Dzikusy na ulicy - SMERF SIĘ ZATKAŁ, POMOCY!!!! str. 41

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 26, 2008 3:54 Sterylizacja dzikusów - złapałam dwa!

Po spędzeniu dziś kilku godzin na świeżym powietrzu (niby zdrowo, ale blisko autostrady :) ) udało mi się schwytać dwóch delikwentów na jutrzejsze ciachanie. Wynik może mało imponujący, ale w końcu to pierwszy raz :D .
Niestety, dziczki tak wystraszone, że nawet płci nie jestem pewna. No i nie udało mi się złapać ciężarnej :( . Ale za to złapałam ciecia od terenu i się z nim zaprzyjaźniłam, dzięki czemu moge tam wkroczyć w sobotę i spędzić cały dzień na bieganiu po krzaczorach za bestiami. Tak więc jutro tniemy te dwa, a resztę zaplanuję finansowo/czasowo/lokalowo na najbliższą przyszłość.
Szkoda tylko, że znikąd nie udało mi się uzyskać pomocy, ani żadnego człowieka, ani sprzętu. Urząd dzielnicy znowu mnie zbył, ale już naskarżyłam dyrektorowi gabinetu burmistrza 8) . Może się ockną w końcu.

yanachaska

 
Posty: 415
Od: Czw mar 20, 2008 1:59
Lokalizacja: Hawana

Post » Śro mar 26, 2008 23:47

Gratuluję łapanki. I podziwiam. Tak bez sprzętu? Bez klatki-łapki?
Też tak łapałam, a potem musiałam ręce leczyć...

Trudno, tak samej, bez zaplecza i wsparcia, choćby jakiegoś schroniska, czy czegoś takiego...

Podziwiam i trzymam kciuki.

Dobrze, że chociaż cieć obłaskawiony. :lol:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro mar 26, 2008 23:50

A co tam, sama sobie podniose :D

Dzisiaj ciachnelismy dwa zlapane wczoraj dzikusy. Strasznie wysoko skakaly :) . Jutro rano je wypuszczam. Okazalo sie, ze obydwa chlopaki, wiec szybko poszlo.
No i ustalilismy plan dalszych dzialan z panem weterynarzem, w weekend lapiemy maluchy, zanim porosna z nich kolejne dzikusy, a potem sukcesywnie reszte do ciecia.
Pan weterynarz pelna profeska, chociaz wiekiem bardzo mlody. No i przejety losem kotow, finansowo calkiem dobrze wyszlo. Mam nadzieje, ze wspolnymi silami jakos rozwiazemy problem.

yanachaska

 
Posty: 415
Od: Czw mar 20, 2008 1:59
Lokalizacja: Hawana

Post » Śro mar 26, 2008 23:55

Dobry wet [`dobry` pod wieloma względami] to skarb.
Fajnie, że chociaż od tej strony będziesz miała jakiegoś rodzaju wsparcie.

Życzę dalszych pomyślnych łowów.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw mar 27, 2008 0:21

Oj, tak, to prawda z tym skarbem, jestem po licznych rozmowach z roznymi wetami i mimo zrozumienia dla ciezkiej sytuacji warunki stawiali mocno kapitalistyczne....
Chlopaki grzecznie spia, niestety zagapilam sie i nie mam nic od pchel, a akurat bylby moment. Nastepnym razem dopilnuje.

yanachaska

 
Posty: 415
Od: Czw mar 20, 2008 1:59
Lokalizacja: Hawana

Post » Czw mar 27, 2008 0:30

Niech odsypiają.
Od jutra będzie im lżej. :lol:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw mar 27, 2008 9:09

Yanachaska, można też łapać podbierakiem - takim na ryby, tyle że potężniejszym.
Nie próbowałam, bo mam za słaby refleks, poza tym ie wie, jak potem kota wyplątać i wpakować do kontenera - no chyba że od razu do weta i narkoza.
Wiem, że wiele osób świetnie tym sprzętam operuje - pewnie udzielą instrukcji.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 30, 2008 14:16

Drogie doświadczone forumowiczki - potrzebuję informacji.

