba placic i za leki tez . .
A ja uparcie przywołuje punkt odniesienia. Czy w piwnicach nie zarażają się jeden od drugiego i w dodatku bez nadziei na jakielkolwiek leczenie? To jest dopiero przechlapana sytuacja.
Przeciez własnie stamtąd je bierzemy by leczyć.
Praksedo, ale dom ma być lepszy niż piwnica - a tymczasem z powodu dużego nagromadzenia kotów, które nie mają się gdzie rozejść, choroby szerzą się równie skutecznie.
Poza tym przyznam, że trochę zżymam się na licznie pojawiające się na forum posty, że nowy tymczas spowodował choroby u rezydentów - idea DT jest ze wszech miar godna pochwały, lecz nie kosztem zwierząt na DS. Niedawno rzucił mi się w oczy wątek o białaczce wśród połowy z 9 czy 10 kotów. Skoro nie było pieniędzy na zrobienie testów, to wzięcie tego 10 kota może mu uratuje życie, ale jest niefair wobec pozostałej dziewiątki i może je kosztować życie.
tak sobie myślę, że krytykę "kolekcjonowania" powodują przypadki, które straciły umiar (jak Villas) i chcąc ratować zwierzęta, dają im warunki gorsze niż w schronisku.
Prakseda pisze:Co do stresu rezydentów, to stwierdzam to jako praktyk, nie teoretyk, mie ma takiego problemu. Może mam akurat bezproblemowe koty. Niektóre maja po kilkanaście lat. Nowego witają z ciekawościa albo obojętnością. W dużym skupisku one reagaują zupełanie ianczej, są przywyczajone do pewnej rotacji.
To nowoprzybyłe są na początku w stresie. Normalne, zmiania środowiska, wszystkiego.
Natomiast zgodzę się, że stres dotyczy rezydentów będących w małej ilości w danym domu. Bo jest to nagłe wtargnięcie instruza do jego poukładanego świata.
A ja pisałam wyrażnie, ze pomijam przypadki skrajne a Ty podając Villas, i pisząc o domach, w ktorych warunki sa podobne do piwnicznych, właśnie w to celujesz.
Prakseda pisze:Mag pisze:Prakseda pisze:kya pisze:tak sobie myślę, że krytykę "kolekcjonowania" powodują przypadki, które straciły umiar (jak Villas) i chcąc ratować zwierzęta, dają im warunki gorsze niż w schronisku.
A ja pisałam wyrażnie, ze pomijam przypadki skrajne a Ty podając Villas, i pisząc o domach, w ktorych warunki sa podobne do piwnicznych, właśnie w to celujesz.
annskr pisze:A jeśli chodzi o choroby rezydentów - aż tak licznych postów nie zauważyłam, nowe koty na ogół się izoluje przez jakis czas. Nie stać nas (mnie) na robienie każdemu nowemu kotu kompletu testów, szczególnie że część z nich właściwie jest niewiarygodna.
Testy na FIV i FeLV wydają mi się podstawą - ja oczywiście teoretyzuję, więc możecie mnie wyśmiać, ale nie zaryzykowałabym zdrowia i życia kotów, które wzięłam pod swoją opiekę, za które odpowiadam narażając je na te dwie choroby niesprawdzonym nowym przybyszem.
Ok, jestem przewrażliwiona - pierwszy wet nie widział potrzeby wydawania pieniędzy na testowanie kota z podwórza, a ja nie wiedziałam co w ogóle może takiemu kotu grozić. Gdybyśmy wcześniej wykryli FIV, być może żyłby dłużej.Przeoczyłaś jedną ważną rzecz - chory kot w dt ma jakąś szansę, w piwnicy czy na ulicy - na pewno nie. I choćby z tego powodu nawet dom zakocony, ale ciepły, niegłodny i z leczeniem jest lepszy od piwnicy.
Rezydent może się zarazić, ale nie musi - jest szczepiony, w dobrej kondycji, odporny. Chory w piwnicy - bez pomocy musi umrzeć.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], label3, MruczkiRządzą i 70 gości