Zgodnie z poradą weta, któy kastrował dziczki, zaczęłam łapanie maluchów, póki są jeszcze mało dzikie. Wyłapałam wczoraj jedną grupę, ale w domu okazało się, że sa bardzo dzikie. Są trzy - jeden rudziak, jeden buro-biały, długowłosy, i jeden buras z żółtymi prześwitami (po matce szylkretce). Płci jeszcze dokładnie nie znam :? .
Mam już dla nich dobre domki, ale niestety, tylko jeden z nich jest na tyle dobry, że weźmie dziczka i go oswoi. Do dwóch pozostałych kociaki muszą być oswojone.
Pzreczytałam watek Mimisi, znalazłam tam dużo rad. Jest tam mowa o metodzie "na tłumoczka", kiedyś gdzieś mignęła mi rada, żeby kociaka łapać w ręcznik i myć jak kotka (nie dosłownie oczywiście :) ). Nie mogę teraz tego nigdzie znaleźć. Czy mógłby mi ktoś podpowiedzieć, na czym to polegało? Bo tłumoczek to rozumiem, że łapię, zawijam ciasno w kocyk i głaszczę, unikając miliona ząbków?
Trochę mam mało czasu, bo musze szybko wyadoptować te, żeby zając się innymi. Nie mam aż tylu pomieszczeń, żeby jednocześnie oswajać maluchy i łapać dorosłe do sterylizacji....

yanachaska

 
Posty: 415
Od: Czw mar 20, 2008 1:59
Lokalizacja: Hawana

Post » Nie mar 30, 2008 16:34

ja oswajałam kompletne dzikusy w ciągu kilku dni ;)
z tym, że one takie tycie strasznie były - ok. 6 tygodni.

Instrukcja Oswajania Dziczka ;)

łapię kota, zawijam go najpierw całkowicie w ręcznik i mówię ciepło do niego jednocześnie głaszcząc (ręcznik głaszcząc ;) ). jak się nieco uspokoi, wychylam jego główkę spod koca i nadal głaszczę (tym razem już delikatnie po główce) i mówię i opowiadam jak mu to będzie dobrze w nowym domku ;) jak będzie widać, że nie jest aż tak przerażony jak na początku, odsłaniam kolejne fragmenty kota uważając żeby nie zwiał... głaszczę, głaszczę, mówię, nie zwracam uwagi na spojrzenie "co ty ode mnie chcesz?!" ;) i tak "odsłaniam" stopniowo aż dojdziemy do momentu trzymania kociaka na kolanach bez przytrzymywania żeby nie uciekał ;) najpierw trzeba się bardzo spokojnie zachowywać, żeby go nie spłoszyć...

czyli ogólnie:
- na siłę łapać i głaskać
- powtarzać czynność jak najczęściej i jak najdłużej
- można też dokarmiać z ręki np. kurczakiem trzymając nadal kota na kolanach ;)

u mnie zawsze w stan "niedzikości zupełnej" kociak przechodził po kilku dniach :)


Powodzenia :)
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 01, 2008 2:03

Dzieki Anika, za porade.
Te moje ciut wieksze, maja przynajmniej 2 miesiace, do 10 tygodni. Idzie mi chyba calkiem niezle - minely 2 dni, dzieciaki juz nie uciekaja z wrzaskiem gdy wchodze do pokoju, kreca sie w miare spokojnie, nawet dzisiaj troche sie bawily zabawka na wedce. Po kolei je lapie i glaszcze, jeden nawet juz zaczal mruczec. A reszta sie bardzo nie wyrywa, ale jak tylko odwine calkiem recznik, to czmychaja. Troche je nawet dzisiaj umylam lekko wilgotna watka. Jeden idzie jutro do nowego domu (dobry dom, bedzie kontynuowal oswajanie). Zra jak konie i (za przeproszeniem :) ) wydalaja na potege, ale wszystko grzecznie do piasku.
Martwi mnie troche jeden z nich, z tej samej grupy, ale zlapany dzien pozniej, siedzi zaszyty w kartonie i nie chce jesc. Jak tak dalej bedzie, to bede go chyba na sile dokarmiac....
No i niestety jeden domek sie rozmyslil, wiec jutro robie zdjecia i oglaszam chlopakow (juz sprawdzilam) na tutejszym forum pomocowym. Mam nadzieje, ze szybko beda domki.
Najgorzej znosi to wszystko moj rezydent, sam nie wie, czy sie obrazac, czy przymilac. W nocy sie przytulal i nawet mruczal (a normalnie on tej funkcji nie ma), teraz jest zly i pacnal mnie lapa w oko, a potem poprawil zebami. Nadety krol Gustaw....

yanachaska

 
Posty: 415
Od: Czw mar 20, 2008 1:59
Lokalizacja: Hawana

Post » Wto kwi 01, 2008 19:33

Rezydenta też dopieszczaj - bo się zeźli zupełnie. :lol:

Maluchy całkiem dobrze reagują na oswajanie `na siłę`, jednak jeśli trafisz na opornego na tę metodę, to tylko łagodnością... Mam taką kotkę, która dopiero po kilkunastu tygodniach zaczęła nawiązywać kontakt wzrokowy i reagować na mój głos. No ale ona trafiła do mnie jako 4-5 miesięczna kotka, więc to też ma znaczenie. Dobrze jest karmić z ręki mięsem, dużo gadać do kota i w trakcie jedzenia starać się głaskać.

Yanachaska, jestem straszliwie ciekawa, jak wyglądają te Twoje kociaki. :) Mogłabyś wstawić zdjęcia?
W szukaniu domków pewnie nie pomogę, bo transport forumowy tak daleko chyba nie sięga. :lol:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto kwi 01, 2008 20:20

Ze niby takie tropikalne kociaki, co? :)

Jasne, zaraz po robocie ide im robic fotki, to pozniej sprobuje wstawic (o ile oczywiscie podolam kwestiom technicznym, hehehe...).
Sliczne sa misiaki, juz zapomnialam, jak fajne sa male kotki w grupie, bo moj rezydent przybyl do mnie sam i nie byl taki malutki (znaczy rozmiarem tak, bo zabiedzony byl mocno, ale mial juz ponad 4 miesiace).
Rezydent Gustaw (po tutejszemu Don Gustavo :) ) troche sie wczoraj na wieczor przeprosil i przyszedl spac do lozka, ale dzis wieczorem pewnie znow sie obrazi, bo przychodzi jego ulubiona ciocia i nie do niego tym razem, tylko po kociczke. Podwojny cios dla dumy!
Tak prawde mowiac, to strasznie meczace takie zycie :) . To zaledwie pare dni, a ja juz sie nosem podpieram. I cale stadko zdrowe (odpukac!), wiec problemow niewiele. A tu samo planowanie jadlospisu i wdrazanie go (dla rezydenta jedno, bo wybredny, dla maluchow drugie, zeby zdrowo rosly, dla dziczkow trzecie, zeby bylo pozywnie i nie rujnowalo finansowo...) zajmuje mi pol dnia... Podziwiam szczerze licznie zakoconych, toz to robota na poltora etatu!

yanachaska

 
Posty: 415
Od: Czw mar 20, 2008 1:59
Lokalizacja: Hawana

Post » Wto kwi 01, 2008 21:40

yanachaska pisze:Ze niby takie tropikalne kociaki, co? :)


No pewnie. :lol: :lol:

Będę czekała niecierpliwie. :)
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro kwi 02, 2008 12:52

Kurcze, nie wiem, co sie dzieje. Mam te trzy maluchy (jeden wczoraj pojechal do nowego domu). Dwa zachowuja sie normalnie, jedza, kuwetkuja, bawia sie, daja sie glaskac. A ten trzeci... Caly czas miauczy, krzyczal cala noc, teraz tez wrzeszczy. Wyglada dobrze, zjadl teraz troche puszki, ale sie nie uspokoil. Nie wiem, jak tam w kuwetce, bo nie dalam rady przyuwazyc przy takim stadku. Jakis koszmar. Na barci nie zwraca uwagi, nie bawi sie z nimi ani nie przytula do nich. Kurcze, mam nadzieje, ze to tylko z teskonty, a nie z choroby. Po pracy zabiore go do weta, moze sie cos dowiem....

yanachaska

 
Posty: 415
Od: Czw mar 20, 2008 1:59
Lokalizacja: Hawana

Post » Śro kwi 02, 2008 22:28

Mam nadzieję, że to nic poważnego...
To ten jeden, co taki wyalienowany był?

Kciuki potrzymam.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 161 gości